Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:17, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Odsunął się i pokręcił głową - Przed czym chcesz mnie chronić? Przed zszarganiem opinii? - uniósł w górę brew - Przed nazywaniem mnie sukinsynem? Przed tym że inni mają inny obraz mnie niż ty? Że oceniał mnie inaczej? - parsknął śmiechem - Nie zdołasz Marii. Miałem całe życie by się do tego przyzwyczaić. - zaczesał jej starannie włosy za ucho - I żyję z tym do tej pory. I to nie sprawia mi przykrości. Jedynie ty... - dźgnął ją delikatnie w mostek uśmiechając się szerzej - Jedynie ty masz mnie znać takim jakim jestem. Nikt inny tego nie potrzebuje. Co do Martina... - spoważniał a w oczach znów coś błysnęło - Niech zrobi co chce. - warknął co było obarczone kolejnym skurczem - Na nim mi nie zależy. - zakończył po krótkim wstrzymaniu oddechu. Nabrał głębiej powietrza - Wybacz... - położył się i zwinął w kłębek. Ułożył się jednak tak że jego głowa spoczywała na kolanach Mariki - Skończmy... To nam obojgu nie wyjdzie na zdrowie. - objął jej talię jednym ramieniem opierając czoło o zaokrąglony brzuch narzeczonej. Spojrzał na Marikę spod czarnej grzywy która opadła mu oczy - Mógłbym ci powiedzieć to samo. - mrugnął do niej zabawnie - Ale nie lubię się powtarzać. - wyglądali dziwnie. On wyższy od niej i tęższy teraz przez ból, wstyd i chorobę jakby skurczył się w sobie. Wtulił się w jej rozgorączkowane ciało - Marii... Mam zawołać Benjamina? - jego dłoń znalazła się na czole kobiety a po chwili przesunął ją po policzku i gorącej szyi - Ty też jesteś chora. Bardziej niż ja. Bardziej zagrożona. Stracę więcej. - zadrżał lekko od zimna jakie czuł na plecach - Jedź do domu. Połóż się. Ja sobie poradzę. Jakoś. Nic mi nie będzie jeśli ty będziesz odpoczywać w domu. Będę spokojniejszy. Jak chcesz... - zachichotał cicho. Nie jeszcze nie dziś. Potrzebował czasu by wcielić swój plan w życie - Jak chcesz to przyjdź jutro. - zmienił gładko tok zdania - Przecież lepiej poczujesz się w domu, a nie... Tutaj. Sam gdybym mógł... - wymruczał pod nosem - Zrobią mi badania, zlecą leczenie i... Nie chcę tu być.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:28, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Tak przed najgorszym złem jakie może być. Wiem, wiem co powiesz. To dla Ciebie nie nowość, masz to w zasadzie gdzieś, ale nie tak nie powinno być. Nie chodzi tu o to, żeby inni widzieli Cię takim jakim widzę Cię ja bo to raczej chyba niezbyt możliwe choć... - wzruszyła ramionami zrezygnowana. - Nie zresztą co ja Ci będę tłumaczyć sam dobrze wiesz o co mi chodzi. Chcę byś zawsze mógł liczyć na mnie w każdej sytuacji choćby nie wiem jaką była zła. - pozostawiła temat Martina w spokoju nie miała ochoty o nim rozmawiać. Świetnie sobie radziła i bez niego. I czuła się z tym o wiele lepiej, że nikt jej nie ogranicza a zwłaszcza jej kuzyn. On zwłaszcza. - Leż spokojnie. Nie powinieneś się nadwyrężać, w Twoim stanie to nie wskazane. Słuchaj się mnie, jeżeli chcesz szybciej wyzdrowieć to musisz nie wykonywać zbędnych ruchów. - obdarzyła go cudownym czułym uśmiechem. Sprawdzał jaką ma temperaturę, nawet kiedy czuł się niebywale źle wciąż troszczył się o nią. - Nie. Nie wołaj Benjamina wytrzymam. Nie martw się poradzę sobie nic mi się nie stanie. - pogłaskała go po głowie przeczesując jego ciemne włosy. - Ja nigdzie nie idę. Zostaję z Tobą. Nie chcę do domu. Bez Ciebie to nie to samo. Będę Ci dotrzymywać towarzystwa jeżeli nie masz nic przeciwko temu. - delikatnie masowała jego skórę głowy malutkimi kolistymi ruchami. - Wiem, ze się chcesz troszczyć o mnie i boisz, ze coś mi się stanie ale spójrz jestem w szpitalu, czy tutaj może mi coś się stać? Wątpię w to. Ewentualnie poproszę wtedy Benjamina aby mi coś dał jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:43, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Wiem o co ci chodzi. - mruknął - Ale nie widzę potrzeby bym musiał obdarzać innych tym czym obdarzam ciebie. - popatrzył na nią z niemym pytaniem w oczach - A myślisz ze tego nie wiem? Wiem że mogę. Ty tak samo jak ja. Też jechałbym do ciebie na załamanie karku... Gdyby coś się stało... - powiedział spokojnie - Ty siedzisz ze mną. Nikt inny. - zamilkł na chwilę i przymknął powieki zmęczony tym wszystkim. Jego lewa dłoń wodziła leniwie po lędźwiach Mariki - Przecież sie nie nadwyrężam. Leże spokojnie. Gdyby tak nie było szukałbym teraz Dutton'a i żądał natychmiastowego wypisu. Nie chcę tu siedzieć. - powtórzył raz jeszcze. Nie jest mi to potrzebne. Odpoczynek owszem, ale... - Nie chodzi mi o to czy wytrzymasz. Wiem że byś wytrzymała prawie wszystko gdybyś musiała. Zależy mi jedynie na twoim zdrowiu. Idź niech coś ci da. Położysz się ze mną. I zostaniesz do wieczora jak tak bardzo ci zależy, bo nie mam nic przeciwko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:01, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Przecież nie powiedziałam, że musisz kogoś tym obdarzać. Czy ja tak powiedziałam? Czy padło to z moich ust? Jeżeli tak to zwykłe przejęzyczenie. Dla mnie to co dostaję od Ciebie zawsze będzie czymś bezcennym. I tylko moim. - pokręciła głową przecząco. - Nie nigdy nie waż się jechać do mnie na złamanie karku. Masz jechać spokojnie i przepisowo. Nie chce byś kogoś potrącił ani tym bardziej siebie zabił bo nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Ba, bardzo szybko bym do Ciebie dołączyła i możesz być co do tego pewien. - westchnęła ciężko patrząc na niego stroskanym wzrokiem. - To dla czego przy większym ruchu zwijasz się z bólu? Przecież widzę możesz udawać przed każdym, ale nie przede mną ja wszystko wyłapię, każdą Twoją boleść i nie chcę byś niepotrzebnie cierpiał rozumiesz? - teraz to ona zachowywała się nazbyt nad opiekuńczo. Martwiła się o niego i tyle. - Wiem, że nie chcesz, ale musisz, to dla Twojego dobra. A o mnie się nie martw już mówiłam, nigdzie nie idę zostaję przy Tobie. Później może pójdę nie teraz chcę być przy Tobie. - ucałowała go w czubek głowy i sama objęła go przez ramię pozostając pochyloną nad nim. - Zostaję, nigdzie nie idę. Moje miejsce jest przy Tobie nigdzie indziej. - wyszeptała mu czule do ucha kojącym głosem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:17, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Mam się nie ważyć? - uśmiechnął się pod nosem - A mogę brać przykład z ciebie? Ty która o mało... - przypomniał jej - nie wjechałaś w kogoś? - westchnął nie widząc sensu w dalszym spieraniu się o to. Dobrze wiedziała że nie porzuci szaleńczego tempa jazdy, bo jeździł dobrze. Raz... Zdarzyło mi się... Obydwa samochody zarysowane. Wielkie halo. - Zwijam się, bo... - nie było sensu tego ukrywać - Bo czuję ból. I co z tego? - zaczął upartym tonem. Z tym się żyje... - Poleżę i mi przejdzie. Znając jego pewnie będzie mnie tu trzymał do oporu... - uchylił powieki i zerknął na Marikę - Wiesz co mi sprawia cierpienie? To że muszę tu zostać. Że nie mogę wrócić do domu, że muszę oglądać te obskurne ściany... - wypluł z siebie tonem pełnym obrzydzenia. Zamilkł znów na chwilę by uspokoić oddech. Odwinął sploty swego ciała i przesunął się - Tu. - zrobił dla niej miejsce. Też była zmęczona. Widział to.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:27, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Ja to ja. Nie bierz przykładu ze mnie, mnie się śpieszyło do Ciebie. Czy Ty wiesz co ja przeżywałam kiedy się dowiedziałam, że jesteś w szpitalu? O mało co nie postradałam zmysłów. Nigdy więcej mi tak nie rób bo gotowa byłam zawału dostać. - spojrzała w górę na sufit aby ukryć to co jeszcze niedawno przeżywała i po chwili uspokajając się spojrzała na niego. - No właśnie czujesz ból dlatego się nie ruszaj niepotrzebnie. Masz to tak na prawdę na własne życzenie. Gdybym tylko wiedziała, gdybym bardziej Cię pilnowała nie doszłoby do tego. Nie musiałbyś leżeć na tym szpitalnym łóżku. Jak zawsze zrobiłeś po swojemu ukrywając to przede mną i tego się nie da ukryć. - powiedziała tonem bez wyrazu. To że na zewnątrz nie pokazywała tego wszystkiego nie znaczyło, że wewnątrz niej jej tą nie bolało ani nie pozostawiło żadnego śladu. - I bardzo dobrze, masz tu leżeć do tej pory aż wyzdrowiejesz. Sama to przykażę Benjaminowi. To Ci dobrze zrobi. Kiedy trochę się przesunął ułożyła się obok niego czuwając nad nim. Choroba ją męczyła cholernie. Zbyt mała dawka leków nie pomogła. Zakaszlała przysłaniając sobie suta dłonią. Kiedy się uspokoiła zamilkła łapiąc powietrze w płuca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:39, 21 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
To nie moja... Miał to powiedzieć na głos, ale zacisnął usta. Wina. - Z własnej nieprzymuszonej woli już nigdy nie wyląduję w szpitalu. Kto by chciał mieć takiego lekarza? - mruknął pod nosem częściowo rozbawiony przypominając sobie minę Benjamina kiedy go zobaczył. Raczej nikt. Pokiwał głową kiedy wsunęła się pod kołdrę. Nie jesteś w stanie mnie upilnować. Nie raz cię zaskoczę Marii. Nie zamierzał jej przepraszać i obiecywać wszystkiego po raz wtóry. Zrobił to już raz i powinno to jej wystarczyć. Adam nie wypominał Marice niczego - Nie przesadzaj... - zajęczał okrywając ją kołdra - Nie skaczcie nade mną jak nad jajkiem, albo co gorsza... - przymknął powieki by nie widziała jak jego oczy pociemniały gniewnie - Nie zamykajcie mnie jak zwierzaka w klatce. - zakończył neutralnym tonem bo to nie ona była wszystkiemu winna. Przyłożył głowę do poduszki odgarniają swoje włosy w bok. Wiedział że to nie zrobi mu dobrze jak sądziła Marika. Będzie wprost przeciwnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:40, 22 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- I dobrze. Cieszy mnie to niezmiernie. Człowiek całe życie uczy się na własnych błędach, a tym lepiej jeżeli umie wyciągać z nich właściwe wnioski. - roześmiała się. Nie mogła się z nim zgodzi w sprawie lekarza. - A co ten jest zły? To Ty nie przesadzaj, Benjamin to dobry lekarz wykonuje swoją prace tak jak każdy inny i powinieneś się cieszyć, że akurat trafiłeś na niego a nie na kogoś innego. Mogłoby nie być tak łagodnie jak teraz. Pomyśl jak byś trafił na jakąś starą rutyniarską lekarkę, która ma znieczulice. Jest po 60 i ma zeza o. Źle by Ci igłę wbiła albo co,a na Benjamina można liczyć. - wytłumaczyła mu swój punkt widzenia choć wcale nie musiał się z nim zgodzić. - Ja nie przesadzam bo nie mam ogródka. Choć nie Ty masz ogródek ja tez już wiem co będę robić w wolnym czasie. Przeeesadzać... - przeciągnęła specjalnie dla zaakcentowania wyraz. Próbowała go rozweselić swoją głupią gadaniną. - Przecież nie skaczę nad Tobą jak nad jajkiem. Czy to źle, że się o Ciebie martwię? - na następne jego słowa oburzyła się a i jej oczy pociemniały. Uraził ją tym. - O przepraszam czy ja Cię zamykam w klatce? A może czujesz się przeze mnie osaczony? Potrzebujesz więcej swobody to powiedź dam Ci więcej wolności, nie będę Cię zamykać w jakiejkolwiek klatce skoro miałbyś tak się czuć... - przymknęła swe powieki aby zebrać swobodnie rozbiegane po jej głowie myśli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:59, 22 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Zagryzł wnętrze policzka. Wypominała mu to wiecznie. Przysunął się do Mariki opierając policzek o jej ramię - To idiota... - wymruczał jej do ucha - Wiecznie się uśmiecha. Wiecznie ma jakiś nieśmieszny żarcik w zanadrzu. - doprowadzało to Adama do szewskiej pasji - On mi nie kazał z tobą rozmawiać. Wziął mi telefon z kieszeni... - burknął niezadowolony czując jak powieki robią mu się coraz cięższe - To napewno zdenerwował cię jeszcze bardziej... - przesunął dłoń pieszczotliwie po lekko zaokrąglonym brzuchu kobiety i zatrzymał ją na boku Mariki przysuwając się do niej zachłannie. Dzisiejszego dnia to ona go rozgrzewała a nie on ją jak było w Nowym Yorku - Takiej zołzy bym nie chciał. Nie mówię że jest złym lekarzem... - wychrypiał cicho - Śmieszy mnie jego osobowość. I to napewno nie tak jak on by tego oczekiwał. - westchnął leniwie i jęknął - Nie miałem tego na myśli Marii... - powoli zaczął odpływać w otchłań snu. Przy kobiecie u jego boku było mu ciepło, błogo i sennie - Wybacz... - ułożył się wygodniej - Na jakiś czas... 15 minut...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:32, 22 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Idiota? - postanowiła to przemilczeć spieranie się o to nie miało najmniejszego sensu. - Skoro tak twierdzisz. - skwitowała tym całą wypowiedź jaką mogła mu udzielić. - Najwidoczniej uznał, że nie możesz to znaczy jesteś w takim stanie... - westchnęła lekko unosząc głowę wyżej. - Owszem przeraziłam się kiedy odebrał Benjamin a nie Ty. Widzisz nie na darmo mi się śnił ten sen. Może nie był w takim samym stopniu ale po części się sprawdził. Tym bardziej się wystraszyłam i oczekiwałam najgorszego. To chyba zrozumiałe. - powiedziała spokojnie unosząc leniwie rękę by go pogłaskać. Machnęła dłonią na kolejne słowa. To już nie było ważne. Patrzyła jak zasypia. - Tak śpij kochany śpij. Musisz odpoczywać. - cichutko wychrypiała. Kiedy upewniła się, że śpi powstała z łóżka. Musiała wykonać telefon i wziąć coś na tą gorączkę. Jeszcze raz obejrzała się za siebie i wyszła na korytarz.
/ Korytarz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:12, 22 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wiedział nawet że wyszła. Zasypianie nigdy nie sprawiało mu problemów a był wykończony tym przez co przeprawił się dziś. Koszmar Mariki, uspokajanie jej, śniadanie, jego recital, pojawienie się Martina. Wściekłość która pomimo snu nadal pulsowała w jego żyłach, hangar... Później jakieś przebłyski ulicy wymieszane z bólem. Później twarz Benjamina i świadomość tego jak bardzo się mylił. To wszystko spadło na Adama i odcięło go znów od świata. Przyciągnął do siebie kołdrę zwijając swe ciało po środku łóżka. Nie dosięgnął go tu żaden sen. Dobry czy zły. Jemu nigdy nic sie nie śniło, albo nie pamiętał. Jeden, jedyny sen w życiu zapadł mu w pamięć. Ten był proroczy. Mówił że Marika zostanie jego żoną. Ciągle był na dobrej drodze do tego by sen zamienić w jawę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:46, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
/ Dyżurka lekarska
Wszedł bezszelestnie przez uchylone drzwi. Niewidzialny stanął w nogach łóżka Adama i przyjrzał się mężczyźnie z uwagą. Spał. Nawet nie wiedział że nie ma obok niego Mariki a stoi przy nim znienawidzony lekarz. Benjamin uśmiechnął się pod nosem. Kochał swój dar. Był dla niego prezentem od losu i pomagał nie raz. Przysiadł na jednym z krzeseł. Uradowany tym że ludzkie oczy go nie widzą siedział spokojny i rozluźniony. Był ciekaw kiedy wróci jego przyszła żona i jak spędzą tą noc. Adam okręcił się na lewy bok i rozwalił jak szeroki na całym łóżku. Egoista.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 14:52, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
// ??
Jakaś młoda, czarnowłosa pielęgniarka powiedziała jej, że znajdzie tu Benjamina. Nastolatka wolała się upewnić. Mimo wyostrzonych zmysłów, trudno było tu coś rozpoznać - wszędzie było słychać kaszel, kichanie czy rozmowy, zapach leków i chorób, a wszędzie widziała nieskazitelnie czyste ściany szpitala. Miyu strząsnęła kruczoczarne pukle z oczu. Nie wyglądała jak to rozkapryszone, o dziwnym wyglądzie dziecko. Wyglądała doroślej, jednak nie świadczyło to nic o jej charakterze. Cały czas była tą dziewczyną z milionami pomysłów. W dłoniach zaciskała niewielkie plastikowe pudełeczko. Przystanęła i zaczęła się rozglądać.
- Gdzie on do cho...inki jest? - wymruczała cichutko do siebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:58, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Pociągnął nosem. Raz, drugi, trzeci. Po chwili w drzwiach stanęła Miyu we własnej osobie. Benjamin zdziwił się niepomiernie i zerknął na Adama. Ten zaczął jak na złość wiercić się niespokojnie. Sprobuj się obudzić a zaaplikuję ci coś takiego ze przez tydzień sie nie obudzisz... Wstał i podszedł do Miyu - Czołem siostra... - szepnął jej do ucha i pociągnął w stronę dyżurki - Bądź tak miła i idź w miarę naturalnie. Do dyżurki. - powiedział i puścił ją prostując się - Ostatnie drzwi... - spojrzał na jej włosy i stanął na moment. A gdzie...? Gdzie żółty?!
/ Dyżurka lekarska
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 15:11, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Nie drgnęła nawet, gdy usłyszała szept Benjamina. Kiwnęła leciutko głową, niby do siebie, ale było to potwierdzenie dla Benjamina. Lekko poleciała do przodu, gdy brat ją pociągnął. Szybko odzyskała równowagę. Ostatnie drzwi Szybko zniknęła za drzwiami dyżurki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:44, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
/ Dom Adama Knight'a / Teren przed nim / Obrzeża miasta / Szpital Rejonowy / Korytarz / Sala Chorych
Z powrotem jechała jeszcze szybciej jak by jej się paliło niż do domu. Kilka minut później z piskiem opon zrobiła niebezpieczny manewr. Zaciągnęła ręczny i obróciła się w bok tym samym parkując auto. Zachowywała się jak co najmniej szalona psychopatka. Zwróciła tym uwagę większości szpitala, bo wyglądali przez szyby gapiąc się w jej stronę. Olała to. Wysiadła z auta i podeszła do tylnych drzwi. Wyciągnęła wszystkie rzeczy i zamknęła drzwi. Skierowała się w stronę szpitala. Weszła do środka i czym prędzej z małym przestrachem wbiegła po schodach. Przeszła przez cały korytarz i weszła do sali chorych w której leżał Adam. Jaką ulgą było dla niej, że wciąż spał. Cicho zamknęła za sobą drzwi aby nikt im nie przeszkadzał po czym podeszła do jego łóżka. Z reklamówki powyciągała wszystko i schowała do szafki znajdującej się obok łóżka. Gitarę położyła obok okna. Zasiadła na krześle i wolno zaczęła gładzić go po głowie ciesząc się, że jest, że wróciła do niego. Lubiła patrzeć na niego jak śpi. Przymknęła powieki lekko się uśmiechając. Pochyliła się w przód i złożyła swoją głowę na jego ramieniu cicho pomrukując.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:00, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Wykrzywił lekko usta bo kosmyk włosów opadł mu na nos. Po chwili został przez kogoś usunięty. Uśmiechnął się przez sen i mruknął zadowolony. Czuł znajome palce na głowie które przeczesywały mu czarne włosy. Ktoś oparł głowę na jego ramieniu. Adam zmarszczył czoło jakby diametralnie zmienił mu się nastrój - Dutton... Nie spoufalaj się ze mną... - wyburczał i otwarł lekko oczy. Parsknął śmiechem - Marii... - ziewnął zakrywając usta dłonią - Przepraszam... Miałem okropny sen... Benjamin... Chciał mnie obudzić... - potarł silnie prawe oko - Siedziałaś...? - nie musiał kończyć. Zauważył gitarę i wiedział że była w domu - Dziękuję. - powiedział i ziewnął raz jeszcze. Zerknął na zegarek unosząc w górę brew - Widzę że trochę... Że zaspałem. - spojrzał na Marikę mrugając leniwie. Wyciągnął dłoń i wsunął ją pod grzywkę kobiety - Jesteś cała mokra... - jęknął - Biegłaś tu? Pieszo szłaś? - przesunął się jej robiąc miejsce pod ciepłą kołdrą - Chodź. Owieje cię...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:08, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Parsknęła śmiechem bo ani trochę nie przypominała Benjamina. - Nic się nie stało. - powiedziała śmiejąc się i słuchając tego co mówił. - Tak, kiedy spałeś bylam u Benjamina a później pojechałam do domu, zabrać Ci kilka czystych rzeczy. Wziłąm Ci potrzebny przybory toaletowe, bieliznę, spodnie, bluzkę i mp3 żeby Ci się nie nudziło, no i upragnioną gitarę. Zachichotała lekko. Wykrzywiła usta lekko kiedy wspomniał, o tym że jest mokra. - Po schodach. Tak jechałam autem... 160 przy prostej drodze co mogło się skończyć moją śmiercią... - pominęła ten fakt wzruszając jedynie ramionami. Gdyby się o tym dowiedział, dostałby zapewne palpitacji serca. Chciała mu tego oszczędzić. Ściągnęła z siebie kurtkę bo zrobiło jej się gorąco. Wsunęła się pod jego kołdrę przytulając się do niego. - Dobrze, że odpoczęłeś to jest teraz najważniejsze. - powiedziała cichym kojącym głosem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:22, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Wysłuchał listy tego co mu przywiozła i pokiwał z uznaniem głową - Wzięłaś mi odtwarzacz? - był z tego faktu co najmniej zadowolony - Jesteś cudowna... - wymruczał jej do ucha nim odsunęła się od niego by zdjąć kurtkę - Gitara jak najbardziej będzie również przydatna. W końcu dokończę to co zacząłem a jeśli ktoś raz jeszcze mi... - zmrużył oczy zerkając gniewnie na drzwi - Przerwie... To nie ręczę za siebie. - poprawił szybko poduszkę nim Marika położyła sie obok niego - Nie uznaję powiedzenia do trzech razy sztuka. - mruknął. Okrył kobietę by nie zmarzła i przytulił się do jej ramienia - Ważne byś ty choć trochę odpoczęła. - mówił cicho chcąc ją uśpić. Też musisz mieć spokój. Pobłogosławił zamknięte drzwi - Teraz już możesz być o wszystko spokojna...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:41, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Tak wzięłam. Pomyślałam, ze jak mnie jednak nie będzie mógłbyś się nudzić. Muzyka Ci będzie umilać czas do moich powrotów. Dziś zostanę na noc. Jednak muszę być ostrożna, Benjamin dał nam przyzwolenie, ale nikt się nie może dowiedzieć o tym, że jestem. Nie chcę mu narobić problemów. - westchnęła lekko obracając się na bok. Objęła go ręką przez pas a głowę wtuliła w jego klatkę piersiową. Zasłuchała się w bicie jego serca. - Jestem spokojna, przy Tobie jestem. - ziewnęła zakrywając sobie usta dłonią. Była okropnie zmęczona. Cała dzisiejsza bieganina, stres i nerwy ją wykończyły. Faktycznie musiała odpocząć bo to było ponad jej nadwątlone siły. - Spokojnie mój drogi nie denerwuj się, nie możesz, musisz być spokojny, to teraz najlepsze dla Ciebie aby wyzdrowieć. - wymruczała z przymkniętymi powiekami. Przy Adamie czuła się błogo. On dawał jej poczucie bezpieczeństwa i opiekę. Jednak wciąż musiała być na baczności gdyby coś się działo. Nie mogła w pełni odpoczywać...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:55, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Spojrzał na Marikę zaskoczony - Zostaniesz? - uśmiechnął się wpatrzony w sufit. Westchnął będąc teraz w pełni odprężonym. Wszystkie problemy rozwiązywały się same - To... - potarł swój policzek - Zostajesz tu... Jakby nielegalnie? - pokręcił głową i nie powiedział już na ten temat ani słowa. Odpowiadało mu że będzie miał Marikę na oku. Uniósł dłoń w górę i zaczął przeczesywać uspokajająco brązowe loki - Tym bardziej... Możesz odpoczywać. - spojrzał w stronę drzwi kiedy uchyliły się powoli. Weszła przez nie zlękniona pielęgniarka i spojrzała na ich dwójkę - Nie pani interes. - powiedział patrząc na nią ciemniejącymi oczami - Podwieczorek. - pisnęła. Adam podparł się na łokciu i spojrzał na to co mu przyniosła - To wszystko? Kisiel? - przeniósł na niewinną kobietę wzrok. Poczerwieniała lekko i kiwnęła głową. Widać nie pracowała tu zbyt długo skoro jego słowa wprawiały ją w stan rozpaczy i konsternacji. Adam przeniósł dłoń na szyję Mariki. Gładzenie jej przynosiło mu spokój i ukojenie. Spojrzał na pielęgniarkę z wyższością i opadł na poduszkę - Doktora Duttona. Natychmiast. - rzucił tonem nie znoszącym sprzeciwu a biedna kobieta odwróciła się i wyszła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:04, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Kiwnęła głową nawet nie otwierając swoich powiek. - Tak zostanę. Z Tobą. W zasadzie to tak nielegalnie. Nie ważne. Usłyszała jak się otwierają drzwi, ale była zbyt zmęczona aby otworzyć oczy aby spojrzeć kto wchodzi. Chwilę później sprawa się rozwiązała się sama. Usłyszała głos pielęgniarki. Pogładziła Adama po policzku aby go uspokoić. - Nie denerwuj się. Proszę Cię. - wyszeptała cicho w jego klatkę piersiową. Adam władczym tonem, jaki znała doskonale rozkazał spłoszonej pielęgniarce przywołać Benjamina. Ściągnęła brwi mrucząc niezadowolona. Kiedy pielęgniarka wyszła otworzyła szeroko oczy, które pociemniały jej. Uniosła głowę w górę i wsparła się na łokciu. - Musiałeś? - westchnęła kręcąc głową. - Czy nie dało się spokojnie. Zrazisz do siebie cały oddział. Nikt nie będzie chciał tu przyjść. - opadła na powrót na posłanie. Zacisnęła lekko ręce. Była tym wszystkim szczerze wykończona, ale nie pisnęła o tym ani słowa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:17, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
/ Dyżurka lekarska
Benjamin wpadł do sali na ostatnie słowa Mariki. Poprzednie słyszał z korytarza. Skłonił się przed parą zabawnie - Musiał. Pewnie że musiał. - prychnął rozbawiony widząc minę kobiety. Zapewne zdziwiły ją jego słowa - Twój narzeczony ma głowę na karku. - powiedział co zadziwiło teraz i Adama. Uśmiechnął się do nich - No co wy? Tak patrzycie... - zerknął na nich a oboje wpatrywali sie w niego jak w ufoludka - Brudny jestem? - oparł się o ramę łóżka i splótł dłonie. Euforia go rozsadzała. Tak po prostu. Był w pracy którą lubił i żaden wredny pacjent mu w tym nie przeszkadzał. Motywowało go to - Mam wam wytłumaczyć? - poprawił lekko klapy fartucha - Adam postępuje rozsądnie. - sam nie wierzył w to co powiedział. Odchrząknął rozbawiony - Tak. Jeśli chcecie mieć spokojna noc zrażanie do siebie personelu jest jak najbardziej w porządku. - roześmiał się - Matko... Ale jesteście drętwi... Co chciałeś? - zwrócił się do leżącego mężczyzny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:32, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Wziął w dłoń miseczkę i spojrzał na jej zawartość. Pachniała truskawkami i to nawet apetycznie ale konsystencja skłaniała do czego innego. Adam wykrzywił lekko usta kiedy wyciągnął łyżeczkę. Kisiel okleił ją całą i ciągnął się nadal. Spojrzał na to wszystko z niesmakiem. Spojrzał na naburmuszoną Marikę by jej odpowiedzieć ale zrobił to za niego Benjamin wpadający jak burza na salę. Właśnie. Musiałem. Zgodził się z nim. Posłuchał go dalej patrząc na Benjamina intensywnie - Co mam?! - zapytał bo nie spodziewał się usłyszeć z jego ust nigdy takich słów. Był zdziwiony że Benjamin go popiera. Rozsądnie? Odprężył się znów. Jego dłoń nie dawała spokoju mięśniom szyi Mariki. Wplótł palce delikatnie miedzy włosy kobiety nie przerywając mu. Będziesz mi potrzebny. Wiedział że Marika lubi go słuchać. Nie odbierał jej tej przyjemności. Na jego radość zareagował pobłażliwym uśmieszkiem - Kisiel. Dlaczego? Ja nie mogę jeść normalnie? - zapytał spokojnym choć rzeczowym tonem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:53, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Taaa... Mów mi jeszcze bo mam dreszcze... - burknęła pod nosem. Zachowywała się co najmniej jak małe rozkapryszone dziecko. Ale nie wynikało u niej to z złości a jedynie ze zwykłego zmęczenia. Musiała dać sobie spokój z odpoczynkiem. Najwidoczniej nie zasłużyła na niego. Szarpnęła się i podniosła do siadu. Zrzuciła swe nogi z łóżka i zasiadła plecami do Benjamina i Adama. Przetarła sobie zmęczoną twarz aby się rozbudzić bo właśnie zasypiała. Nie mogła zapominać dla kogo tu jest i dlaczego powinna trzymać się na nogach. - Tak, rozumiem. Nie trzeba mi tego tłumaczyć tak dobitnie. To, że jestem chora to nie znaczy, że nie używam umysły. Spokojnie dam sobie radę. - od razu dodała kiedy Benjamin chciał się wtrącić w jej potok słów. - I tyle krzyku o zwykły kisiel? Boż... - nie dokończyła. Wywróciła oczami i zajęczała w duchu. - Mam Cię pokarmić czy zjesz sam? Skoro lekarz zalecił to tak właśnie musi być, najwidoczniej w Twoim stanie jest Ci wskazana ścisła dieta. - powiedziała obracając się ku nim. Założyła sobie nogę na nogę a ręce skrzyżowała na klatce piersiowej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:09, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Benjamin przytaknął Adamowi a jego oczy powoli przesunęły się z mężczyznę na kobietę. Coś zaczęło wisieć w powietrzu. Poluźnił sobie kołnierzyk od koszuli wsadzając za niego palec. Przełknął ślinę patrząc na Marikę która miała minę taką jakby chciała Adama zdzielić. On natomiast patrzył na Benjamina. Półwampirowi lekko drgnął kącik ust ale nie powiedział na ten temat ani słowa. Poszorował się zafrasowany po szyi - Tak. Twoje żywienie trochę się zmieni... - zaczął ostrożnie a po chwili wyrzucił z siebie szybko - Nie możesz jeść rzeczy smażonych czy pieczonych. Najlepiej gotowane na parze. Wskazane jest mleko, delikatne twarogi, jaja, mięso, drób i ryby... Pijesz kawę? Pewnie lubisz... - popatrzył na nich raz jeszcze i wyprostował sie z zamiarem wycofania - Ogranicz do zera. Kawę, herbata też nie za bardzo... Soki. Rozcieńczaj... Nie waż się pić. - powiedział poważnie - Bo wszystko pójdzie na marne a tobie się pogorszy... Ostre przyprawy... - pokręcił głową. Zamrugał czując jak dusi się od atmosfery na sali. Wybawieniem dla niego okazał się telefon. Rozdzwonił się jakąś wesołą melodią. Ograniczył odetchnięcie z ulgą do minimum i powiedział - Wybaczcie. - wyszedł wyciągając telefon z kieszeni.
/ Korytarz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:25, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy Marika zademonstrowała co potrafi Adam uśmiechnął sie pod nosem. Słuchał tego co mówił Benjamin bez jakiegokolwiek uczucia na twarzy. Wzruszył ramionami. Było mu bez różnicy co będzie jeść. Nigdy nie był wymagający względem jedzenia. Najbardziej trudnym zakazem do utrzymania wydawała mu się kawa i herbata. Mam pić wodę? Tylko i wyłącznie wodę? Kiedy nadmienił o sokach Adam wykrzywił usta. Rozcieńczone? Pokiwał zrezygnowany głową. To lepiej powiedź od razu że umrę z pragnienia. Kiedy Marika zaczęła mówić ponownie Adam zacisnął dłonie na pościeli. Wpatrzył się w jej plecy. Chcesz mnie... Chcesz? Na szczęście dla Benjamina rozdzwonił się telefon. Adam podparł się dłońmi i usiadł. Uniósł wysoko głowę. Poczuł się osobiście obrażony i znieważony jej pytaniem. Tym bardziej że powiedziała to przy kimś - Masz do powiedzenia coś jeszcze? - zapytał tonem w którym czaiła się cicha groźba. Postaw się na moim miejscu... I tak wszyscy macie mnie za sukinsyna. Jeszcze ty? Ty?! Odchylił się w tył. Dziękuję bardzo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:00, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Wstała kiedy Benjamin opuścił salę. Potrzebowała spokoju, oboje potrzebowali. Podeszła do okna i oparła się o ścianę patrząc za okno na brzydką pogodę. Ponownie sobie skrzyżowała ręce na piersi. - Nie, nie mam kompletnie nic więcej do powiedzenia. - w przeciwieństwie do niego ona zachowała spokój a jej ton głosu był równie spokojny. Bzdura, mam wiele do powiedzenia.... Zachowujesz się jak... - Powstrzymała swoje niepokorne myśli. To pędziło w niewłaściwą stronę. Ostatnim czego im było trzeba to kłótni. Chciała mu wiele rzeczy powiedzieć. Jego ton głosu względem niej sprawił, że poczuła się przygnębiona. Starała się, jechała dla niego chora, niedozwoloną prędkością na złamanie karku narażając siebie i dziecko i za to wszystko dostała zapłatę w formie złości Adama. Dawniej w całkiem innej sytuacji kiedy między nimi nie było takiej zażyłości zwyzywała by go za to. Teraz jednak było inaczej. Kochała go. Dlatego tak się dla niego poświęcała. Zamilkła. Co mogła powiedzieć, nie chciała się kłócić. Nie była tą samą Mariką co kiedyś. On ją zmienił. A teraz? Teraz wylewał na nią swoją złość. W jego głosie wyczuwalna była groźba względem niej. Coś ją ścisnęło w sercu. Jej oczy? Tak jej oczy były bez wyrazu. Poczuła, że wszystkie jej starania poszły na marne. Myślała, że osiągnęła jakiś sukces tym czasem nie osiągnęła niczego. Cofała się. Zamrugała kilkakrotnie rzęsami. Wewnątrz niej dosłownie miała ochotę się rozpłakać, ale nie chciała dawać Adamowi powodów aby w takiej sytuacji się z niej śmiał. Przygryzła mocno wargę, aż poczuła cierpką krew w ustach. Rozgryzła sobie z nerwów wargę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pon 23:01, 26 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:15, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Wpatrywał się w Marikę przez dobrą chwilę. Zapomniała o czymś ważnym. Jej twarz, w zasadzie odbicie było doskonale widoczne. Blada twarz odcinała się w czerni wieczoru. Rozpłacz się... Powiedź mi to co chcesz powiedzieć. Skończ się okłamywać... Co ci to daje? Co daje ci wiara w lepszego mnie? Przymknął powieki probując opanować coś co nie powinno się już nigdy budzić w jego wnętrzu gdy ona będzie w pobliżu. Więcej bólu. Wziął w dłonie miseczkę i popatrzył na jej zawartość. Utopić się w kisielu... Taki gęsty. Wyciągnął łyżeczkę a kisiel ciągnął się za nią. Okręcił ją parokrotnie w palcach i popatrzył na czerwonawą maź. Jak widzisz karmię sie sam. Nie potrzebuję do tego twojej pomocy. Dłoń lekko mu zadrgała a łyżeczka nie zadzwoniła o brzeg miseczki. Substancja na niej to uniemożliwiała - Chcesz? - rzucił w przestrzeń nie będąc pewnym co teraz nastąpi. Zerknął na Marikę niezbyt pewnie. Zacisnął palce na naczyniu by opanować ich drżenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:25, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Pokręciła głową przecząco. - Nie dziękuję. Nie chcę. Nie mam apetytu aby jeść. - Poczuła silny skurcz w brzuchu. Zbierało jej się na odruch wymiotny. To co tak dawno ustało znów powracało. Pobladła jeszcze bardziej. Gorączka nie polepszała wcale jej stanu zdrowia. Nie polepszała jej samopoczucia. Nie polepszała niczego. Przytknęła sobie dłoń do ust. Zadrżała. Przymknęła powieki próbując się skupić na czymś innym byle tylko nie myśleć o tym co mogłoby nastąpić. Jednak żołądek wygrał. W zasadzie nawet nie miała czym wymiotować. Przecież nic nie jadła. - Przepraszam muszę... - nie dokończyła wybiegła z sali nie domykając nawet za sobą drzwi. To było silniejsze od niej. Wszystkie nerwy jakie się w niej kumulowały wzięły górę. Pobiegła do łazienki.
/ Korytarz / Łazienka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pon 23:25, 26 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:40, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ty nigdy nie masz apetytu... Przełknął z trudem pierwszą małą porcję. Jego oczy śledziły Marikę uważnie. Wszystko a tym bardziej ona było lepsze od zawartości miski w jego lewej dłoni. Patrząc na nią poczuł to samo to ona. Widział już jej mdłości. Nie trudno było mu je rozpoznać. Kiedy Marika wypadła z sali przyłożył dłoń do ust jej zewnętrzną stroną. Przymknął oczy i na ślepo odstawił miseczkę. Kiedy się opanował wstał z łóżka z zamiarem pójścia na korytarz. Musiał sprawdzić co jej się stało. Podświadomość Adama wyświetliła mu jeden jedyny, wyraźny komunikat podsumowujący wydarzenia sprzed pięciu minut. Twoja wina. Adam uśmiechnął się gorzko pod nosem. Co za nowość... Z dłonią na brzuchu skierował się do drzwi. Tu jednak spotkało go zaskoczenie. Został obrócony przez dwie silniejsze dłonie - Do łózka. - sapnął czując jak wszystko co dziś zjadł a była to marna łyżeczka kisielu bo o śniadaniu już dawno zapomniał pochodzi mu do gardła - Zajmij się Mariką. Zostaw mnie. - warknął, wyrwał się spod dłoni Benjamina i obrócił raz jeszcze, uparcie w stronę drzwi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:57, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
/ Łazienka
Chciała wejść do sali, ale napotkała opór. Dwóch znanych jej mężczyzn spierało się ze sobą. Wywróciła oczami. - Czy wyście powariowali? Do środka oboje, ale już. - powiedziała wymuszonym głosem. Miała dosyć tej całej farsy. Podniesione głosy, władcze tony działało jej to na nerwy. - Nic mi nie jest. To chyba normalne w ciąży tak? No chyba, że mam poronić tego chcecie oboje? - obaj natychmiast pokręcili głowami. - No właśnie, więc przestańcie się tak zachowywać wobec siebie oschle, z wyraźną pretensją i humorami bo mam tego już po prostu dosyć. - weszła za nimi do sali kiedy się cofnęli. Zamknęła drzwi i oparła się o nie tym samym uniemożliwiając komukolwiek wejście i wyjście.- Spokoju, trochę spokoju. Wysłuchaj go Adamie bo nie mówi Ci tego po złości. Dba jako lekarz o Twoje zdrowie, jego zadaniem jest Cię leczyć, robi to w sposób jak najlepszy jemu. Przecież nie zabraniałby Ci czegoś gdyby nie było to konieczne. - pokręciła głową. - Ja również nie mówię Ci tego po złości choć możesz tak sądzić. Tak możesz się na mnie wściekać, możesz wylewać na mnie swoją złość. Proszę. Zniosę to. I tak Cię kocham. - ponownie podeszła do okna. Oparła się pupą o parapet. - Mów Benjaminie jeżeli nie on to ja Cię wysłucham. - odpowiedziała przytłumionym, wykończonym głosem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:21, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
/ Korytarz
- Nie. - po raz pierwszy nie zgodził się z Mariką tak wyraźnie. Adam słysząc go obrócił sie. Był u siebie. Tutaj to Benjamin był górą. Wskazał mu krótkim gestem łóżko. Zwrócił się w stronę Mariki. I jej pokazał to samo. Kiedy usiedli obok siebie wyglądali jak dwójka dzieci. Mimo tego ze Benjamin był od nich młodszy to on zachowywał sie doroślej i rozsądniej. Wyprostował się czyniąc pożytek z swej postury i wziął pod boki - Wysłuchacie mnie oboje. - powiedział patrząc na parę z góry - Nie obchodzi mnie to czy weźmiecie sobie moje rady do serca czy nie. Możesz mnie przestać lubić... - wskazał na Marikę - A ty... - przeniósł palec na Adama - Możesz mnie dalej spokojnie nienawidzić. Ja... - zaznaczył wyraźnie na początku - jestem lekarzem i powiem wa parę rzeczy. I z tego punktu widzenia i z punktu widzenia zwykłej osoby, ewentualnie przyjaciela. Dobrego. - kącik ust lekko mu drgnął widząc ich miny. Yhmm... Myśleliście że ja nie umiem? Chwycił poręcz łóżka pochylając się lekko - Nie będę sobie strzępił języka nadaremno. - oświadczył - Wszystkie zalecenia będziesz miał na wypisie. Jeśli będziesz wg. nich postępować to dobrze. Jeśli nie. Trudno. Trafisz tu raz jeszcze. Ale to nie ja już będę cię leczyć. Drugi raz nie popełnię tego błędu. - gdyby mógł roześmiałby się. Smoczek, butelka, krew... - Natomiast ty moja droga... - zwrócił się bezpośrednio do kobiety - Nie baw się w... Matkę miłosierdzia. Jemu nie jest to potrzebne. Jak nie zaczniesz się leczyć poprawnie i nie odpoczniesz to wtedy doprowadzisz do poronienia. I ja z Adamem nic na to nie poradzę. Pomyślcie. W co wy się bawicie? W samoumartwianie? We wzajemną agonię? Głupcy... Zaraz mi powiesz coś o przysiędze? Najpierw ją sobie złóżcie. Później możesz postępować tak jak nakazuje. Ale nie... - Krew, smoczek, butelka. Coś zaskoczyło w mózgu Benjamina. Nie! Wyprostował sie raptownie i zamrugał. To takie proste? Tłumaczy... Spojrzał nieprzytomnie na Marię i Adama - Jutro masz być na czczo. Zrobię ci gastroskopię... Musze się zamienić bo nikt inny nie chce... Ty się kładź... Zaraz dostaniesz coś raz jeszcze na gorączkę... - Krew? - wyszedł z sali pozostawiając swego pacjenta i jego narzeczona w ciężkim szoku. Sam był w niemniejszym. Nie...
/ Korytarz / Dyżurka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:55, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Jak... Jak do niej powiedziałeś? Obrócił sie w jego stronę i po raz pierwszy nie zauważył w jego oczach uśmiechu. Wskazał mu łóżko. Adam wywrócił oczami. Nie miał sił się z nimi spierać. Nie cierpiał jak mu rozkazywano. Poczuł coś na kształt satysfakcji kiedy i Marice kazano zrobić to samo. Wszedł na łózko i opadł na poduszkę krzyżując ramiona na piersi. Patrzył na Benjamina nieprzychylnie i zgodził się z nim w tym ze nadal będzie go nienawidził. Adama interesował jedynie punkt widzenia lekarza. Nie był jego przyjacielem. I raczej... Nie pozwolił sobie dokończyć. Jego świat w przeciągu ostatniego miesiąca wywrócił się do góry nogami więc nie był pewny tego co przyniesie mu jutro. Zerknął na Marikę kątem oka. Zobaczył to czego się obawiał. Żal. Adam tak to odczytał i zakodował sobie. Przestał słuchać słów Benjamina. Zignorował go. Zatracił się w tym co sam czuł. A czuł się coraz gorzej. Grunt usuwał mu się spod nóg. Wszystko było jego winą. Wszyscy opacznie go zrozumieli. Okłamał ją. Ale zrobił to w dobrej wierze. Bo po co to robiłem? Po to byś nie... By niczego ci nie brakowało. Przymknął oczy i odchylił głowę w tył. Okłamał siebie. Myślałem że sobie ze wszystkim radzę... Dłonie znów mu silnie drgnęły. Wsunął je pod pachy by to ukryć. Uchylił powieki i spojrzał gdzieś w bok by stwarzać choć pozory tego że obdarza Benjamina uwagą. Jaki ja jestem głupi... Uśmiechnął się w duchu ironicznie. W co ja wierzyłem? W co ja się z tobą bawię? Wpatrzył się w białą pościel przed sobą. Adam doszedł do jednego wniosku który wysnuł się z jego przemyśleń. Wniosek swoją prostotą przytłaczał a Benjamin utwierdził go jedynie w tym że jest słuszny. Zerknął na srebrny pierścionek, prezent od niego, który Marika nosiła na palcu. Nie nadaję się na twojego męża.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 5:58, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Była w potwornym szoku kiedy w końcu Benjamin wziął sprawy w swoje, ale i zarówno poczuła swoistą ulgę. Siadła siebie na łóżku obok Adama słuchając tego co mówi. - Ale... - próbowała mu przerwać jego potok słów. Na daremno. Benjamin nie dał tak łatwo sobie przerwać. Miał rację. Zamartwiała się. Również miał rację w tym, że nie dbała o siebie i o dziecko bo całą dbałość przeniosła na Adama, aby jemu niczego nie brakło i aby on się dobrze poczuł. Nie patrzała na to, że ma wysoką gorączkę, na to, że jest chora, że może jej się coś stać bo obiecała mu, że przecież będzie przy nim trwać. Zacisnęła usta w wąską linię. Położyła się obok Adama i ani drgnęła. Była po prostu najzwyczajniej w świecie zmęczona. Tak jak Benjamin powiedział potrzebowała odpoczynku. - Ja się nie bawię w matkę miłosierdzia. - z tym nie mogła się z nim zgodzić. Odszukała dłoń Adama i splotła ją ze sobą nie będąc pewna co tak na prawdę czuje. Bała się. Nawet nie wiedziała kiedy Benjamin wyszedł z sali. Nie słuchała. Jej zmysły zostały uśpione. Ona odjechała. Walczyła z snem, ale on był od niej silniejszy. Nie mogła nic na to poradzić. Jedynie gdzieś tam w jej podświadomości coś kazało jej czuwać. Miała się cały czas na baczności w razie czego. Musiała...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:20, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Adam nie powiedział ani słowa. Z miłości do Mariki zacisnął zęby. Wolał już odgryźć sobie język niż powiedzieć dziś coś co mogłoby doprowadzić ją do łez. Zacisnął dłoń. Mimo wszystko nie chciał z niej wypuścić jej szczupłych i jakby wiotkich teraz palców. Uniósł ich dłonie lekko w górę i okrył Marikę kołdrą dokładnie. Przysiadł obok niej. Prawe ramię spoczywało po boku bezwładnie. Skrzyżował nogi. Lewy łokieć oparł na kolanie a dłonią podparł sobie brodę. Kciukiem dotknął lekko pierścionka. Dał jej w spokoju odpoczywać. Nie przejmował się dreszczami które odczuwał na plecach. Był skupiony na swoim wnętrzu. Musiał jakoś to wszystko rozwiązać. Korzystnie dla Marki. Dla mnie niekoniecznie... Potarł lekko skroń. Wsunął palce we włosy doprowadzając tym samym do kompletnego nieładu wśród nich. Myślał intensywnie nad rozwiązaniem tego co przed nim tak nagle wyrosło. Póki ja tu będę... Ona nigdy nie wypocznie. Chwycił włosy na czubku głowy i spojrzał z nikłym uśmiechem na drzemiącą kobietę. Nie wiedział co ma zrobić. Nie miał pomysłu. Poszedłbym do domu... Ale oboje mi nie pozwolą. Wykrzywił lekko usta i przeniósł martwy wzrok na ścianę przed sobą. Marika nie pozwoli... Westchnął lekko. Wyciągnął najdalej jak mógł lewe ramie i z szafki, która otwarła się bez zgrzytów wydobył to co mu przywiozła. Przy muzyce zawsze odpoczywał. Przeglądał poszczególne piosenki aż wybrał [link widoczny dla zalogowanych] Wyszeptał pod nosem słowa wokalisty - Czekam, modlę się, uświadamiam sobie, zaczynam nienawidzić siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:29, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Zrobiło jej się bardzo ciepło. Obróciła się na bok i wtuliła w tułów Adama. Była w fazie niespokojnego snu. Z jednej strony chciała odpocząć i jak Benjamin powiedział trafnie potrzebowała tego, zaś z drugiej rozbiegane myśli wędrujące po jej umyśle zakazywały jej w pełni się rozluźnić. Zamruczała w fazie pół snu. Nie przypominało to ani pomruku dobrego, a raczej zadowolenia ani też złego, czyli niezadowolenia. W pewnym momencie zaczęło jej się śnić coś niedobrego. To był jej najgorszy koszmar. Szarpnęła się otwierając szeroko oczy. Poczęła ciężko dyszeć. Przyłożyła sobie do serca rękę. Dobrą chwilę zajęło jej skojarzenie gdzie się tak na prawdę znajduje. - Adam...? - wyszeptała wystraszona, że go nie ma przy niej. Nie potrafiła spać, kiedy on tak cierpiał. Nie mogła spać. Musiała czuwać nad nim, musiała być na baczności nawet pomimo tego, że była chora. Wyleczę się później. Wybacz Benjaminie, rozumiem Twoją troskę, ale nie zrozumiesz mnie. Nie zrozumiesz co mam do stracenia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:43, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Oderwał się od ponurych rozmyślań i spojrzał na leżącą kobietę - Tak? Jestem... - przechylił głowę widząc ze Marika znów przeżywa coś niezbyt dobrego. Położył się obok niej i wpatrzył w oczy narzeczonej - Słucham cię. - zawrócił się do niej z uśmiechem i spokojnym wyważonym tonem. Przy nim nie miała prawa się smucić. Wyciągnął dłoń i zagarnął jej loki - Nie obawiaj się niczego. Nie masz... Nie masz powodów ku temu. - przyłożył na krótką chwilę usta do jej czoła - Coś złego znów cię trapi? Zapomnij o tym. - poprosił kiwając głową. Pogładził Marikę po policzku. Nie dawał jej odczuć swego wisielczego nastroju. Dla niej zawsze wykrzesa uśmiech - Odpoczywaj.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:03, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Sapnęła cicho. - N...Ni...Nic - wykrzesała z siebie zakrywając dłonią usta aby ukryć ziewanie. - Przepraszam. - położyła swoją dłoń na dłoni Adama, który głaskał właśnie jej policzek. Odwzajemniła lekki uśmiech. - Chciałam się tylko upewnić, że jesteś, ze nie zniknąłeś... - powiedziała cicho zmienionym głosem. Gorączka jej trochę zelżała. Jednak nie oznaczało to całkowitego wyzdrowienia, bo do tego przed nią długa droga. - Staram się. Uwierz... - westchnęła lekko. Potarła sobie lewy policzek po czym spojrzała na narzeczonego. - Miałam zły sen. To...to wydawało się takie realne, ale to sen, tak to tylko zwykły, sen... - próbowała się o tym przekonać. Było jej ciężko jednak wciąż próbowała. - To Ty tu jesteś najważniejszy. To Ty odpoczywaj potrzebujesz tego, a ja poleżę przy Tobie i będę czuwać nad Twym snem.... - pogładziła go po jego czarnych włosach...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:14, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
- Tak. - powiedział poważniej - Znam to twoje nic. - westchnął lekko. Wpatrywał się w nią tak jakby miało jej jutro nie być. Zapomniał że jest w szpitalu. W brązowych oczach Mariki odnajdywał dom gdziekolwiek by się nie znalazł. Jeśli ona była przy nim, Adam był w domu - Gdzie miałem znikać? Mam nałożony zakaz opuszczania szpitala... Benjamin czasem bywa straszny... - postanowił ją zabawić luźną rozmową by oderwała się od tego co miała niedawno przed oczami. Widział ją i wiedział ze to znów było podobne temu o czym śniła rano - Jakby mnie nie było to masz bardzo zawężone kręgi poszukiwać. Korytarz... Choć wątpię bym chciał opuszczać w najbliższym czasie łóżko. Łazienka. Tyle. - wzruszył lekko i beztrosko lewym ramieniem - Ja wyspałem się już. Nie czuję się senny. Teraz role się odwracają. Ja czuwam nad tobą. Jak zawsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|