Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:34, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Wszedł powoli i zamknął za sobą drzwi. Jean objęła jego nogi więc pochylił się by ją uścisnąć. Zadała zaraz pytanie. Jak każde dziecko. Mama. Ben pokręcił lekko głową. Jeanine zareagowała tak jak się spodziewał. Tak jak każde małe dziecko. Spojrzał jej w oczy i szepnął - Jeanine... Nie ma już mamy. - zacisnął dłoń na łańcuszku. Tyle z niej zostało. Tyle chciała ci... Widok jego rozszlochanej i zrozpaczonej córki przeszywał na wskroś. Wyciągnął do niej dłoń ale odsunęła się i usiadła na ziemi. Skuliła się. Sobh by wiedziała jak... Nie było tu jednak wampirzycy. Teraz Benjamin został z tym sam i sam musiał sobie poradzić. Przysunął się do niej i przykucnął - Jean... Wiem że obiecałem. Ale choćbym i chciał to nie mogłem nic poradzić. - wyciągnął w jej stronę ramiona modląc się o to by go nie odtrąciła - Wierz mi. - przyciągnął do siebie rozedrganą dziewczynkę powoli i usiadł na podłodze krzyżując nogi - Gdybym mógł oddałbym wszystko co posiadam, nawet własne życie by mama tu była. Ale nie miałem takiej możliwości. - w kuchni rozległ się trzask tłuczonego szkła a Ben nawet nie zwrócił na to uwagi - Spójrz. - rozchylił lekko dłoń i pokazał łańcuszek z pierścionkiem zaręczynowym - Mama chciała bym ci to przekazał, nim odeszła. - przytulił córkę do siebie. On nie mógł sobie pozwolić na histerię, już nie mógł płakać. Dla Jeanine musiał być silny. Jego córka musiała mieć w nim oparcie - Uspokój się... - przesunął bladymi, chudymi palcami po jasnych włosach dziewczynki. Ucałował ją w skroń - Nie płacz Jean. Wszystko będzie... Dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Jeanine
Pół-wampir
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:02, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Jej histerii nie było końca. Nie potrafiła się opanować, chociażby nawet chciała. Czy można jednak się dziwić? Nie była tak silna jak dorośli. Nie miała tyle siły woli, tyle zaparcia w sobie. Wieść, ze jej matka nie żyje bolała. Wyrywała kawałek duszy z ciała. Deptała, a zarazem wbijała w ziemię. - Mama! - pocierała załzawione oczy piąstkami. Nie odsunęła się od ojca gdy ją przytulił do siebie. Wtuliła się jak zawsze ufnie w niego wypłakując swój żal po odejściu matki na jego ramieniu. - Tato... - załkała znów. - Jak to nie ma mamy? Ja chce mamę? Dlaczego? Powiedź dlaczego mamy już nie ma? - nie potrafiła tego pojąć. Za bardzo była skupiona na wieści, ze jej nie ma. Nigdy jej więcej już nie zobaczy. Nigdy nie przytuli. Nie będą się razem bawić, nie będą się śmiać. Nie pójdzie z nią do szkoły. Przez załzawione oczy, które wszystko jej przysłaniały zerknęła na łańcuszek i pierścionek wiszący na nim. Wzięła to od ojca przyciskając do siebie i znów płakała tym razem jednak ciszej. Jak by z większym wyczuciem. Przycisnęła się silniej do ojca. Złożyła swoją główkę na jego ramieniu nic nie mówiąc. Nie miała siły. To co bolało przeżywała w środku siebie. Czuła się jak by jej świat się zawalił. Jak by jej ciało się rozpadało na kawałki. - Bez mamy to życie nie ma już takiego sensu jakie powinno mieć. - wyszeptała cicho do ucha ojcu, z całym bólem, z całym żalem, z całą rozpaczą. Nie mogła się pogodzić z tym co wiedziała. To było dla niej za wiele.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:17, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Czas jakby wlekł się niemiłosiernie długo. Jedno uderzenie serca, drugie, trzecie, dziesiąte, dwudzieste, setne. Adam trwał przy Marice czuwając nad nią. Kiedy spojrzał na twarz kobiety stwierdził ze jest tak samo blada jak Benjamin. On sam zapewne nie wyglądał lepiej z twarzą otoczoną silnie kontrastującymi z jej kolorem czarnymi włosami. Wpatrywał się w ulicę nim szlochy i głosy na korytarzu ucichły na tyle by można tam było pójść. Zerknął na rozbitą szklankę. To było niczym. Tracił jej resztki wsuwając je pod stół. To mogło poczekać - Marii? - zapytał cicho nie będąc pewnym czy ma dość sił by wstać. Zaczęła się zbierać więc podał jej ramię by nie bała się ze upadnie. Wyszli na korytarz i zobaczyli siedzących na ziemi dziewczynkę i mężczyznę. Adam milczał przez chwilę gdy Benjamin spojrzał na nich z dołu. Pokręcił powoli głowa i powiedział cicho - Benjamin... Tak... - nie wiedział jak ma to wyrazić - Tak mi, tak nam... - czuł przy sobie Marikę - przykro. - zacisnął dłoń na kołnierzyku koszulki - Nie wiem... - zająknął się i zamilkł.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:36, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Wypuściła ostatki powietrza z ust czując jak by jej oddech stał się lodowatym. Tak jak by przy wydechu zamieniał się w sople lodu, w lodowe kryształki. Nie miała pojęcia skąd się to brało. Poczuła coś ciepłego na dłoni. Nawet nie wiedziała kiedy po jej policzkach popłynęły pierwsze łzy. Ta wiadomość była tragedią dla wszystkich. Lubiła Sobh i to bardzo, a teraz jej już nie było. Nie pożegnały się. Nie było im to dane. Siąknęła cicho nosem. Pochyliła głowę w dół. Czuła jak by cała krew jej odpłynęła z twarzy,z każdego członka jej ciała. Widocznie była bardzo blada, bo po jej brzoskwiniowej skórze nie było ani śladu. Oblał ją zimny pot. Uniosła dopiero głowę w górę gdy Adam wypowiedział jej imię. Popatrzyła w jego smutne oczy. Sam nie wyglądał lepiej. Wspierając się na nim wstała. Przeszła te kilka kroków w przód stając w przedsionku. Okropnie jej szumiało w głowie. Jak by ktoś ją walnął obuchem w tył głowy. Wszystko dochodziło do niej w zwolnionym tempie. - Przyk... - trudno było jej mówić. Gardło jak by się zaciskało na chama. - Przykro mi Ben. Tak strasznie przykro. To jest... - otarła wierzchem dłoni łzy, które uporczywie z złością płynęły po jej twarzy. - Źle. To jest... - słowa jej się plątały. Nie potrafiła poskładać jednego składnego zdania. - Ona. Sobh... Jezu. - rozszlochała się tak jak by dopiero teraz to do niej dotarło co powiedział Ben. Wtuliła się w ciało męża. Podzieliła właśnie los dziewczynki. Dla wszystkich było to wielką stratą. A przecież chcieli ich wziąć na chrzestnych dla ich synka. Zaprzyjaźnili się. Tak wiele ich łączyło. Tragedia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:51, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Pytania Jeanine były proste jak drut a było na nie trudniej odpowiedzieć niż na wszystkie inne. Ben westchnął tuląc ją do siebie - Mamy nie ma. - powiedział cicho i ze spokojem. Nie denerwował się. Kto miał jej to wytłumaczyć jak nie ojciec? Ujął Jean pod kolana i posadził na swym udzie - Ktoś... Ktoś tam w górze... - wskazał krótko palcem na sufit - Chciał mieć mamę u siebie. I ja nam zabrał. - mruknął nie wiedząc jak inaczej jej wytłumaczyć śmierć wampira. To co się stało było sprzeczne z naturą i nie wiedział jak to wyjaśnić. Znów czegoś nie wiedział - Widać tam była bardziej potrzebna. Ale nie martw się... - powiedział patrząc na jej zapłakaną twarz - Mama zawsze jakoś będzie z nami. - wyciągnął z jej dłoni, rozpiął delikatny łańcuszek i zawiesił go na szyi Jean - Widzisz? Już jest. - jej ostatnie stwierdzenie oddawało wszystko co czuł Benjamin. Nie ma najmniejszego sensu. Masz świętą rację córeczko. Uniósł wzrok i napotkał pobladłe twarze Adama i Mariki. Pokiwał lekko głową i spuścił ja w dół poprawiając machinalnie by się czymkolwiek zająć brzeg bluzki Jeanine. Nie potrafił im spojrzeć w oczy. Wstał powoli trzymając Jean w ramionach. Podszedł do Mariki i położył jej dłoń na ramieniu - Nie płacz, bo to nie pomoże. - zaczął chcąc ją pocieszyć - Nie męczyła się długo i to... Najważniejsze. - zerknął na Adama i mruknął - Dzięki. Za wszystko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Jeanine
Pół-wampir
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:23, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Łkała cicho, aż w końcu jej płacz ustal całkowicie. Nie miała siły. Wylała jak na razie wszelkie łzy. Za dużo tego było. Pozwoliła ojcu założyć sobie na szyję naszyjnik z pierścionkiem, który jej został po mamie. Była to najdrogocenniejsza rzecz jaką mogła w tej chwili mieć. Nie chciała niczego więcej. Otarła wierzchem dłoni załzawione policzki by pozbyć się z nich słonych łez. Jedynie jej oczy zdradzały jak bardzo cierpi i jak bardzo to przeżywa. Spojrzała na ojca z zaciśniętymi ustami. Nie potrafiła się zdobyć na żaden uśmiech i wątpiła by w najbliższym czasie się jej to udało. - I tam jej będzie dobrze? Lepiej niż tutaj? - pytała chcąc to wiedzieć. Musiała to wiedzieć. Miała nadzieję, ze tak właśnie było. Nic innego jej nie pozostawało. Miała teraz tylko ojca i wujka Adama i ciocię Marikę i małego Adama. Nikt inny jej nie pozostał. jednak to nie mogło zastąpić jej matki. Osoby, która ją wychowywała. Spędzała z nią całe dnie. To nie było to samo. Kochała ojca. Matkę również. I utrata jednego z rodziców jest bolesna. Uczepiła się jego nogi bojąc się, ze za chwilę i jego straci. Nie chciała puścić. Drugiej straty by już nie przeżyła. Spojrzała na niego smutnymi oczyma i wyciągnęła do niego raczki by ją wziął na ręce w ramiona. Musiała być niego blisko. Musiała czuć od niego to czego nie mogła już czuć od matki. Nie pogodziła się z jej odejściem, ale starała się jakoś znieść tą myśl. Musiała aby nie zwariować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:43, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nie chciał by to wszystko działo się na jego oczach, w ogóle nie chciał by cokolwiek takiego się działo. Trudno było uwierzyć w to że Sobh już nie ma. Że Benjamin i Jeanine zostali sami. Przytulił do siebie Marikę gdy rozszlochała się w jego ramię. Była tak samo dotknięta śmiercią swej przyjaciółki jak Jeanine matki. Adam i Benjamin trzymali się bo wiedzieli że musieli. Że tego od nich się wymaga. Mężczyzna wstał a Adam usłyszał od niego słowa podzięki - Nie ma za co Ben. - mruknął spoglądając na niego i zaciskając lekko usta - To w końcu nic wielkiego. - przesunął dłonią po ramieniu swej żony - Marii... On ma rację. Uspokój się. - poprosił ją odgarniając kręcone pukle z twarzy - To nic nie da. - spojrzał na Benjamina i przyjrzał mu się. Wyglądał jak trzy ćwierci od śmierci - Dobrze się czujesz? - tym razem nie zadał tego pytania kpiącym tonem, a zmartwionym. Takim jakim zawsze on się do niego zwracał - Chodźcie. - wskazał na kuchnię za swoimi plecami - Wyglądasz jakbyś głodował. A dość już mamy śmierci i tragedii. Nie protestuj. - mruknął a w jego tonie zaczaiła się doskonale znana zebranym nieustępliwość - A ty... - ujął Marikę w tali - Usiądź. - weszli do kuchni i Adam wziął się za śniadanie dla Benjamina nie słuchając jego odmowy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:35, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Zatrzęsła się od płaczu kiedy Ben i Adam starali się ją uspokoić. Tak mieli rację. Płacz nikomu nie pomagał. Otarła szybko z swoich policzków łzy przytulając się mocniej do męża. Dobrą chwilę zajęło jej dojście do siebie. - Przepraszam. - Ostatnio za dużo przepraszała wciąż. Zrobiła się za potulna chyba. Westchnęła cicho i odsunęła się od Adama na wyciągnięcie reki. Poszła za nimi do kuchni, ale zamiast usiąść wzięła zmiotkę i pomimo protestów Adama zaczęła zmiatać szkło z podłogi. - Chwila. - odpowiedziała cicho zbierając cienkie kawałki z podłogi. Udało jej się nawet nie zaciąć przy tym. Zresztą gdyby nawet to nie miało to nawet najmniejszego znaczenia. Było jej to obojętne. Zmarkotniała jedynie. Wyrzuciła szkła do kosza na śmieci i usiadła na wolnym krześle. Zerknęła na Bena. Wyglądał jak by ledwo co się trzymał na nogach. Zadała by to samo pytanie co Adam, ale ją wyprzedził. - Zawsze możecie liczyć na nas gdybyście tylko czegoś potrzebowali. Jeśli będzie trzeba się zająć Jean nie ma problemu. - Miała pewność, ze i ona i Adam się na to zgodzą. Teraz było im jeszcze ciężej. Wspólnie musieli sobie radzić z tą boleścią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:50, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ben zerknął na Marikę i poklepał ją niezdarnie po ramieniu - Nie masz za co. - Jean została uniesiona. Cofnął się o krok widząc na sobie wzrok mężczyzny. Jakże dziwnym było kiedy to Adam na niego a nie on na Adama tak patrzył. Zupełnie odwrotna sytuacja niż to zazwyczaj bywało. Miał mu odpowiedzieć ze wszystko jest w porządku, ale dość już nakłamał. Oni też mieli oczy a nie musieli być lekarzami by widzieć jak wygląda - Trochę... - poszedł za nimi do kuchni i przystanął na brzegu. Trochę źle. I tak masz rację... Popatrzył na Jeanine i trącił ją w policzek. Uśmiechnął się lekko do córki, by widziała że nie do końca zatracił tą umiejętność. Chciał pomóc Marice, ale odpędziła go zaraz. Widząc jak Adam wyciąga patelnię zamachał dłonią - Nie. Przestań nie rób sobie kłopotu... Adam. - ten jednak go nie posłuchał. By nikomu nie przeszkadzać usiadł na krześle i posadził Jean na kolanach. Popatrzył na małżeństwo - A... - zawiesił na moment głos gdy do kuchni wszedł czarny kot - O macie kota. - stwierdzenie dość niefortunne, ale nic lepszego Benjaminowi nie przyszło na myśl. Fajnie - A jak mały Adam? - zapytał by czymś zająć obolałą głowę i stworzyć pozory normalności.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Benjamin dnia Śro 1:13, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Jeanine
Pół-wampir
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:38, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Będąc na ramionach ojca nie musiała się niczym martwić. Nie musiała robić żadnych kroków, ani tez nie musiała się niepotrzebnie ruszać. Ziewnęła szeroko. Chciało jej się spać od płaczu, ale dzielnie dawała sobie radę. Musiała dawać. Nie miała w tej sytuacji innego wyjścia. Nie mogła też swobodnie rozmawiać z ojcem gdyż był tu i wujek i ciocia. Zerknęła na nich niepewnie. Kiedy kot wparował do kuchni zawołała go. Wskoczył jej na kolana. Zaczęła go głaskać lekko po łebku. Czasem drapała go pod brodą co okupywał milusim mruczeniem. Nie przejmowała się tym co się dzieje w kuchni. Nie chciała myśleć w ogóle o niczym. Wszystko jak by dla niej straciło sens. Wszystko było takie szare. Nawet to co zawsze lubiła robić teraz było bezsensownym i nijakim. Zerknęła na ojca, który niezdarnie się do niej uśmiechał. Uniosła wymuszone dwa kąciki ust w górę, a gdy obróciła głowę od razu jej uśmiech zgasł. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Stała się milcząca i jak by taka nieobecna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:54, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Marika jak zawsze postawiła na swoim i na nic zdały się jego protesty, zakazujące jej sprzątać rozbitą szklankę. Nie oddała mu ani szufelki ani zmiotki. Benjamin miał dostać to samo co i oni bo zostało jeszcze kilka jajek. Wyciągnął patelnie i postawił ja na gazie. Błysnęła zapałka a po chwili jajka już skwierczały. Adam stał nad nimi z drewnianą łyżką. Spojrzał na Marikę gdy wygłosiła krótkie oświadczenie. Pokiwał głową. Zgadzał się z nią. Nie umiał odmówić, ale i nie chciał. Zamieszał jajka tworząc biało - żółtą mieszankę. Obrócił się i spojrzał na kota rozpieszczanego teraz przez dziewczynkę - Tak, mamy. - skrzyżował ramiona na piersi lekko machając łyżką - Przypałętał się a nikt go nie chciał więc trafił do nas. Wabi się Pech. - odwrócił się by sięgnąć talerz dla mężczyzny - Nie pytaj dlaczego. - po minucie przed Benjaminem wylądował talerz z parującą jajecznicą. Obok kubek z herbatą oraz pieprzniczka i solniczka - Smacznego. - powiedział i przykucnął pod szafką bo już nie było więcej miejsc siedzących w kuchni - A z Adamem... - przesunął wzrok na Marikę i uśmiechnął się nieznacznie - Dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:12, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Reka jej lekko drgnęła. Położyła ją na swoim kolanie. Zerknęła na kota i na dziewczynkę, później na Bena, a następnie na Adama. - No przestań, to dla nas żaden kłopot. - Tak właśnie było. Na tym polegała przyjaźń. Na wzajemnej pomocy, na sympatii i zrozumieniu. Uśmiechneła się nieznacznie. - Tak. - powtórzyła za Adamem. - On sobie nas wybrał. Nie chciał się za cholerę odczepić. Trzeba było widzieć oburzenie sąsiadki, która się wydarła na nas, ze chcemy jen wcisnąć jakiegoś pchlarza. Myśleliśmy, ze to jej, ale on nie wygląda na zapchlonego. Jest zadbany. Ma taką fajną sierść i jest miły. I czarny. - usta rozciągnęły się w trochę szerszym uśmiechu. - Jeżeli nikt nie nie zgłosi po niego do naszego wyjazdu, nie zgłosi na pewno to zabieramy go do Forks. Będzie mu tam dobrze. Dom jest przestronny. W ogródku się wyszaleje, a dzieci dobrze się chowają ze zwierzętami. - zakończyła kręcąc lekko głową. Przekrzywiła ją lekko w bok i wyciągnęła nogi przed siebie by je rozprostować. Wskazała dłonią Adamowi miejsce, na którym siedziała. - Siadaj usiądę Ci na kolanach, nie będziesz siedzieć na ziemi. - wstała z miejsca czekając aż Adam uczyni to o czym mówiła. - Adam dobrze. Jest jeszcze malutki, leży w inkubatorze, ale nic nie zagraża jego życiu. No i jest taki podobny do mnie Na szczęście. - kiedy mówiła o synu tak samo jak Adam uśmiechała się szeroko. - Jest śliczny. Może za miesiąc będziemy mogli go zabrać do domu. Akurat nam starczy czasu aby wszystko kupić bo spadło to na nas tak szybko. Tyle się ostatnio dzieje. Zawrót głowy dosłownie. - wzruszyła ramionami. Faktycznie w ostatnim czasie za dużo się działo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:37, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Benjamin pokręcił głową - Naprawdę... Dzięki. - mina jego córki jedynie martwiła. Chyba nie umiał jej pocieszyć ani rozbawić jak kiedyś a może było jeszcze na to za wcześnie. Wyciągnął nieśmiało dłoń i pogłaskał kota po łebku. Blada dłoń wyglądała okropnie na tle czarnej kociej sierści. Tak jak i Jean lubił te zwierzęta - Pech? - zapytał zdziwiony - Mogłem się tego po was spodziewać. - mruknął i poszorował się po szyi podenerwowany tym że wszyscy nadskakują nad nim jak nigdy. Zacisnął lekko dłonie wokół Jean. Westchnął i przesunął jedną z nich po włosach dziewczynki - To... Miło że... Że go wzięliście do siebie. - powiedział z wyraźnym trudem - Zapewne mu u was dobrze. - był dziś strasznie neutralny. W jego głosie nie było ani radości ani smutku. Nijakość. To dziś sobą reprezentował. Pokiwał głową gdy Marika skończyła. Spojrzał na talerz, który postawił przed nim Adam. Dopiero teraz poczuł się naprawdę głodnym. Wiedział już dlaczego bolała go głowa, dlaczego był aż tak blady - Dziękuję. - zwrócił się do mężczyzny, który przycupnął pod szafką - A ty już jadłaś? - zapytał Jean zerkając na nią z troską - Nie jesteś głodna? - chwycił widelec i nabrał na niego trochę jajecznicy - Chciałbyś? - kiedy jego córka pokręciła głową zrezygnował z dalszych prób namówienia jej. Jeszcze z brakiem apetytu u ciebie mi przyjdzie walczyć... Kiedy ciepłe jedzenie zaczęło od wewnątrz ogrzewać jego żołądek poczuł się odrobinę lepiej - Ale... - chwycił cukierniczkę i posłodził. Nikt nie słodził tyle co on. Potrzebował cukrów. Równe pięć łyżeczek wsypał do kubka i mieszał przez chwilę. Kiedy upił z niego dokończył - Ale prócz tego że jest trochę za wcześnie to nic złego się z nim nie dzieje, prawda? - spojrzał na Marikę a później na Jean - Podobał ci się ich synek? - zaczesał jej delikatnie włosy za ucho przerywając na moment jedzenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Jeanine
Pół-wampir
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:52, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dziewczynka zawzięcie pokręciła głowa. - Jadłam już. Nie jestem głodna. - powiedziała zgodnie z prawdą. Nie czuła się głodna. Nie odczuwała potrzeby aby jeść. Jej brzuch był pełny. Przytuliła kotka do siebie. To tak jak by tuliła do siebie drogocennego misia. Jej misia ciapka, który leżał teraz gdzieś tam w pokoju na łóżku. Również był jej drogocenny. Zapewne ze względu na to, ze kupiła go jej mama z tatą. To również jej zostało po niej. Oparła swoją główkę o klatkę piersiową ojca, ale niezbyt mocno by mu nie krępować ruchów. Stwierdziła jednak, ze nie będzie mu przeszkadzać. Wraz z kotek w końcu zeskoczyła z jego kolan. - Idę po misia. - mruknęła ledwo dosłyszalnie i zniknęła w głębi mieszkania zostawiając kota na podłodze. Dopiero teraz odetchnęła. Dusiła się tam. Zaszła do małego pokoiku. Położyła się na łóżku i przytuliła mocno do siebie misia. Wyciągnęła łańcuszek z pierścionkiem po matce i bezwiednie się w niego wpatrywała. Wyłączyła się z otoczenia wspominając swoją matkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:07, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Adam wywrócił oczami wstając gdy żona wskazała mu miejsce - Pech. Oczywiście że tego mogłeś się spodziewać... Jesteśmy oryginalni z Mariką. - dla Adama Pech był lepszym imieniem dla kota niż stare i oklepane Puszki i Mruczki. A imię jakie mu nadali pasowało do zwierzaka zadowolonego z towarzystwa Jeanine. Minął Marikę chwytając jej dłoń. Przyciągnął ją do siebie gdy usiadł - Nie mieliśmy wyboru. Jak stwierdziła Marii sam się pchał. Nikt go nie chciał, do nikogo nie należy. - po chwili zastanowienia stwierdził - Teraz już chyba do nas jedynie. - podparł brodę dłonią i patrzył na Benjamina. Nie znał go takiego milczącego, bez uśmiechu. Trudno było od niego cokolwiek wyciągnąć - Tak. - uśmiechnął się zaciskając ramiona wokół Mariki - Jest do niej bardzo podobny i mam nadzieję że to już nie ulegnie najmniejszej zmianie. - uniósł lekko brwi widząc ile on słodzi. Odchylił się w tył i skrzywił się trochę - Ale prócz tego nic. - odpowiedział mu kiedy pozbył się pierwszego niesmaku związanego z ilością cukru - Odpukać. Nic. - Jeanine wyszła a Adam odprowadził ją podejrzliwym wzrokiem - Tak, więc za jakiś czas będziemy w komplecie w Forks. W piątkę. - mruknął pod nosem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:29, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
- Nie zmieni. Dzieci od razu przybierają geny po rodzicach, a skoro większość jest moich to wiadomo. Chyba moje dziecko wyczuło co najbardziej sprawiło by nam radość, ale kochałabym je tak samo bez względu na to jak by wyglądało. - uśmiechnęła się lekko pod nosem. Przytuliła się do męża, który był teraz pod nią. W kuchni panowała dzika atmosfera. Niby to rozmawiali, ale Ben odpowiadał bez życia. Sama również nie znała go jeszcze takim, ale wcale mu się nie dziwiła. I tak według Mariki trzymał się dużo lepiej niż trzymałaby się ona. Ona pewnie wyłaby wciąż w poduszkę, albo po prostu wykończyła się nerwowo. Przeczesała palcami czarne jak noc włosy Adama lekko bawiąc się nimi by zająć czymkolwiek swoje dłonie. - Tak w piątkę. - mruknęła niezbyt zadowolona. Kochała swoją siostrę, ale opieka nad nią przysparzała Marice problemów, a to dopiero były początki. Znała Judit doskonale. Nie należała do tych potulnych. Czasem miała wrażenie, że zachowuje się jak jakaś damulka. Pod tym względem była bardzo różna od Mariki. Westchnęła cicho, a jej dłoń spoczęła na karku Adama, który teraz lekko masowała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:42, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dał Jean pójść gdzie chciała i dodał - Zbieraj się pomału. - odprowadził dziewczynkę wzrokiem i zajął się jajecznicą. Jadł wręcz łapczywie jakby Marika czy Adam mieli mu zaraz zabrać ten talerz. Spojrzał na siedzącą przed nim parę - Wiesz Mariko. - mruknął chwytając ponownie kubek - Geny genami, ale różne cechy ujawniają się wraz ze wzrostem dziecka. - zamilkł jakby uznał że za wiele powiedział. Dokończył późne śniadanie i odsunął od siebie talerz. Wpatrzył się w swoje palce i skubnął skórki. Piątkę? Benjamin przeliczył szybko w myślach osoby. Marika, Adam, mały i Pech... - Kto jest piąty? - zapytał nim zdążył się powstrzymać - Nieważne. Nie musicie się tłumaczyć. - machnął lekko dłonią, zamrugał i przygryzł dolną wargę. Dopił herbatę i wstał zaczynając się tłumaczyć - Jeszcze raz... Dziękuję za wszystko. Za to że zajęliście się... Właśnie. Jeanine! - zawołał. Z przyzwyczajenia chwycił talerz jak i kubek i włożył je ostrożnie do zlewu. Stanął obok krzesła i spuścił wzrok w dół czekając za córką. Nigdy się tak nie zachowywał. Poprawił nerwowo mankiety koszuli i podrapał się w policzek nie wiedząc co zrobić z dłońmi. Nagle się okazało że dwie dłonie to o wiele za dużo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Jeanine
Pół-wampir
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:36, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Słyszała doskonale wszystko co mówił do niej ojciec, ale nie ruszyła się nawet na krok. Nie miała ochoty. Czuła się źle. Była zmęczona i wykończona psychicznie. Siąknęła cicho noskiem. Jednak pomimo wszystko bez słowa wstała z łóżka na równe nogi. Powędrowała do swego plecaczka i wyciągnęła z niego czyste rzeczy. Ubrała się a piżamę schowała do plecaka zamykając go szczelnie. Robiła to machinalnie, z wyczuciem i ważkością. Każdy ruch był automatyczny. Nie było w nim nawet grama uczucia. Gdy ją zawołał poszła stąpając cicho nogami. Stanęła wyprostowana jak struna w przejściu do kuchni. - Tak tato? - zapytała głosem bez wyrazu, głosem matowym, bez uczucia, bez uśmiechu, bez entuzjazmu. Głosem w pełni obojętnym. Wlepiła w niego swe nieodgadnione, oczy również bez życia. Przygasłe. - Chciałeś coś ode mnie? - zapytała cicho nawet na moment nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:53, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Miał nadzieję że to co powiedziała Marika sprawdzi się. Nie chciałby kopii małego Howarda, choć to i tak było bez większego znaczenia. Ważne było że jego syn był zdrowy i jemu jak i matce nic nie groziło. Poddał się przyjemności jaką niósł ze sobą dotyk kobiety na jego kolanach. Zaczął żałować że jest tu ktoś jeszcze - W piątkę. - powiedział wodząc palcem wskazującym po blacie. Zerknął na niego. Tak, ty jeszcze nic nie wiesz... - Marika ma siostrę i na nią... W zasadzie na nas spadł obowiązek opieki nad nią. Taka resocjalizacja, rozumiesz? - Ben zaczął się tłumaczyć a Adam machnął lekko dłonią chcąc go uspokoić - Benjamin naprawdę, zostaw te talerze i... Posiedź z nami. - mężczyzna jednak już stał jakby gotowy do wyjścia. Adam zerknął na Marikę nie wiedząc co począć. Ich przyjaciel przywołał swoją córkę do siebie - Aż tak wam się spieszy? Zostańcie jeszcze trochę. - powiedział patrząc na bladego mężczyznę - Marii powiedź coś, bo... - nie rozumiał postępowania Bena, jego skrytość tak, ale ucieczki z ich mieszkania już nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:47, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Położyła swoją dłoń na ramieniu Adama lekko ją zaciskając. Zerknęła ukradkiem na niego. Dzięki bogu w jej mniemaniu wszystko jak na razie szło w jak najlepszym porządku pomijając mniejsze lub większe incydenty. jednak nie mieli na co narzekać. Mieli wspaniałego syna, na którego czekali tyle czasu. Był zdrowy. Nic niepokojącego się z nim nie działo więc nie musieli się martwić na zapas. - Tak Judit. - odchrząknęła cicho i spojrzała na Benjamina. - Wiesz mam tak wspaniałomyślnych rodziców, ze... - rzuciła z ironią w głosie. Nie mogła ukryć, że to niezbyt jej pasowało. - Postanowili mi oddać siostrę pod skrzydła. Ja nie wiem wyglądam na opiekunkę? - zapytała głucho, odpowiedź się nie liczyła. - Ma być u mnie do zakończenia szkoły. Jak to już bym miała mało problemów na głowię, ale najlepiej umyć ręce od wszelkich obowiązków i zrzucić wszystko na najstarsze dziecko. - westchnęła cicho. Nie załamywała się z tego powodu, ale nie była też tym usatysfakcjonowana. - Ej Ben... - przecięła dłonią powietrze. - Dokąd to? Dopiero co przyleciałeś. Przestań. Zostań jeszcze, przecież miejsca jest dość. Nie każ mi barykadować Tobie drzwi. - lekko uniosła kąciki ust żartując sobie. - Nie wygłupiaj się. Zostańcie jeszcze z nami. Proszę. - utkwiła w nim swoje proszące spojrzenie. - Nie powinniście teraz siedzieć sami. Towarzystwo dobrze wam zrobi. Odpoczniesz trochę. Zostańcie. Sprawicie nam tym radość. - i na domiar tego wszystkiego zamiauczał pech jak by dołączając się do ich prośby.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:00, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nie zwracał najmniejszej uwagi na to co mówiła Marika. Mało go obchodziło z kim i kiedy wracają. Teraz miał inne problemy na głowie. Patrzył na Jeanine, która nie przypominała w niczym jego córki, takiej jaką znał. Westchnął coraz bardziej się o to martwiąc - Ubieraj się. - powiedział podchodząc do niej - Zaraz wychodzimy. - pchnął ją delikatnie w ramię by się pospieszyła. Obrócił głowę w stronę pary na krześle. Chyba po raz pierwszy spojrzał na Marikę krzywo, wręcz wrogo - Nie mów mi co będzie dla mnie lepsze. - powiedział cicho odwracając się od nich. Przestąpił nad kotem który wyciągnął się na środku kuchni - Zatrzymuj jeśli chcesz. I tak nie dacie mi rady... - z tymi słowami wyszedł z kuchni. Na nic zdały się prośby kobiety. Nie słuchał nikogo. Robił to co według siebie uważał za najlepsze. Potrzebowali z Jeanine domu a nie pokątnego mieszkania i siedzenia komuś na głowie. Sięgnął kurtkę Jean i podał ją jej patrząc na dziewczynkę z góry. Po chwili przypomniał sobie co sam ma zrobić i chwycił swoje okrycie. Przykucnął przy dziewczynce i zapiął jej zamek kurtki - Masz wszystko? Plecak? Ciapek? - zapytał - To leć podziękuj Marice i Adamowi. No... - wyprostował się i zapiął swoja kurtkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Jeanine
Pół-wampir
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:16, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
- Dobrze tato. - odpowiedziała machinalnie jak robot. Obróciła się na pięcie i poszła do małego pokoiku. Ostatnim odzieniem jakim było, które na siebie zarzuciła był ciepły sweterek. Poprawiła go sobie. Uczesała jeszcze włosy szczotką, a boku spięła spinkami żeby jej nie leciały do oczu. Przetarła swoje zaczerwienione oczy. Co raz bardziej zachciewało jej się spać. Ziewnęła niedbale nawet nie zasłaniając ust ręką. Stanęła na równe nogi, uchwyciła w swoją dłoń misia, a w drugą plecaczek. Poszła na korytarz gdzie stał jej ojciec. Odłożyła rzeczy na bok. Pozwoliła mu aby nałożył na nią kurtkę, ale przy butach odpędziła o od siebie. - Poradzę sobie. - warknęła cicho na ojca, obojętnie zawiązując sobie buty. Zrobiła się bardzo nieufna i wręcz nietykalna. Pokiwała głowa. - Tak, mam. - powiedziała cicho. Poszła do kuchni gdzie siedział wujek i ciocia. Podeszła do nich. - Dziękuję za wszystko. - uściskała ich po kolei, dała po buziaku i obracając się na pięcie stanęła przy ojcu. Zarzuciła sobie plecak na plecy a do siebie przytuliła misia. - Już? - było jej to obojętnym czy będzie tutaj czy w Forks. Wszędzie gdzie by była będzie cierpieć tak samo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:29, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Wytrzeszczył oczy widząc reakcję Benjamina a w zasadzie brak jakiejkolwiek reakcji. Nigdy nie był taki anemiczny, tak bez życia w sobie. Słowa Mariki chyba nie wywarły na nim najmniejszego wrażenia. Jego spojrzenie jakie na niej spoczęło, sprawiło że wytrącił Adama z równowagi - Ben! Nikt nie trzyma cię tu na siłę. Łaski nie robisz. - zawołał zaciskając lekko pięść - Do cholery przecież byłaś miła... - nie widział najmniejszego powodu by tak spoglądał na Marikę. Nie ona była winna temu co się stało. Nie zasłużyła sobie by tak ją traktować. Kobieta przytrzymała przez moment gotującego się ze złości Adama na krześle. Mężczyzna popatrzył na nią kręcąc powoli głową. Musiał ochłonąć bo pojawiła się przy nich Jeanine - Nie ma za co Jean. - powiedział już o wiele bardziej opanowanym tonem i przytulił dziewczynkę do siebie - To przyjemność gościć cię u nas. - mruknął. Wstali z Mariką i wyszli na korytarz gdzie stał blady mężczyzna trzymający dłoń na klamce. Adam popatrzył na niego przenikliwie - Zadzwoń do nas czasem. Nie zamykajcie się w czterech ścianach. - to był jego jedyna rada. Wątpił by Benjamin teraz go posłuchał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:46, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Zdziwiła ją reakcja Bena. Nie chciała mu robić krzywdy. Przecież nie krzyczała na niego. Nie mówiła co ma robić. Chciała tylko jakoś pomóc. Z drugiej strony zaś potrafiła go zrozumieć. Utrata bliskiej osoby zawsze jest bolesna. A nie wątpiła w to, że Ben cierpi. Sobh była mu na prawdę bliską osobą. Westchnęła cicho. - Ben nie irytuj się, nie chciałam źle. - wytłumaczyła się zaraz. Kiedy Adam wybuchnął przytrzymała go starając uspokoić. Jeszcze jej trzeba było tego aby się gniewali na siebie. - Spokojnie. Nic się nie dzieje. Jest dobrze. - pogłaskała go czule po policzku. - Spokojnie. - powiedziała jeszcze raz i utkwiła w jego oczach swoje spojrzenie jak by starała się mu coś tym przekazać. - Kochanie nie masz za co nam dziękować. Chodź tu. - wyciągnęła do dziewczynki ręce. Przytuliła ją mocno do siebie i cicho szepnęła na ucho. - Trzymajcie się tam jakoś. I mam nadzieję, ze czasem zadzwonisz do nas, albo my do was. Jak wrócimy z Adamem do domu to mam równiez nadzieję, ze przyjdziecie nas odwiedzić? - ucałowała Jean w policzek i puściła by pożegnała się z Adamem. Wstała idąc z mężem na korytarz. - Ben nie gniewaj się na mnie. Zadzwońcie czasem. Nie będę Ci mówić co masz robić bo najlepiej sam o tym doskonale wiesz. Jedynie proszę byś się od nas nie odcinał całkowicie. - kiwnęła lekko głowa. Nim zdążył zareagować podeszła i przytuliła go na pożegnanie po przyjacielsku. Cofnęła się i stanęła znów koło męża. - Wracajcie bezpiecznie. - objęła Adama w pasie by czymś zająć swe ręce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:58, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Spojrzał na Jeanine. Nie skomentował jej zachowania ani słowem. Podejrzewał że może być źle, ale nie aż tak. Popatrzył na dziewczynkę gdy poszła do kuchni z czymś dziwnym w oczach. Z zagubieniem? Ze skrajną rozpaczą i niewiedzą? Oparł się o ścianę czekając. Dziewczynka nie pojawiła się sama. Popatrzył na parę ludzi i wzruszył ramionami. Ich rady teraz mało go obchodziły. Nie chciał ich. Nie potrzebował. Zesztywniał cały kiedy Marika go objęła, gdy puściła otrząsnął się jakby ktoś wylał na niego kubeł lodowatej głowy. I tak już nie odwrócicie tego co się stało, więc dajcie sobie spokój. Popatrzył na nich - Zobaczę co da się zrobić. - powiedział chcąc być wobec nich uczciwym. Niczego nie obiecywał o niczym nie zapewniał, nie robił nadziei - Jean chodź... - pochylił się i wziął dziewczynkę na ręce. Posadził ją sobie na ramieniu i poczynił gest w stronę Mariki i Adama. Coś pomiędzy skinieniem a przekrzywieniem głowy. Nie mogąc znaleźć dobrych słów wzruszył lekko ramionami i tak się z nimi pożegnał. Udali się z Jeanine na ulicę gdzie Ben złapał taksówkę - Lecimy do domu... - mruknął zerkając na córkę zmartwiony.
/ Ulice / Lotnisko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Jeanine
Pół-wampir
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:16, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Gotowała się. Im dłużej stali na korytarzu tym bardziej robiło jej się ciepło. Zawierciła się nerwowo rozpinając lekko swoją kurtkę być choć trochę sobie ulżyć. Popatrzyła krzywo na ojca gdy pożegnał się z przyjaciółmi rodzony w tak obojętny sposób. Według Jean pomimo wszystko nie zasłużyli sobie na to. Każdy cierpiał na swój sposób, ale wyżywanie się na kimś za to było złym. Skrzywiła się ponownie gdy wziął ją na ręce. Chciała być samodzielna. - Potrafię iść o własnych nogach. - odpowiedziała obojętnie jednak nie ruszyła się ani o milimetr. Pomachała cioci i wujkowi. - Do zobaczenia. Pozdrówcie ode mnie Adama. - wyszeptała, a po chwili zniknęli za drzwiami. Spochmurniała w mig. Nie odzywała się niepotrzebnie. Kiedy powiedział jej tata, ze jada do domu wzruszyła ramionami. Bo co miała teraz uważać za dom? Miejsce gdzie nie ma jej matki? Miejsce w którym mieszkała, a teraz będzie przywoływać złe obrazy? Nie chciała tego. Przytuliła do siebie misia jak by miał dać jej ukojenie. Męczyła się. Powrócił do niej temat Mariki i Adama. - Mogłeś tato chociaż włożyć trochę wdzięczności w pożegnanie. Mama nie byłaby z tego zadowolona. Mama zawsze potrafiła się ciepło pożegnać. - zabawiała się teraz w wyliczanie tego co potrafiła robić mama, jaka była. - Ciocia i wujek nie są niczemu winni. - na tym zakończyła temat tego i zajęła się wszystkim innym tylko nie spoglądaniem na własnego ojca. Po części żywiła do niego żal, za to, ze ją okłamał. Najpierw w domu, a następnie na lotnisku. I za to, ze ją wysłał do cioci i wujka, a nie mogła się pożegnać z własną matką. Nawet w takim stanie jakim była. Nie zdążyła jej powiedzieć jeszcze tylu rzeczy.
/ Ulice / Lotnisko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:30, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Obserwował ojca i córkę. Nie poznawał ani jednego ani tej drugiej. Benjamin stracił wiele, Adam po części to rozumiał ale nie widział powodów by odgrywać się na nich zbywając ich kilkoma słowami. Nie chciał znać takiego Bena. Już wolał gdy był irytująco wesoły i śmieszny. Objął Marikę gdy znalazła się przy nim. Popatrzył na jej profil wzdychając lekko. Ujął ją pod brodę i przekręcił ku sobie ostrożnie. Nie wyobrażał sobie by tak nagle zabrakło mu Mariki. Pochylił się. Tak bardzo chciał mieć ją przy sobie cały czas, nie odstępować na krok, wiedzieć że jest bezpieczna. Zginąć za nią. Uczepił się jej ust swoimi wargami. On miał tyle szczęścia że była przy nim. Nie musiał przeżywać tego co ich przyjaciel - Marii... - powiedział cicho przytulając ją do siebie - Proszę... Błagam oderwijmy się od tego wszystkiego. - miał na myśli Christophera, całą aferę z nim i Judit, poprzez szpitale które znów mu się źle kojarzyły aż po śmierć Sobhian i Benjamina który zmienił się nie do poznania. Wplątał palce w jej włosy bawiąc się nimi - Nie dziś... - nie miał już sił o tym więcej myśleć. Przesunął palcami po jej szyi - Proszę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:43, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Przymknęła powieki, a kiedy je otworzyła jej twarz wykrzywiła się w lekkim grymasie niezadowolenia. Nie poznawała Benjamina. Oczywiście rozumiała, ze strata boli, ale to co wyczyniał? Jakoś nie mogła tego pojąć. Nie zamierzała się więcej mu narzucać. Uczyni to co będzie chciał. To nie należało do Mariki. Najbardziej jednak martwiła ją obojętność dziewczynki. Pomachała jej na pożegnanie. Westchnęła cicho gdy Adam obrócił jej głowę w swoją stronę. Zatopiła się w jego słodkich ustach, a na chwilę wszystkie troski odeszły gdzieś daleko. Dawno się tak nie czuła. Ostatnio mieli zbyt wiele problemów na głowie. Wplotła mu dłoń w jego włosy. Zamruczała cicho. Gdy oderwał usta od jej wlepiła swoje oczy w jego. Chciałaby aby ten pocałunek trwał wiecznie. Nie wyobrażała sobie aby mogła żyć bez Adama. Była od niego uzależniona i jej cały świat skupiał się w nim. A teraz dodatkowo w ich synu. - Jestem jak najbardziej za. Obojgu nam tego potrzeba kochanie. odpoczynku od wszystkich problemów i trosk. Co proponujesz? - uśmiechnęła się lekko do niego. Założyła mu ręce na szyję przytulając się do niego i napawając swoją bliskością.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:57, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Zaczesał jej kosmyki za ucho czerpiąc z tego gestu spokój. Lubił jej to robić, wszystko by tylko się oderwać. Sama jej bliskość ku temu wystarczyła. Wzruszył ramionami. Wszystko... Popatrzył na Marikę - Nadal chcesz tak bardzo poznać Marka i Roberta? - z nimi nie wiązało się żadne wspomnienie. Jak narazie byli dla Mariki i Adama neutralni - Albo... Nie wiem. - zamilkł na chwilę myśląc nad tym gdzie mogli by się wybrać. Pogoda nawet była znośna - Spacer? - było dużo możliwości. To co wybiorą zależało od Mariki i jej chęci. Adam miał zamiar jej się podporządkować. Spełnić każdą jej prośbę - Wybieraj, chyba że ty masz jakieś plany to powiedź chętnie posłucham. - dodał ciekaw tego co ona by wymyśliła. Uśmiechnął się do niej zachęcająco unosząc pytająco brwi - Słucham.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:20, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Musnęła wargami jego policzek. - Oczywiście, że chce. Chcę poznawać wszystko to co jest związane z Tobą kochanie. - przymknęła powieki w pełni rozkoszując się jego dotykiem. To było jak lekarstwo na wszelkie bolączki jakie odczuwali. Wzajemna bliskość. Nie było nikogo innego jak tylko oni. To im wystarczało w tej chwili. - Możemy się przejść tam spacerkiem. Tak dobry pomysł. - podchwyciła temat ewentualnego spotkania z jego współpracownikami. - No cóż muszę przyznać, że nie byłeś tam dawno więc przydało by się aby w końcu odwiedzić swoje biuro. Pamiętasz praca też jest ważna. Z czegoś trzeba się utrzymywać. A i stosunki towarzyskie powinny nie zostać naruszone. - przyciągnęła go szczelniej do siebie. Nie rozstawałaby się najchętniej z nim w ogóle. Nie miałaby nic przeciwko temu jeśli by to trwało wiecznie. - Inne miejsca mogą poczekać. Później nie wiadomo jak się ułoży nam. Wiesz sam, ze nasze życie jest pełne zawirowań. Zresztą jak chcesz. Tobie pozostawiam tą decyzję. Pójdziemy tam gdzie chcesz. - trąciła go noskiem w nosek będąc przy nim szczęśliwą w pełni. W końcu mogli się sobą nacieszyć w spokoju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:34, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Pokiwał lekko głową. Wszędzie mu będzie dobrze byle była obok niego Marika. Bez znaczenia było to gdzie się udadzą - Dobrze. - powiedział bez zastanowienia - W takim razie kierunek biuro. - zgodził się z żoną bo tak było najlepiej dla obojga. Najłatwiej. Chciał coś powiedzieć, ale dyplomatycznie wybrał milczenie. Marii nie byłem tam tyle czasu i pracują, jak widać radzą sobie bezemnie. Gdyby to słyszała miałaby prawo doszukiwać się rzeczy najgorszych. Powrotu tego co miało zniknąć w Adamie na zawsze. To jednak były jego prywatne myśli, a na jego ustach wciąż widniał uśmiech przeznaczony wyłącznie dla kobiety jaka wtulała się w niego. I mało mnie interesują stosunki międzyludzkie jeśli w grę nie wchodzisz ty moja droga. Odsunął się od niej i powiedział - Więc zbieraj się. - zerknął na zegarek. Musieli pracować o tej porze. Sam nie miał zbyt wiele do roboty, ona tez nie. Pech ułożył się na łóżku w sypialni. Żadnych przeszkód. Ubrał się powoli jakby był czymś zamyślony. Zbyt wiele się działo. Gdy byli gotowi oboje wyszli.
/ Szary biurowiec
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:44, 12 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
- I dobrze. - uśmiechnęła się półgębkiem do męża. Coś powoli zaczynało ruszać. Póki byli w Nowym Yorku mieli multum czasu na robienie wielu rzeczy jakie sobie obiecali. Odsunęła sie niechętnie od niego. - Ok, poczekaj chwilę. - Nie było wiadomym ile chwilę znaczyło u niej. Na szczęście nie trwało to zbyt długo. Poszła do pokoju gdzie były ich torby. Wygrzebała z nich czyste rzeczy. Jak zwykle chciała dobrze wyglądać. Ubrała się dość elegancko, ale zarazem luźnie. Krągłe biodra i pupę podkreślały spodnie. Bluzka i kubraczek ewidentnie dobrze kontrastowały ze sobą. Spryskała się perfumami. Zrobiła szybki, lekki makijaż. Uczesała swe włosy i po 10 minutach stanęła przed Adamem w pełni gotowa. Nałożyła na stopy buty, a na górę swój płaszcz. Zapięła się pod szyję. Chwyciła w dłonie swoją torebkę. Upewniła się jeszcze że wszystko jest powyłączane jak to mieli w zwyczaju i wyszła z domu na spotkanie nie znanych jej jeszcze mężczyzn.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:53, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
/ Lenox Hill
- Ja wredną małpą? Ja! - zawołała obracając się w jego stronę. - Tym razem to Ty bluźnisz Adamie. - parsknęła cicho śmiechem. - Tak, tak Twoja małpeczka, do tego wredna jak diabli. Niczego Ci nie poszczędzi. Taka zła kobieta ze mną. - skinęła lekko głową, dłoń przyłożyła pod wysokością biustu, prawą nogę wysunęła lekko w tył i lekko się skłoniła przed nim dworsko. - Zawsze do usług gdyby potrzeba było być wrednym i rozkapryszonym. - zaśmiała się nieznacznie prostując się i wracając do pionu. Uchwyciła męża pod ramie i z dumą kroczyła obok niego. - Dobra, lepiej już wracajmy do domu bo nas noc zastanie. Poza tym nie daj boże spotkamy jeszcze kogoś znajomego i z naszego spokoju nic nie będzie. Czym prędzej. - zarządziła od razu twardo, ale też nie szybko brnąć przed siebie z mężem u boku. Dojście do kamienicy nie zajęło im wiele czasu. Wspięli się po schodach na górę. Adam otworzył drzwi i znaleźli się w środku. Od razu przywitało ich miauczenie pecha. Puściła go na dwór będąc pewną, ze wróci. Zamknęła drzwi i poczęła się rozbierać tak samo jak jej mąż. Standardowo poszła od razu do kuchni. - Napijesz się herbaty może kochanie ze mną? - spojrzała na niego niezwykle ciepłym wzrokiem. Nastawiła wodę w czajniku i z szafki wyciągnęła dwa kubki. Oparła się o szafkę oczekując na wrzątek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:07, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
/ Lenox Hill
- Oczywiście że ty. - powiedział beznamiętnym tonem. Udał że ziewa szeroko zmęczony jej pretensjami - No już. Przestań się kłaniać bo ludzie patrzą a ty jeśli chodzi o rozbawianie i rozśmieszanie jesteś na mój prywatny użytek. - ujął jej dłoń i prowadził lekko aż do kamienicy - Nie będę się tobą z nikim dzielił. - mruknął pod nosem - Nawet jeśli chodzi tylko o zwykłe spojrzenie na ciebie. - przesadzał, ale specjalnie - Kogo ty chcesz tu spotkać? Znasz piątkę ludzi z czego trójka siedzi pewnie w jednym z mieszkań niedaleko a dwójka drży na myśl o spotkaniu ze mną jutro. - powiedział rozbawiony choć w jego tonie wyraźnie była słyszana groźba. Weszli do kamienicy a Adam wyszukał w kieszeni klucze. Otworzył drzwi i powitał ich miałk Pecha. Rozpiął płaszcz i odwiesił go na wieszak. Zdjął buty - Mogę się napić, ale poproszę o kawę. - uściślił pojawiając się za Mariką w kuchni - Potrzebna mi kofeina. - potarł silnie oczy - Mam coś do zrobienia. - machnął lekko teczkami i poszedł do sypialni. Rzucił je na łóżko i podszedł do wieży. Nie cierpiał siedzieć w ciszy. Głowa od tego bolała. Po chwili usłyszeli dźwięki piosenek emitowanych w ich, bynajmniej Adama ulubionym radiu. Wrócił do kuchni przeciągając się. Przystanął obok Mariki i rzucił z uśmiechem - Jak tam? - pytał jakby się nie widzieli dłuższy czas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:18, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nasypała odpowiednią ilość kawy do kubka. - Dobrze mój drogi mężu. - Skinęła mu głową. Uśmiechnęła się niebywale lekko. - Ty w ogóle nie masz zamiaru się mną dzielić. Jesteś samolubny wiesz? - trąciła go dłonią w ramię. - Za to mój kochany samolub. To dobrze. Nie lubimy się dzielić. - Miała na myśli siebie i jego. - Bynajmniej jeśli chodzi o Ciebie Adamie. - wzięła się za zalewanie bo właśnie doszła woda na gazie. Wyłączyła palnik i najpierw zalała kubek Adama, a następnie swój. Wyciągnęła torebkę i wyrzuciła ją do kosza. Spojrzała na męża gdy przyszedł. - A na razie dobrze. - kącik jej ust uniósł się ku górze. Czegoś jej brakowało. Muzyka pobudzała wszelkie zakamarki jej podświadomości. Okręciła się wokół własnej osi. - Hm... - przyłożyła palec do ust myśląc. Wyszła na korytarz. Ubrała na siebie buty, kurtkę i rzuciła w stronę Adama. - Zaraz wracam. - wzięła portfel i wyszła zbiegając lekko po schodach. Poszła do sklepu po coś słodkiego. Dziesięć minut później wracała już z słodkim ciastem z kremowym nadzieniem. - Jestem. - rzuciła wchodząc do domu. Rozebrała się i poszła do kuchni. - Kupiłam nam coś słodkiego. - wyciągnęła talerzyki i zaczęła je przekładać na nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:40, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
- Przecież nie będę aż tak szczodry dla innych. Nie zasłużyli sobie na to. - powiedział wzruszając ramionami. A już napewno ten sukinsyn nie zasłużył. Wróciło to do niego na krótką chwilę. A jak już wróciło to zostało zagnieżdżając się w jego świadomości, gdzieś głęboko. Zacisnął palce na uszku kubka - Jak dobrze... To dobrze. - zakończył dość nieszczęśliwie wpatrzony w ciemny napój, którego aromat uwielbiał. Pociągnął lekko nosem i uśmiechnął się obracając w stronę Mariki. Ta wyszła z kuchni więc zawołał za nią - Gdzie idziesz?! - uzyskał jako taką odpowiedź więc stanął pod kuchennym oknem i starał się dojrzeć dół ulicy. Marika przecięła ją i trafiła do sklepu. Przysiadł na parapecie popijając gorącą kawę i czekając za swoją żoną. Spojrzał w stronę drzwi gdy obwieściła że wróciła. Zsunął się ze swego miejsca i stanął obok niej gdy zaczęła nakładać ciasto. Jego palec zebrał trochę kremu i Adam spróbował go. Pokiwał z aprobatą głową - Nawet, nawet. - po chwili zapytał - Sprzedawczyni cię nie przesłuchiwała? - Adam wiedział że ta kobieta uwielbia wszystko wiedzieć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Śro 23:05, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:09, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Pokiwała głową zadowolona, że Adamowi smakuje. Postawiła talerzyki obok siebie. Wyłożyła na nie ciasto, wzięła dwie łyżeczki położyła każdą na talerzyku i chwyciła je w dłonie unosząc w górę. - Weź moją herbatę proszę. - powiedziała do męża i wywędrowała do pokoju gdzie sypiali akurat. Ledwo położyła talerzyki na stoliku a do drzwi zaczął się dobijać Pech. Poszła mu otworzyć i patrzyła jak z gracją wchodzi do domu. Pogłaskała go po łebku i powróciła do sypialni. Usiadła sobie na łóżku biorąc w dłoń swój talerzyk i zaczęła się zajadać ciastem. - Mnie? - parsknęła cicho śmiechem i pokręciła przecząco głową. - Nie, na szczęście nie. Znaczy się To ona miała to szczęście. - Marika wyszczerzyła się niezbyt przyzwoicie. - Bo by usłyszała ode mnie kilka gorzkich słów prawdy. Nakazałabym jej nie wtykać nosa w nie swoje sprawy. - Uniosła głowę w górę. - Ale przypatrywała mi się badawczo. Nic sobie z tego nie zrobiłam. - uśmiech rozświetlił jej twarz. Poklepała dłonią miejsce obok siebie aby Adam do niej dołączył.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:24, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Podążył za Mariką do sypialni trzymając w prawej dłoni kubek z herbatą a w lewej swój z kawą. Obrócił głowę kiedy przecinał mały przedsionek bo kot zamiauczał u drzwi. Marika była szybsza i poszła mu otworzyć. Postawił kubki przy talerzykach. Przysiadł na fotelu i wyciągnął z kieszeni swój telefon. Tak jak obiecał wyłączył go by nikt inny go nie niepokoił - Ciebie. - powiedział i sięgnął po swój kawałek ciasta. Uśmiechnął się pod nosem wyobrażając sobie sytuację pomiędzy Mariką a biedną kobietą, która przez swoją niewiedzę skazałby się na gniew jego żony. Skinął głową - Na mnie też, kiedy kupiłem ci owoce. Pewnie w całej kamienicy aż huczy od plotek na nasz temat, ale... - dźgnął łyżeczką ciasto - Mam to gdzieś. - zerknął na Marikę i ruszył się z fotela by przysiąść obok niej. Wsparł się na poduszkach kiedy już znalazł się na łóżku i chwycił w wolną dłoń pierwszą teczkę. Uporał się z gumką i wyciągnął z niej dokumenty. Łyżeczka trafiła do jego ust kiedy jego oczy śledziły czarne, drobne literki - Dobrze że to cię nie wzrusza... - wymruczał zaczytany - Nie mam ochoty na kolejne problemy. - musiałby szukać dla nich takiego miejsca na ziemi w którym absolutnie nikt by ich nie znał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Marika Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z piekła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:44, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Oparła się o ramę łoża na przeciwko Adama. Nogi miała lekko podkurczone. Kiedy rozkoszowała się pierwszym kawałkiem ciasta odpowiedziała po chwili. - Przecież wiesz, że jestem zawsze szczera. Nigdy nie ukrywam tego co myślę. - zamachała lekko palcami u swych stóp. Zerknęła na okno i znów na Adama. - No cóż zapewne nie mają nic lepszego do roboty. Na kogoś musiało akurat paść. Jak miło, że na nas. Czuję się prawie jak gwiazda. Tylu fanów na raz. Wow nie spotykane na co dzień. - parsknęła śmiechem doskonale sobie z tego żartując. To było lepsze od zamartwiania się tym. - Szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi co Twoi sąsiedzi o mnie myślą. Nie rusza mnie to w ogóle. Pogadają, pogadają i przestaną. A zaczepki nic nie pomogą, a jedynie podsycą ich apetyt. - postanowiła położyć się koło męża. Na kolanach doczołgała się do niego i położyła obok. - Niech sobie robią co chcą. Nic nam do tego. Dla mnie to żaden problem, dla Ciebie również nie powinien on być. Nie ma sensu. Mamy ważniejsze sprawy na głowię. - zakończyła pewnym tonem głosu. Zerknęła na umowy, które czytał. - Co tam masz ciekawego? - zajrzała mu przez ramię na kartkę trzymaną przez niego w dłoni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
Adam Knight
Człowiek
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:58, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Jego wzrok spoczął na niej gdy usadowiła się naprzeciwko niego - Trzeba będzie odcisnąć twoje dłonie w Alei Sław. Wtedy dopiero staniesz się gwiazdą. Szkoda. Bo nie lubię żyć w czyimś cieniu. - spojrzał na talerzyk i na łyżeczkę trafił kolejny kawałek jakże dobrego i słodkiego ciasta. Uniósł ją do ust, ale najpierw machnął lekko - Jedynie wytrąca mnie to z równowagi. Niech pilnują swego nosa. - Adam nie chciał przerabiać powtórki z Forks, nie chciał się poczuć tak jakby i tutaj na karku znów siedział mu Aaron. To stawało się nie do zniesienia, a on musiał wymyślić coś by stanowczo ukrócić jego praktyki - Ważniejsze? - uniósł brwi w górę nie odrywając się od czytania. Miał na tyle podzielną uwagę że mógł sobie na to pozwolić - O czym teraz konkretnie mówisz? - było kilka ważnych spraw. Miała w czym wybierać. Podciągnął nogę pod siebie i oparł na niej dokumenty. Przerzucił jedną kartkę a Marika mogła ujrzeć znajome jej zapewne tabelki - Nudy z księgowości. Rozliczenie z... - zerknął na datę - Sprzed czterech miesięcy. - zostawił to na moment i spojrzał na Marikę. Przyjemnie było gdy tak siedziała obok niego - Kiedyś muszę to przejrzeć, choć podejrzewam że i tak nie znajdę niczego. Księgowy jest bardzo dokładny, nigdy nie było z nim problemu, a oni... Nie dopuszczą by coś było nie tak. Czysta formalność. - wzruszył ramionami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 0:00, 18 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/Inheritance/images/spacer.gif) |
|