Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Musha Cay
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 19, 20, 21  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:38, 29 Sie 2010    Temat postu:

I czego się tak śmiała z tej piramidy? Roy chciał dla niej dobrze. W końcu królowa powinna mieszkać w odpowiednio do jej potrzeb przystosowanym lokum, prawda? Że z piasku i o wiele, wiele mniejsze od realnej siedziby Kleopatry? Liczyły się intencje i zamiary. Należało też mierzyć na nie siły, wiec Roy zajął się przeliczaniem skali w jakiej wykona piramidę. Porzucił to jednak bo nie miał pojęcia jaką długość ma bok takiej budowli. Jak zwykle pójdzie na żywioł. Wampir zajrzał do teczki i pokiwał z uznaniem głową - Jak arsenał z jakiegoś horroru. Powinny być jeszcze zardzewiałe i skrwawione. Albo z drugiej strony. Takie... - wskazał na te dwa mniejsze - Mógłby nosić Rambo. Jako swoją ostatnią deskę ratunku. Ale faktycznie fajne. - powiedział zaśmiewając się z tego jakim przymiotnikiem Elizabeth obdarzyła noże. Znaleźli się przy drzewie i zaczęli debatę nad jego okorowaniem. Roy uznał że należy zacząć od góry by kręgle były możliwie wąskie a wysokie. Nim przystąpili do pracy przerwał im nie kto inny jak... - Krab! - zawołał Roy jednocześnie wybuchając śmiechem z powodu reakcji Lizzy. Pochylił się po niego szybko i złapał go by obejrzeć z bliska. Spojrzał na wampirzycę i pokazał zwierzaka którego trzymał delikatnie między palcami - Ej przecież cię nie zje. - powiedział i wdrapał się na pień obok niej - Relaks. - powiedział cmokając jej policzek - Chcesz całusa od kraba? - zażartował sobie unosząc skorupiaka poruszającego odnóżami na wysokość oczu wampirzycy. Intratna propozycja, naprawdę grzech nie skorzystać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:57, 29 Sie 2010    Temat postu:

Gdyby się Roy zapytał o wymiary piramidy, Elizabeth by mu odpowiedziała, że na przykład piramida Cheopsa miała boki o długości dwustu trzydziestu metrów a wysokość pierwotną w granicach 147 metrów. Potem jak dobrze pamiętała coś się stało z wierzchołkiem piramidy i straciła ona jakieś dziesięć metrów przez to. Nie była w stanie podać co do centymetra, ale jeszcze z czasów szkolnych co nieco w jej pamięci pozostało.

Uśmiechnęła się słysząc komentarz na temat noży jakie przyniosła. - Ale masz wyobraźnię. - rzuciła. - Mnie tam się z czym innym kojarzą a nie z horrorem ani z Rambo. A w zasadzie to ten jeden. - wskazała na ten leżący po środku. - Z nożem ofiarnym, ale ciii... - zaśmiała się cicho przykładając sobie palec wskazujący do ust dla podkreślenia konspiracji jej skojarzeń.

I wcale jej reakcja na kraba nie była śmieszna. Bo jakby tak pomyśleć, to jeden z poważniejszych drapieżników obecnego świata uskakiwał przez nóżkami małego czegoś, co to kłapało niewielkimi szczypczykami dla postrachu. - Blee. - powiedziała gdy jej Roy pokazał swoją zdobycz. - Weź, zabierz go! - rzuciła wykrzywiając lekko usta i odchylając się w tył, by uniknąć zbliżenia z tym małym czymś. - Nie. Nie chcę całusa. - wycofała się nieco wzdłuż pnia aby znaleźć się z dala tego stworzenia. - No proszę, zabierz go ode mnie. Te jego kleszcze i te nóżki... Ohyda. Proszę, weź go z dala ode mnie. - poprosiła marszcząc brwi nieznacznie kiedy podsunął pod jej twarz krabika. - Jest paskudny. - dodała. Wolała zdecydowanie bardziej wszelkiego typu futrzaste stworzenia od skorupowych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:26, 29 Sie 2010    Temat postu:

Gdyby Roy chciał tak koniecznie wiedzieć to może i by zapytał. Ale aż tak pilny to nigdy nie był. A matematyki nie lubił. Tym bardziej przeliczania skali na geografii. Zbuduje jej własną piramidę. Jakby mógł to pewnie stałaby do góry nogami, na wierzchołku - Normalną całkiem. - stwierdził wampir na swoją obronę. Nie widział z swoich skojarzeniach nic złego. Poza tym co szkodziło zwykłym nożom nagle stać się nożami rodem z filmów akcji czy też grozy? Inaczej i ciekawiej się na to wszystko patrzyło - Nożem ofiarnym? - zapytał i pociągnął dalej - Lizzy.... A co czytałaś czy oglądałaś że kojarzą ci się ofiary? Coś o starożytnych kulturach? Ofiary z serca wojownika i takie inne ciekawe zajęcia dla uciechy jedynego boga? A może czarna magia? Hm...? - zamruczał chcąc uzyskać w miarę szybko i bez jej wykrętów odpowiedź. Tak, to wcale nie było zabawne. Trzeba było zabrać z kawalerki jednak miecz by w razie takich sytuacji jak teraz rozpłatać wroga, a w zasadzie złoczyńcę grożącego pięknej bladolicej. Jakby ta niewiasta nie miała dość siły by samej to zrobić - No weź nie obrażaj go! - zaoponował Roy widząc jak Elizabeth się krzywi. Zwierzak wyczuwając chyba w czyich dłoniach siedzi nie próbował ucieczek i jakby skurczył się w sobie. Wampir przesunął palcem po jego korpusie przyglądając się z uśmiechem poszczególnym częścią ciała skorupiaka. Machał przy tym nogami i naprawdę przypominał zadowolone ze znaleziska dziecko - Nie jest ohydny. - zaprzeczył ponownie - Widziałem brzydsze rzeczy na świecie. - spojrzał na Elizabeth krzywo kiedy dodała coś o paskudzie. Roy pokręcił głową, zeskoczył z pniaka i odszedł w stronę wody. Zostawił tam kraba by sam sobie radził i wrócił do Lizzy - Dawaj tego tasaczka. Zobaczymy co da się zrobić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:52, 29 Sie 2010    Temat postu:

O dziwo się nie wykręcała od odpowiedzi na temat tego co czytała bądź oglądała ostatnio. - A taką jedną książkę. - odpowiedziała dziewczyna komentując co tam ostatnio czytała - Powiedzmy, ze to był średniowieczny japoński romans. - dodała - O tym jak kobieta nie chcąc przynieść wstydu swojemu małżonkowi otwiera sobie brzuch udowadniając jego czystość. - wyjaśniła po krótce. - Pewnie stąd moje skojarzenie noża ofiarnego. Wiesz, że w Japonii w dniu ślubu przyszły małżonek dawał swojej kobiecie właśnie taki nóż? Po to by miała się czym zabić, gdyby zdarzyło się jej kiedyś przyczynić się do utraty przez niego honoru. - opowiedziała w skrócie ciekawostkę, która skojarzyła jej się z owym niezbędnikiem, który przytachała tu z kuchni domku, w którym się zatrzymali. Lepiej mu było chyba nie mówić, że cała książka tak na prawdę nie była o samym poświęceniu się kobiety, ale o wędrówce po pełnych erotyzmu doznaniach. Ciekawe jak by zareagował jakby się dowiedział co czytuje sobie Elizabeth czekając po zajęciach na to aż on skończy pracę. W zasadzie to książka wciąż jeszcze leżała na dnie jej torebki, bo nie wyciągnęła jej przed wyjazdem.

- Co nie obrażaj? Jest paskudny. - odpowiedziała wciąż nie będąc przekonaną co do tego, by się do zwierzęcia zbliżyć w jakikolwiek sposób. Kiedy uwolnił kraba i było już bezpiecznie dla niej podała chłopakowi nóż, by mógł podziałać coś z ta korą. Sama stanęła sobie z boku gotowa zbierać owoce jego pracy i w razie potrzeby zawijać korę w te ruloniki. - Ile ich potrzebujemy? Dobrze pamiętam, że dziewięć? - zapytała przyglądając się jak Roy zabiera się do okorowania pniaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:22, 29 Sie 2010    Temat postu:

Roy stojąc już z nożem w ręku schował go za siebie, bo zapewne nie chciał go nikomu wręczać. Odniósł się do opowiadania Elizabeth dość sceptycznie - Bo w Japonii żyją naprawdę dziwni ludzie. - wspomniał sobie na twórcę Hello Kity nie będąc pewnym czy jej twórca jest rodowitym Japończykiem, ale to że różowa kotka była tam ikoną kultury najzupełniej mu wystarczyło za wszystko, za wszelakie dziwactwa. Począwszy od gejsz, a skończywszy na szkolnych mundurkach - Nie miałem pojęcia, ale to dziwny prezent... To co sobie mam pomyśleć jeśli dostałbym zestaw sztućców? Za każdy grzeszek miałbym sobie wbijać widelec w ramię...? - zapytał obracając się ku pniu. Roy popatrzył na drewno i obrócił tasak w dłoni. Przyłożył celnie. Powstało po podłużne nacięcie, które należało jedynie podważyć - Podaj mi proszę któryś z tych mniejszych. - kiedy go dostał po chwili powoli i systematycznie zaczął zdzierać korę z drzewa. A co ona takiego czytywała? Japońskie erotyki? Książka jak każda inna. To co on czytał nie było normalniejsze. Zabijanie własnej żony by być jedynym opiekunem dla dziewczynki, którą się brało do łóżka, nie było spotykane codziennie. Lubił się posługiwać tym przykładem, choć do końca nie wiedział dlaczego - Nie jest paskudny. Powtarzam ci. - powiedział celując Elizabeth kawałem kory - To samo on mógłby pewnie powiedzieć o tobie. Panno bez szczypiec. Zapewne wydawałaś mu się wielce nie atrakcyjna. - mruknął zabierając się za złupienie kolejnego kawałka - Chyba. Chyba tyle... Poza tym nikt nam na ręce nie będzie patrzył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:41, 29 Sie 2010    Temat postu:

- Nie prawda! - rzuciła dziewczyna w odpowiedzi. - Mają całkiem inną kulturę, ale jest to kultura niesamowita. - dodała - Obowiązek i powinności... - mruknęła wywracając oczami w stronę nieba - Nie wiem, może to dziwne, ale mi się podoba. Wiesz, to strasznie... No dobra, nie ważne. - skwitowała krótko nie chcąc się chyba zagłębiać w swoje wyobrażenia o dominacji i poddaniu. - Oj, nie, nie! Nie dostałbyś ode mnie sztućców. - powiedziała - No chyba, że od kogoś innego. - zaśmiała się.

- A poza tym tu nie chodziło o grzeszki w tym wszystkim. - była gotowa mu to wyjaśnić - Chodziło o szacunek do własnego męża. Wiesz, u nas, w naszej kulturze to po prostu odchodzisz od partnera. Wcześniej to się chyba truło czymś niewiernego bądź niewygodnego partnera a tam... Tam każdy sam wiedział co powinien zrobić. Poza tym kultura japońska jest przesycona jak dla mnie jeszcze jednym klimatem przez to wszystko i... Oj, masz ten nóż. - podała mu drugie narzędzie zbrodni, skoro prosił. - Wyglądasz teraz jak chirurg podczas operacji odcięcia tej kory. - parsknęła śmiechem przysiadając sobie gdzieś z boku, by mu nie przeszkadzać.

Co ona takiego czytała? O kobiecie, która się zakochała w poddanym swego męża. Straciła głowę dla wyjątkowo dwuznacznego układu. Czy słowo bondage coś chłopakowi mówiło? A co by było, gdyby się dowiedział od Elizabeth, ze znała parę węzłów, które jak dla niej potrafiły rozpalić zmysły do czerwoności? - No tak. Mógłby tak powiedzieć. I miałby rację. Wyjątkowo paskudna i nieatrakcyjna jest ze mnie kobieta. A do tego martwa. - zaśmiała się z siebie samej. - Ale jak to się mówi, o gustach się nie dyskutuje. I chyba właśnie dlatego ten dżentelmen sobie już stąd poszedł. I bardzo dobrze dla niego. - dodała bawiąc się troczkami z jednej strony swojej dolnej części kostiumu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:11, 29 Sie 2010    Temat postu:

- Że co?! - zawołał odwracając się ku Elizabeth - Podoba ci się? Powiedź że chodzi tylko o kulturę i obyczaje a nie o rozrzynanie sobie brzucha.. - zajęczał. Wszystko mógł zrozumieć ale nie tak drastyczne środki. Choć jak wspominała książka traktowała o czasach średniowiecza, wiec nie było się czemu dziwić, bo w tych czasach kultywowano wiele dziwnych praktyk. Spojrzał na wampirzycę i wypuścił powietrze z płuc które wciągnął tam wraz z okrzykiem zdziwienia. Zabrał się do ograbienia pnia z kolejnego kawałka kory. Uspokoiła go tym ze nie wręczyła by mu żadnych narzędzi tortur - Wcześniej, jakby koleś był rozsądny to by poczekał kilka miesięcy i zobaczył czy jego żonie brzuch się powiększa. Gdyby ją kochał to może wzniósłby się na wyżyny poświęcenia i dał jej szanse. Ona mogłaby iść po jakieś ziele i usunęła by dziecko z siebie jakby faktycznie się puściła. Co to za mąż który nie wierzy własnej żonie? - mruknął Roy marszcząc czoło i naburmuszając się lekko. Skrobiąc nożem korę i uśmiechnął się na wzmiankę o lekarzu - Nom. Potrzebna mi tylko maseczka i prawdziwy skalpel. Trudno sobie wyobrazić lekarza przeprowadzającego operację w spodenkach. I przy pełnym słońcu. - powiedział się śmiejąc z własnego wyobrażenia. To Lizzy takie rzeczy czytała? Kurczę a Roy bronił tej bohaterki. Nie, to słowo mu nic nie mówiło i chyba lepiej bo jakoś nie widział przyjemności z krępowania ruchów własnego ciała jedynie po to by być zabawką dla drugiej osoby - O właśnie... Trafiłaś w samo sedno. Paskudna i nieatrakcyjna. Taaak. - powiedział to takim tonem jak gdyby była to święta racja. Po chwili wybuchnął śmiechem bo nie mógł zachować powagi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:20, 30 Sie 2010    Temat postu:

- No nie. - zaśmiała się - Oczywiście, że ze względu na kulturę i obyczaje a nie na chlastanie się po brzuchu. - uspokoiła go za wczasu, aby nie myślał sobie o niej jako o takiej, której w smak było by odbieranie przez kogokolwiek sobie życia. - A co przez tych kilka miesięcy? - zaciekawiła sie jego odpowiedzią - Obchodziłby żonę wokół nie wiedząc czy będzie efekt jej zdrady czy też nie? - zapytała - Przecież to chore. Poza tym dziecko... A jeśli to jego byłoby a nie kochanka? Co jeśli by jej kazał usunąć a to jego było by dziecko? - dodała. Zawsze uważała, że jeśli już dziecko się pojawiało, to dwójka ludzi i ich wzajemne relacje nie miały nic do rzeczy. - Kiedyś nie było możliwości sprawdzenia kto jest ojcem. Albo było podobne albo nie. No ale już nie fukaj. - szturchnęła go lekko w ramię uważając, by się nie zaciął przy tym nożem kiedy operował nad korą. - Poza tym zdrada obejmuje nie tylko fizyczną tego stronę. To także psychiczna i słowna zdrada... - uściśliła odpuszczajac już temat. - Dało by się coś wymyślić jako maseczkę. - odpowiedziała myśląc chociażby o jednej z miseczek swojego bikini skoro innego materiału przy sobie nie miała. Ale by chłopak wyglądał z jej stanikiem na twarzy. Rozśmiała się do tego skojarzenia stwierdzając, że jest głupie. A co do wiązania się i krępowania sznurami wcale nie chodziło o stawanie się czyjąś zabawką. Dla wiążącego były to jedynie wrażenia estetyczne. No, może nieco inne niż zwykłe, ale były. Natomiast to dla związanego dawało więcej wrażeń. Uciskane pewne punkty podkręcały klimat dość intensywnie. No, ale mniejsza o to. Jednym to odpowiadało, innym nie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:01, 30 Sie 2010    Temat postu:

Odetchnął teatralnie na moment przerywając swoją pracę. Opuścił nóż i wsparł dłoń na pniu spoglądając na Elizabeth z ulgą widoczną w oczach - Dzięki Bogu. Myślałem że chcesz wszelkie ciekawe zwyczaje wprowadzić do naszej kultury. - trudno to sobie było wyobrazić. Choć Ameryka składała się z wielu różnych kawałków, z wielu narodowości i kultur to Roy nie chciał by zwyczaj dawania noża żonie w dniu zaślubin wszedł na stałe. To co on musiałby dać Lizzy? Swój ząb? Ząb wilkołaka? - To ona była taka zapobiegawcza że się rozcinała by mu pokazać że nie jest w ciąży. Ja tam nie wiem na czym się kiedyś opierały małżeństwa. Powiedziałem ze mogłaby usunąć gdyby to dziecko było owocem zdrady, a nie że to ten mąż miałby jej kazać. Chyba że sama nie wiedziałaby z kim je ma... To co innego. - Roy wywrócił oczami i powrócił do swej zabawy z korą i po chwili podał Elizabeth kolejny kawałek - Tak, teraz to nie fukaj... - mruknął cicho pod nosem chwytając tasak, który wbił podobnie jak poprzednimi razami - Ej jakby ludzie mieli się rozstawać z powodu słownej zdrady to chyba żadne małżeństwo by nie istniało. Zależy jak to definiować, prawda? A psychiczna? Masz na myśli to ze ktoś mógłby pomyśleć coś o kimś i dajmy na to mieć na kogoś chęć? - obrali sobie ciekawy temat. Bardzo, bardzo ciekawy. Zerknął na Lizzy kiedy wspomniała o maseczce. To był tylko chlorofil. Nie krew. Maseczka była mało przydatna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:08, 30 Sie 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się delikatnie widząc ulgę chłopaka. - No coś Ty?! - zaśmiała się lekko - Ja? Wprowadzać? Niee... - wciąż się śmiała - Po pierwsze to, że jakiś zwyczaj wydaje mi się ciekawy nie oznacza zaraz, że chciałabym go widzieć kultywowanego wokół siebie. - specjalnie nie użyła zwrotu mówiącego bezpośrednio o sobie, bo jej zdaniem jej nie dotyczył. Za mąż się nie wybierała przecież. - Oj Roy, Roy... - pokręciła głową na boki - Kobieta nie rozcinała sobie trzewi po to by udowodnić swą ciążę czy też nie, ale po to, by pokazać swoją niewinność i odwagę do jej udowodnienia a zarazem dając swoim czynem świadectwo tego, że jej małżonek był całkiem bez skazy. To dość skomplikowane żeby tak od razu wyjaśnić. - podsumowała. Widać wyjaśnienie mu tego dokładnie zajęło by sporo czasu. Mieli go dzięki swej naturze aż nadto, więc dziewczyna postanowiła odroczyć zabranie się do nakreślania mu wszystkiego na jakąś inną porę, niekoniecznie obecną.

Obruszył się z tym fukaniem zabawnie. Podeszła do niego od tyłu, kładąc mu dłonie na barkach, całując delikatnie w kark. Mógł robić cały czas co tam robił z tym drzewem, by je okorować, ona za to miała dla swoich ust przez ten moment jego delikatną skórę. No, przynajmniej do chwili aż jej nie przepędzi. - Owszem, zależy jak ją zdefiniować. - przytaknęła na jego słowa o tym co może być zdradą a co nie. - Tak. Mam na myśli właśnie taką sytuację. Zdradę gdzieś tam w wyobrażeniach, w chęciach i w pragnieniach. Coś czego fizycznie się nie zrobiło, ale myślało się o tym całkiem realnie. - dodała, aby nie było wątpliwości co pod tym znaczeniem dziewczyna widzi.

- Tutaj też wszystko zależy od tego co ktoś uznaje za zdradę. To tak jak ze zdradą fizyczną. Jedna osoba uzna za zdradę wszystko, co się dotyczy jakiegokolwiek kontaktu fizycznego nie wyłączając z tego nawet podania ręki na przywitanie się a inna stwierdzi, że dopóki nie doszło do... - westchnęła szukając odpowiedniego słowa - ...finiszu między udami kobiety, to nie było to zdradą. Interpretacji jest wiele, jak wielu jest ludzi. - potwierdziła. Temat zaiste był ciekawy. Już między nimi było widać różnice w interpretacji czasami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:28, 30 Sie 2010    Temat postu:

Nie chciała i nie wybierała się? Czytając takie słowa naprawdę zaczyna się wątpić w podstawowe relacje międzyludzkie. I pomyśleć że on się starał, cała rodzina wampira wspierała go w tym przedsięwzięciu nijako za plecami Elizabeth, a jednak ona ciągle nie zamierzała zmienić stanu cywilnego - Tak, ja chyba zacznę sprawdzać co ty czytasz, wiesz? Coś mi tu śmierdzi... Romanse z Japonii w których głównym wątkiem jest zdrada i nóż. Ciekawe. - powiedział zrywając powoli korę na trzeci już kręgiel. Westchnął po chwili i wbił nóż w ograbiony już ze skórki kawałek drewna - Elizabeth... - zaczął obracając się ku niej - Ja tutaj ciężko, bardzo ciężko pracuję by zapewnić nam rozrywkę, tak kochanie? - zapytał kładąc dłonie na jej kolanach. Siedział z Elizabeth w kucki przyglądając się wampirzycy - Więc błagam... - mruknął uśmiechając się uroczo proporcjonalnie do tego błagalnego tonu głosu - Daj mi skończyć, hm? Obiecuję... - obiecał bardzo starannie. Długim, namiętnym pocałunkiem, którym zamierzał Elizabeth zaspokoić na dłuższą chwilę - Że później zajmę się tobą należycie, ale teraz... - należycie do wyznaczonej granicy i nie dalej - Praca wzywa. - odwrócił się od Lizzy bezceremonialnie i podjął dalszego zrywania kory - No ale... Jeśli ta zdrada nie wypłynęła na światło dzienne... - podjął powoli - Bo zgrzeszyło się tylko w myślach, to chyba nie jest to czymś co rozwala związek, nie? Obejrzenie się za kimś na ulicy też nie wskazuje na to że kolejnej nocy z tym kimś wyląduje się w łóżku. Dobra... - zdarł kolejny kawałek i podał go wampirzycy - Zawijaj moja droga, bo nie pogramy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:15, 31 Sie 2010    Temat postu:

Może to nie do końca tak, że Elizabeth nie chciała i nie wybierała się za mąż. Po pierwsze dziewczyna nie miała pojęcia o tym, że Roy cokolwiek zaczął planować i myśleć rzeczywiście o tym by się jej oświadczyć. Do tej pory ślub i w ogóle małżeństwo bylo dla niej czymś nierealnym. Wydawało jej się poza tym, że ich dotychczasowe rozmowy na temat zdecydowania się na taki krok były tylko żartami i czymś o czym się ot tak dyskutuje, ale nie planuje na prawdę. Po drugie tak jak i w poprzednim przypadku nie zdawała sobie sprawy z tego, że i rodzina chłopaka miała coś do tego wszystkiego. Bycie z kimś dla wampirzycy było czymś normalnym, spotykanym, zwyczajnym. Ślub jednak i bycie dla tej drugiej osoby małżonkiem czy małżonką było dla niej tak odlegle i nierzeczywiste, że nie brała tego pod uwagę.

Co prawda odkąd związała się z Royem czuła, że nie miała by nic przeciwko temu, by zostać jego żoną, ale jednak nie zastanawiała się nad tym, nie dążyła do tego i w ogóle tak jakoś pomijała ten temat kompletnie w swoich rozmyślaniach. Może była dziwna i całkiem inna od pozostałych dziewczyn w jej wieku. Czy ze ślubem czy żyjąc na przysłowiową kocią łapę chciała po prostu zwyczajnie móc być ze swoim partnerem. Do samej instytucji małżeństwa podchodziła raczej obojętnie. Nie była sceptyczna. Najzwyczajniej dla niej wszystko toczyło się tak, jakby tego ślubu nie potrzebowała i jakby ten temat jej nie dotyczył. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że dla niego ślub był czymś ważnym i nie miała nic przeciwko wstąpieniu w związek małżeński, skoro dla niego to było coś, czego pragnął. I nie wymagało by to od niej zbyt wielkich poświęceń ot, musiałaby tylko przełamać się ze swoim strachem co do pomyślności podejmowania takiego kroku i spojrzenia się przychylniej na perspektywę bycia z kimś w takim zalegalizowanym związku.

Roześmiała się lekko słysząc jak chłopak chce zacząć sprawdzać co ona czyta. - Kontrola rodzicielska? - zażartowała - Oj, nie wiem czy chciałbyś tak na prawdę wiedzieć czym się zaczytuję. - pokręciła głową z rozbawieniem - Jeszcze byś się dowiedział jakichś śmiesznych rzeczy i wysnuł dziwne wnioski. - powiedziała nie przerywając za bardzo sobie błądzenia ustami po jego plecach. Zachichotała słysząc jego pierwsze słowa wskazujące wyraźnie, że dość skutecznie mu zaczęła przeszkadzać tym, co robiła.- Tak, tak. - przytaknęła zgadzajac sie z nim, że wykonuje ciężką pracę. Kiedy się zaczął do niej obracać cmoknęła po jeszcze w zagłębieniu pomiędzy szyją a ramieniem, przesuwając zaraz dłonią w ślad za ustami. Jego uśmiech był czarujący przez co potrafił rozmiękczyć nawet najbardziej stwardniałe serce. - Oj! - rzuciła z rozbawieniem - Coraz więcej obietnic. - zauważyła, ale jego usta u namiętny pocałunek dobił targu zmuszając wampirzycę do tego, by już więcej mu nie przeszkadzała.

Usiadła sobie za nim, odsuwajac się kawałek, by mu nie przerywać w pracy. Zajęła się zwijaniem w rolki tej kory, którą już odciął skalpując dość zręcznie drzewo z jego okrycia. W między czasie bawiła się piaskiem przesypując go sobie z ręki do ręki, przyglądajac się złotawym ziarenkom wysypującym się spomiędzy jej palców. - Nie no, bez przesady. - stwierdziła - Pomyślenie o kimś wyobrażając sobie jak by to było czy też obejrzenie się na ulicy to chyba nic takiego, czyż nie? Gorzej jeśli myślisz planując coś więcej, jak zaczynasz odsuwać się od swojej połówki tylko dlatego, że masz w myślach tą inną osobę. No i jak nie zwracasz uwagi już na swojego partnera dlatego, że ktoś inny Ci się zaczął bardziej podobać. - wyjaśnila o co jej chodzi w skrócie. Ponieważ zabawa w zawijanie rolek dość szybko jej poszła, położyła się plecami na piasku przez chwilę rozkoszując się przyjemną miękkością drobinek pyłu, które dawały podparcie dla przylegającej do nich skóry. Moment później przyszło jej do głowy, by zrobić niczym dziecko orzełka i sprawdzić jak jej wyszło. Podniosła się ze swojego miejsca ostrożnie, by nie zniszczyć efektu, z rozbawieniem przypominając sobie lata dzieciństwa, gdy z bratem się w takie zostawianie odcisków na plaży bawili.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:18, 31 Sie 2010    Temat postu:

Jak nie miała pojęcia? Jak nie miała pojęcia... O losie, to co on robił w sklepie? Z nakładką z którą ciągle się obnosiła na palcu? Może nie musiała tego traktować zbyt serio, ale nie miała prawa mówić że nie wie nic o tym jakie wobec niej miał zamiary. Jakby to słyszał to naprawdę ramiona by mu opadły z wrażenia. Na szczęście nic nie wiedział. Niewiedza to jednak błogosławieństwo w niektórych przypadkach. W zasadzie jakby popatrzeć na to z drugiej strony to która siedemnastolatka hajtała się z facetem o dziesięć lat starszym? Taki mezalians z lekka - Raczej partnerska. - daleko mu było do jej rodzica i chyba oboje nie chcieli by tak się stało. Uczucie jakim darzył Elizabeth zapewne nie było czysto rodzicielskim - Śmiesznych rzeczy? - zapytał coraz bardziej zainteresowany tym tematem - Tym bardziej chyba muszę to wszystko sprawdzić i przewertować... Kto wie co tam znajdę. - po małej komedyjce z uspokajaniem i obiecaniem Elizabeth zapytał - A kiedykolwiek złamałem daną ci obietnicę? - chyba nie - Tylko poczekaj. - mruknął klnąc w duchu na mały sęk przez który w jednym z kręgli będzie dziurka - No raczej że nic wielkiego. Chyba że sobie żartujemy z tematu. I mamy później do czynienia z zabawnymi przejawami zazdrości. - powiedział uśmiechając się lekko. Spojrzał na Elizabeth kątem oka i zapytał - A gdzie masz śnieg? - orzełki chyba nie wychodziły tak dobrze latem jak zimą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:39, 31 Sie 2010    Temat postu:

No nie miała pojęcia. Wtedy w sklepie, z nakładką, to była zabawa. Fajny, całkiem sympatyczny żart, który ona nieco spaprała swoim późniejszym zachowaniem. Niemniej nie sądziła, że tamto mogło by być jakimś preludium do czegoś więcej. To znaczy mogłoby spokojnie, ale akurat ta jedna wampirzyca, o której była mowa, nie wiązała jednego faktu z drugim w tym wypadku.

Tak więc podsumowując, chłopakowi nie miały po co opadać ramiona, nie miał się też czym załamywać ani stresować. Akurat w tej kwestii Elizabeth zostawiała Royowi pełny wybór możliwości i ewentualności nie decydując kompletnie o niczym. Od niego zależała decyzja co zrobi i jak postąpi. Ona mogła się co najwyżej cieszyć z tego co by wybrał. Oczywiście pod warunkiem, że owy wybór wiązałby się z pozostaniem wraz z nią. Bez niego jakoś sobie już tego wszystkiego nie wyobrażała.

Co do różnicy wieku, to na prawdę dziesięć lat różnicy między partnerami nie było niczym dziwnym. Bywały związki o większym przedziale. A że siedemnastolatka z wyglądu? Cóż, powinien się cieszyć, że jego partnerka wyglądała tak młodo a zarazem nic z kobiecości jej już nie brakło. Zdecydowanie byłaby niepocieszona gdyby się okazało, iż bardziej by mu odpowiadał układ ojciec-córka. Robiłaby chyba wszystko, by doprowadzić ponownie do obecnego kształtu ich związku i wyszło by to zapewne bardzo dziwnie, gdyby ktoś ich z boku obserwował.

Oj, nie dobrze się działo, że chłopak coraz bardziej się interesował jej lekturą. - Bardzo dziwne rzeczy. - odpowiedziała mu gdy zaczął się zastanawiać co by tam w tej jej książce znalazł. - Erotyk w wydaniu japońskim. - dodała pokazując koniuszek języka jego plecom. - Nie. Nie złamałeś. - przytaknęła mu po chwili mrucząc sobie cicho - Ymmm! - można się było rozmarzyć. W sumie nawet bardzo łatwo by to wyszło. - A po co śnieg? - zaśmiała się. - Na wilgotnym piasku też się da. Jestem teraz co prawda cała nim z tyłu oblepiona, ale orzełek jak się patrzy. - powiedziała z dumą zabierając mu kolejny kawałek kory do zwinięcia w rolkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:58, 31 Sie 2010    Temat postu:

To on może jej faktycznie na kartkach zacznie wszystko pisać by jego zamiary stawały się jaśniejsze. Zacząłby prowadzić kalendarz. Taki z wydzieranymi kartkami. I pojedyńcze wpisy brzmiałby by mniej więcej tak: 'CZWARTEK. Uważaj. Dziś Roy być może ci się oświadczy. Na szczęście tego podejścia nie musisz traktować serio bo zapewne będą to oświadczyny żartobliwe, gdzie zamiast pierścionka dostaniesz obiecaną kijankę.' Inny wpis mógłby brzmieć tak: ' NIEDZIELA. Zaręczyny. I to nie są manewry złotko...' Ale by drżała przed każdym kolejnym nowym dniem. Roy również nie byłby pocieszony takim układem. Choć kto wie do czego ich życie zmusi. Może przyjdzie taki czas ze będą udawać? Dla wampira byłaby to chyba przednia zabawa - To już zwykłych harlequinów czytać nie możesz? Tylko musisz sobie gmerać w japońskich powieściach? Ja nie mówię że to złe. Bo otwartość na świat, bez różnicy czy mówimy o filmie, literaturze czy muzyce jest ważna, ale... Te noże są dziwne. - stwierdził jakby to miało przesądzać sprawę - Co 'ymmm'? - zapytał obracając się ku wampirzycy na moment - Co ymmm?! - wpatrzył się w Elizabeth śmiejąc się w głos - Co sobie pomyślałaś czytająca japońskie bezeceństwa kobieto, hm?!

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:21, 31 Sie 2010    Temat postu:

Taki kalendarz dla niej miałby swój niepowtarzalny i wyjątkowy urok, ale faktycznie byłby też źródłem wielu stresów. Niezależnie od tego każdą kartkę Elizabeth by hołubiła na pamiątkę i przechowywała niemal z namaszczeniem. Dla sentymentu chociażby i wspomnienia romantycznych gestów chłopaka.

- Ależ mogę. - zgodziła się z nim, gdy zaproponował, że przecież mogłaby zwykłe romanse czytać - Ale nie chcę. - zaśmiała się dodając. Jakoś nie miała ochoty na coś normalnego w granicach ich standardów. - A co Ty do nich masz, co? - nie wiedziała - Ten nóż, to było tylko zdanie, fragmencik króciutki, taka wzmianka tylko. - wyjaśniła mu po chwili słysząc kolejne 'ale' do jej lektur. A w zasadzie jednej lektury, bo o niej rozmawiali.

- Zaciekawiła mnie po prostu i zaczęłam potem szukać w internecie zastanawiając się czy autor to sobie zmyślił czy też nie. No i wyszło, że nie zmyślił. No ale mniejsza o to. - jedno z ich ulubionych zdań. - Ano ymmm. - powtórzyła zaraz kiedy i do tego się odniósł. - No ymmm, ymmm. - wyolbrzymiła już wydawane przez siebie dźwięki rozmarzenia i zamyślenia.

- Nie powiem co sobie pomyślałam, bo miałeś, słońce Ty moje, pracować ciężko. - odrzekła śmiejąc się lekko - A mnie przez głowę przeszły rzeczy całkowicie nie związane z pracą, tylko z przyjemnością. Dużą przyjemnością. - podkreśliła jakby to akurat było najważniejsze - I będące całkowitym przeciwieństwem pracy - wskazała palce na pień drzewa - I to w ogóle tajemnica jest. Myśli zamknięte w mojej czaszce. - zmrużyła oczy wpatrując się w śmiejącego się Roya - Musiałbyś się jakoś w jej wnętrzu znaleźć, by je poznać. - pokazała mu język - A poza tym nie wszystko na raz. - zaśmiała się sama już z tego, co mówiła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:40, 31 Sie 2010    Temat postu:

Pewnie miałaby bardzo wiele stresów, ale czy czasem lepiej nie jest być na wszystko z góry przygotowanym? Oczywiście należało też brać na poprawkę to że harmonogram można zburzyć i notka pozostawiona w kalendarzu nie musiała się ziścić. Kiedy Elizabeth stwierdziła że może otwarł już usta by zapytać co jej przeszkadza ale nie dała sobie przerwać. Sapnął kiedy usłyszał powód dla którego nie czytuje pospolitych romansideł do kupienia w kiosku za piątkę - Krótki fragmencik? A mi wyglądało to na samo sedno książki a przynajmniej bardzo ważną dla niej część. Taki punkt kulminacyjny to nie był? I może nóż faktycznie był mało ważny, a chodziło tylko o to do czego był użyty. - wycelował palcem w Lizzy jakby oskarżycielskim gestem. To wszystko razem zabrzmiało jak przesłuchanie wampirzycy - I wcale nie mniejsza. - mruknął siadając na piasku. Obdzieranie z kory jakoś odeszło na moment na dalszy plan. Wsparł łokcie na kolanach i splótł palce dłoni - Ymmm? - zamruczał podobnie jak wampirzyca unosząc brwi w górę - Yhmmm... - pokiwał ze zrozumieniem głową jakby odgadł wszystko - A wiesz że nawet czasem i ciężko pracujące słońca zasługują na chwilę odpoczynku? Dosłownie sekund parę. I to słońce chętnie sobie umili ten odpoczynek posłuchaniem o czymś przyjemnym. Nawet jeśli to jest z gatunku rzeczy czy też... Zachowań bardzo przyjemnych. - skłonił się lekko przed Lizzy. Chyba nie zamierzał ustępować - Ach tajemnica... - westchnął głęboko niepocieszony takim ujęciem tematu - I nie powiesz mi? Mi? Lizzy... - poprosił grzecznie uśmiechając się przy tym delikatnie - Mi nie powiesz? - z tym znalezieniem się wewnątrz jej czaszki to miał nie lada problem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:59, 31 Sie 2010    Temat postu:

Nie. Zdecydowanie o niektórych rzeczach bądź też sprawach lepiej po prostu wcześniej nie wiedzieć. Obdzieranie tajemnicy z jej uroku w niektórych wypadkach nie było lepsze od zachowania jej i zaskoczenia drugiej osoby jej czarem. Elizabeth chyba należała właśnie do takiego typu osób, które wolały nie wiedzieć co dla nich partner w tej materii planował bądź też zamierzał.

- Nie, to nie był główny wątek. - zaśmiała się - To był tylko krótki wstępniak do tego jak później się główna bohaterka dała wplątać w bardzo dwuznaczna sytuację z poddanym jej męża. - wyjaśniła - I był też zakończeniem książki. Narzędziem do poniesienia konsekwencji za swoje wybory i to wszystko, co się wydarzyło w trakcie. - dodała.

Ponieważ stała sobie na piasku a Roy odwrócił się do niej odrywając się na moment od swojej wielce zajmującej i wykańczającej pracy, dziewczyna podeszła do niego. Spojrzała się na wampira z uśmiechem. - Ano yhymmm. - przytaknęła - Zasługują, zasługują. - zgodziła się z nim - Ale wiesz, obawiam się, że jeśli ja się zajmę Twoim odpoczynkiem, to to nie będzie ledwie kilka sekund. - mruknęła puszczając do niego oczko i kucając przed nim.

- Bo tego ciężko opisać tak w skrócie. - wsparła dłonie o jego kolana pochylając się nad jego twarzą - Oj... - zamruczała jeszcze raz - Namawiasz mnie... Podpuszczasz... - dodała napierając na niego nieznacznie tak, by uniósł swoje ręce na tyle w górę, by mogła mu się wcisnąć okrakiem na kolana. - A ja mam pełno w głowie w tej chwili nieczystych i zdecydowanie nie niewinnych myśli... - zamruczała trącając rozchylonymi lekko wargami jego usta.

- I one mogłyby Ci przeszkodzić wybitnie w Twojej pracy. - kontynuowała znowu zaczepiając jego wargi urywanym pocałunkiem, bardziej zaczepnym niż przynoszącym z sobą przyjemność, rozbudzającym pragnienie, które chyba dość skutecznie zdążyli w sobie ugasić po tym co się działo na leżakach przy basenie. - I nie wiem czy byś chciał je poznać skoro... - przesunęła dłońmi od jego szyi po jego ramionach, ześlizgując się zaraz na jego boki - ...mogłyby spowodować, że odechce się komuś pracowania. - dokończyła znów próbując pochwycić ustami jego dolną wargę, koniuszkiem języka wślizgując się na moment między jego wargi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:23, 31 Sie 2010    Temat postu:

Oj Roy jakby się postarał to też by ją potrafił zaskoczyć. I mimo noty takiej a takiej mogłaby przeżyć coś całkiem odmiennego. Ha! A jak nie kalendarz to chociaż jej ulubione samoprzylepne, wszędobylskie żółte karteczki. Dostała by od czasu do czasu taką i wtedy dopiero by miała stresa bo już nie znałaby dnia ani godziny wygenerowania karteczki - Krótki wstępniak? Fantastycznie tam zaczynają romanse. Jak to było? Od rozcięcia sobie trzewi, tak? Hm... Dobrze że u nas trochę inne zwyczaje panują. - i że wystarczą zapalniczki, a przynajmniej zgubienie takiej. Tanio, bez rozlewu krwi, zabawnie... Idealnie. Roy uśmiechnął się bezwiednie do swoich myśli - Lizz mamy dwa tygodnie. To czy zagramy w kręgle dziś czy za tydzień... Generalnie nie gra zbyt wielkiej roli. A może to nawet lepiej bo kora wyschnie i będzie twardsza. - wszędzie należało dostrzegać dobre strony życia. Tutaj też się taka znalazła. Jak on wszystko potrafił jej i sobie łatwo i szybko wytłumaczyć. Bez wyrzutów sumienia, bez gryzienia się z samym sobą, geniusz - Podpuszczam? Gdzież bym śmiał! - zaprzeczył zaraz - Mogę co najwyżej troszkę namawiać. Ale przecież ja nigdy cię nie podpuszczam... - mruknął wpatrując się z miną niewiniątka w obojczyk dziewczyny - Nie niewinnych? Och... I nieczystych. Zdecydowanie musisz się nimi podzielić, wiesz? Wtedy ponoć człowiekowi jest lżej na sercu. - trącił palcem jej skórę tam gdzie znajdował się organ o którym wspominał, jednocześnie szukając ust wampirzycy. Niepotrzebnie się starał, znalazły się wzajemnie - Cóż, Elizabeth... W końcu mam urlop. Gonisz mnie do pracy? Myślałem ze chciałaś uzyskać coś całkowicie przeciwnego... - mruknął przesuwając leniwie palcami po jej ciele.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:18, 31 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth wywróciła oczami. - Nie zaczyna się od rozcięcia sobie brzucha, ale się kończy na tym. - wyjaśniła - A rozpoczyna się od aranżowanego małżeństwa i pięknej ceremonii zaślubin, pełnej tradycji, ale i skrępowania. Bo pomyśl sobie, że Ci rodzina przedstawia Twoją przyszłą małżonkę. I w drugą stronę, przyszłego męża. I każde z nich wie, że tak trzeba, że to normalne i że to tradycja, bo przecież by być dobrym małżeństwem nie trzeba się u nich angażować emocjonalnie. Ale głównej bohaterce to nie wystarcza. Bo zamykanie oczu w noc poślubną tylko dlatego, by on mógł zrobić 'swoje' i spłodzić potomka to... i dla nas nie było by niczym fajnym. - powiedziała z uśmiechem wspominając pierwsze stronice książki.

- A potem on wyjeżdża doglądać swoich ziem. I zostawia ją samą wśród obcych jej ludzi ze służby nakazując, by zadbała o utrzymanie domu. I nie ma go. Miesiąc, dwa, trzy... Rok. A ona siedzi zamknięta w czterech ścianach jego zamku. - kontynuowała swoje streszczenie - Aż pewnego dnia przyjeżdża suzeren jej męża z wiadomościami dla niej, że jej mąż jeszcze trochę zabawi w tym swoim objeździe po ziemiach i że on dotrzyma jej towarzystwa swoją obecnością czy rozmową. Ale pewnego dnia rozmowy zmieniają się w coś całkiem innego... No i gdy wraca mąż, jej nie pozostaje nic innego jak pozbawić się życia nie chcąc na niego ściągnąć hańby. - dokończyła zgrabnie omijając same sedno tematu tej książki opowiadające o tym jak się jej związek z poddanym małżonka rozwinął.

- Ale jeśli kora wyschnie przed jej odcięciem, to nie zwiniesz jej w takie ładne rolki. - mruknęła znów trącając jego usta. - A nie podpuszczasz? - zaśmiała się lekko - Namawiasz? A na co Ty mnie próbujesz namówić, mój drogi? - zapytała oczekując odpowiedzi - U-uuu! - zajęczała z niejakim zachwytem - Niegrzeczny chłopczyk się obudził w moim mężczyźnie i chce znać wszystkie przewrotne pomysły swojej dziewczyny? - chciała powiedzieć 'kobiety', ale jego kobietą jeszcze nie była. Wybrała więc w miarę naturalny i zwyczajny zwrot - Lżej na sercu? - pokręciła lekko głową - A jeśli Cię zarażę moimi nieczystymi myślami? - rzuciła z przekorą - Podzielisz się wtedy swoimi? - poruszyła brwiami pytająco spoglądając się na niego.

- Nie. Nie gonię Cię do pracy. I zdecydowanie chciałam osiągnąć zupełnie odwrotny efekt niż pracoholiczne zmagania. - zaprzeczyła jego obawom uspokajając jednocześnie, że na urlopie nic nie muszą robić - Ale... Ale! - podkreśliła - Jeśli pozwolisz mi się rozwinąć, to... Ta pościel w No name będzie się musiała suszyć. - rzuciła w odpowiedzi dając chłopakowi jeszcze jednego całusa, tym razem już całkowicie spokojnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:53, 31 Sie 2010    Temat postu:

- Aaacha... - zaczął kiedy wyprowadziła go z błędu. Wysłuchał bez wtrącania się, a to był dla niego nie lada wyczyn, w jej słowa streszczenia książki. Miał dużo 'ale' i pewnie jak zwykle nie potrafił sobie odpuścić ani jednego z nich - Ale mówiłem ci że to jest dziwne! - to był pierwszy i koronny argument nie do przebicia. I Roy za nic nie zmieni zdania - Kto przy zdrowych zmysłach bierze sobie za małżonka osobę której absolutnie nie zna? I co tam mają za życie skoro są ze sobą tylko po to by przedłużyć linię męskiego rodu? To znaczy... Co mieli za życie? - poprawił się bo czasy o który opowiadała Elizabeth już minęły. Wampirowi nie mieściło się to w głowie. Jakby jemu Ab i Caren przestawili jakąś dzierlatkę i stwierdzili że będzie jego żoną chyba by ich wyśmiał. Nie wyobrażał sobie czegoś podobnego. Ani teraz ani w wydaniu sprzed wieków, po prostu nie - To bez sensu. Brak zaangażowania emocjonalnego... To jakby tak było musiałabyś mi mówić po nazwisku bo pieszczotliwe słonko nie wchodziło by w grę, a najbliższe temu pewnie by było 'mój drogi' albo zwykłe 'mężu', bo po co się bardziej wysilać. Nie wyobrażam sobie tego wcale. To takie bezdusznie proste i nudne. Nie uważasz? Bardzo dobrze że to mamy mniej więcej za sobą. - nie mógł być pewien czy w jakiś ortodoksyjnych starych Japońskich rodzinach nie kultywuje się tego zwyczaju aż do dzisiaj - Też bym nie wytrzymał. - powiedział wampir odchylając głowę w tył pokazując tym samym jak cholernie by się nudził siedząc dzień w dzień samemu w jakimś zamczysku - Tak. Przykładny romans. On i ona. Ona samotna, ten trzeci nowy ciekawy, osiągalny w przeciwieństwie do tego pierwszego... I później jest... Zbłądziłam! - uniósł dłonie w modlitewnym geście do nieba - Nie czytaj tego. - powiedział kręcąc głową ze śmiechem - Błagam nie czytaj. - nie podałby jej konkretnego argumentu przeciw chyba że za taki można było uznać to że Roy ma romanse jako twórczość płytką i przewidywalną głęboko w poważaniu - Moja droga. Ta palma za naszymi plecami nie jest jedyną na tej wyspie. Śmiem twierdzić nawet że ich tutaj dostatek, więc nasze kręgle nie ucierpią za bardzo. Ja zawsze chcę znać twoje pomysły. Bez większego podziału na te mniej czy bardziej grzeczne. - oświadczył i temu nie mogła zaprzeczyć - I zaraz że chłopczyk... - mruknął niezadowolony z tego jak go nazwała - Smarkata dziewucha która ma pstro w głowie. I najzabawniejsze jest to że... - powiedział badając dotykiem zakrzywienie płaszczyzny jej brzucha na prawym boku - Te wszystkie skromne myśli są związane ze mną, tak? Nie pomyliłem się pewnie bardzo. - spojrzał na Elizabeth i pokiwał powoli głową - Dlaczego nie? Jeśli ty mi powiesz co ci chodzi po głowie nie zostanę ci dłużny. Bo w końcu w naszym związku jest zaangażowanie emocjonalne, a nie jak u tej ubogiej w doznania Japonki. - powiedział szczerze współczując bohaterce postawy męża wobec niej. Prychnął cicho i wsparł się na łokciach spoglądając na Elizabeth z dołu - Pościeli jeszcze w No Name nie ma. I obawiam się że przez najbliższe czternaście dni nie będzie. Marny wykręt. I dlaczego dopiero tamta pościel? - zapytał przewrotnie - Tutaj też jest... - zakończył wskazując ruchem głowy gdzieś w kierunku ich domku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:30, 31 Sie 2010    Temat postu:

No tak. Chłopak jak zwykle musiał znaleźć swoje 'ale'. - W Twoim średniowieczu też było podobnie. - zaśmiała się, bo się zapierał jak żaba błota a sytuacje socjalno-polityczne wyglądały całkowicie lustrzanie. - W Europie za średniowiecza młodą dziewczynę z tytułem oddawano za żonę jakiemuś stetryczałemu piernikowi i nikogo nie obchodziło to, że między nimi nie było chemii. Mogli się nie znać i nie widzieć nawet nigdy a małżeństwem byli tylko na papierze, dla wpływów jedynie. A od całej strefy erotyzmu i emocji byli liczni kochankowie i nałożnice. Powiesz mi, że to było normalne? To po cholerę w ogóle brali ślub? Pewnie nie raz nawet nie odwiedzili tych ziem, które zyskali dzięki mariażowi. - nie mogła tak łatwo dać mu wygrać potyczkę słowną zwłaszcza, że uwielbiała te ich dysputy wszystkim i o niczym.

Wyobrażać sobie teraz takiej sytuacji nie potrafił, ale jakby się urodził na Starym Kontynencie tych parę wieków wcześniej, to pewnie by nawet nie zaskomlał gdyby rodzina chciała mu ułożyć dostatnie życie. Od wszelkich uciech duchowo-cielesnych miałby licznie kręcące się wokół niewiasty, gotowe na jedno skinienie wskoczyć mu do łóżka. - Jakby tak było, kochanie, to byłabym pewnie ostatnią osobą, z którą chciałbyś pójść do łóżka. I pewnie tylko dlatego, że stałabym się w pierwszym dniu naszej znajomości Twoją żoną. To miano jakby odbierało za jednym zamachem wszelkie emocje między dwójką ludzi. - stwierdziła uśmiechając się lekko.

- A coś Ci by się nie podobało, gdyby Cię żona miała nazywać mężem? - zapytała zaciekawiona. Lubiła łapać go za słówka. - Oj, bezduszne i nudne? Nie ma w tym nic, co mogło by Ci się spodobać? - rzuciła pochylając się nad jego uchem i szeptem dodając - Mój drogi? Mężu...? - sprawdzała z westchnięciem jak by zareagował gdyby kiedyś sobie w ramach żartów miała tak się do niego odezwać. - Co nie czytaj?! - zdziwiła się czemu miałaby tego nie robić - Ale to była tylko otoczka tego wszystkiego! - broniła pozycji książki, którą z takim zacięciem chłonęła stronę po stronie z wypiekami na twarzy - Ważniejsze było to, jak się ten ich romans rozwijał. - wyjaśniła z przekonaniem.

- Oj! - westchnęła rzucając spojrzeniem na moment na niebo - Wszystkie chciałbyś znać? - upewniała się - No już się nie naburmuszaj... - przesunęła dłońmi po jego piersi natrafiając opuszkami palców na jego obojczyki po obu stronach ciała po chwili - Tak, tylko z Tobą. - mruknęła miękkim i ciepłym głosem nie przejmując się wcale tym, że nazwał ją smarkatą dziewuchą - Ona wcale nie była uboga w doznania! - była gotowa bronić przeczytanej książki - To, że mąż się nią nie interesował nie oznaczało wcale, że nie miała innych wrażeń. Powiedziałabym, że jej życie erotyczne odkąd pojawił się poddany jej męża było wyjątkowo... rozbudowane. - podsumowała krótko to o czym była ta książka.

- Hymmm... - zamruczała czując, że Roy na chwilę dłońmi przestał błądzić po jej ciele, ale za to zaczął ją słownie prowokować. Ciekawe dlaczego było im tak ciężko przerwać każdą rozpoczętą grę we wzajemne podpuszczanie się i drażnienie. Elizabeth miała wrażenie, że z kolejnymi chwilami i kolejnymi barierami między nimi opadającymi coraz mniej im było potrzebne do tego, by się wzajemnie na siebie nakręcić. - No fakt. - przyznała mu rację co do pościeli. - Bo... - zaczęła pochylając się nad nim, skoro on się od niej odsunął - Mam coraz mniejszą chęć na to, by w ogóle montować jakiś kubeł z zimną wodą nad łóżkiem. - rzuciła cicho przygryzając płatek jego ucha z wyczuciem tak, że jego kolczyk zadźwięczał o jej zęby - Ale... Nie chcę się spieszyć. Jeszcze. - dodała - Ale... - znowu tak samo zaczęła. Westchnęła wprost do jego ucha cicho - O rany! - jęknęła odchylając się od niego nagle - Jesteś niesamowity! - rzuciła unosząc się z jego kolan po to, by z nich wstać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:18, 01 Wrz 2010    Temat postu:

- Może i było. - powiedział przyznając Elizabeth częściową rację - Ale jak się puszczali poza małżeńsko to nie biegali za sobą z nożami. To jakby było... Na porządku dziennym. Była kobieta która spełniała funkcję reprezentacyjną u boku zacnego króla i była jego ulubiona kurtyzana. I wszyscy wiedzieli. I przymykali na to oczy bo wiadomo że jeśli król i królowa byli zadowoleni to i państwu się lepiej żyło. Poza tym... - Roy roześmiał się beztrosko - Było o czym plotkować. - wampir popatrzył na Elizabeth bębniąc palcami po swoich ustach jakby się nad czymś zastanawiał. Oceniał? Chyba tak - Dlaczego tak sądzisz? Gdybym zobaczył cie pierwszy raz w życiu i byłabyś tak piękna jak jesteś to raczej... - pokręcił głową i przyznał się do słabości - Nie miałbym najmniejszych oporów. Gdybym miał charakter taki jaki mam a wyrwalibyśmy się spod tej całej otoczki wzajemnych kurtuazji i tak dalej... I zagadałbym cię bezpardonowo to chyba byś nie narzekała, co? Poza tym mówi się ze istnieje tez coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia wiec z tymi uczuciami też nie musiało być tak drastycznie. Ja w roli średniowiecznego pana na włościach wcale nie musiałbym być taki straszny. - bo czy teraz wydawał się Lizzy kiedykolwiek odpychający? Raczej nie. I gdyby ciągle był sobą to ani ona jako jego żoną, bądź co bądź w dziwnych i nieczułych czasach, ale nie miała by najgorzej. Wymogi społeczne i tradycje to jedno, a własne odczucia i pragnienia to drugie. Roy sądził że gdy się tylko chce to można ze sobą wszystko pogodzić - Nie, nie miałbym nic przeciwko. To bardzo fajnie brzmi. - powiedział. Kiedy był mały nie wiedzieć dlaczego zawsze mu się podobało kiedy rodzice przedstawiali się wzajemnie komuś. 'Proszę poznać, oto moja żona...' Brzmiało to bardzo dumnie i wyniośle. Z klasą. Roy przymknął oczy i zamruczał - Możesz mi już tak na stałe mówić. To wspaniale brzmi z twoich ust, moja droga... - on również się przyłożył by zabrzmiało to jak najlepiej. Bardzo się przyłożył a jego głos nabrał zmysłowości i tego 'czegoś' - Żono. - zakończył z uśmiechem oblizując lekko usta - Absolutnie wszystko. - wyartykułował powoli by nie miała więcej wątpliwości. Po chwili Roy wybuchnął nieopanowanym śmiechem i spojrzał na Elizabeth mrużąc oczy - Ach to ten autor czy autorka bardzo dosadnie wszystko opisywał tak? Rozumiem... - chichotał jeszcze przez dłuższy moment święcąc chwilę rozgryzienia zagadki tego co Elizabeth zaciekawiło w tej książce najbardziej - Przepraszam, a może choć zdradzisz mi tytuł? - poprosił starając się panować nad przebrzmiałym od radości tonem głosu. Dlaczego było trudno przerwać? To raczej proste. Flirt zawsze cieszył człowieka. Mógł być zupełnie niezobowiązujący a podsycał doznania co na załączonym obrazku pary wampirów było aż nadto widoczne. Roy uśmiechnął się z zadowoleniem kiedy się z nim zgodziła - Coraz mniejszą? Serio... To zadziwiające! - zaczął z emfaza i dokończył ciszej - Jak nasze myśli są zbieżne. - westchnął z zadowoleniem i wyszczerzył się do wampirzycy - W ogóle to by dziwnie wyglądało. Kubeł... Ee e... Odpada. - przyznał szybciutko. Cichy brzdęk jaki wydało srebro skojarzył mu się z dzwonkiem w kościele. A Roy zamiast zaprzestać grzesznych myśli poczuł zmożony ich napływ. Spojrzał na Elizabeth zaskoczony i mruknął - Ale... - pokazał jej swoje dłonie - Ja mam raczki tutaj więc nie mam pojęcia dlaczego się odsuwasz. Nic ci nie zrobiłem, co nie znaczy że nie mógłbym zrobić... - cholerny prowokator. Białe zęby błysnęły w przelotnym szerokim uśmiechu. niech lepiej go zagoni do tego tasaka - Ale... Oj Lizzy... - jęknął zawiedziony - Przecież byłem... Grzecznym chłopcem. - no nawet palcem nie ruszył by nastać na jej cześć. On tylko zapytał, czy coś stwierdził. To nie jego wina że tak na nią działał. Nieświadomie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:46, 01 Wrz 2010    Temat postu:

- Taaa... I Ty mi mówisz, że tutaj było normalniej. - westchnęła komentując posiadanie przez króla żony i nałożnicy na raz. - To nie mógł sobie taki król wziąźć za żonę tej kurtyzany a nie męczyć chorym układem żony? - zapytała retorycznie. Nie raz nałożnica nie miała tyle wpływów, by być dobrą partią dla króla a żona nie była na tyle ponętna, by wzbudziła sobą zainteresowanie małżonka. Uśmiechnęła się słysząc kolejne słowa chłopaka. Jego taksujące spojrzenie przebiegające po jej ciele było zabawne. Powiedział jej komplement. - Nie miał byś oporów? - upewniła się - No jasne, że bym nie narzekała. - przytaknęła wędrując dłońmi gdzieś pomiędzy jego szyją a ramionami.

Po chwili w rozbawieniu potrząsnęła głową. - Nie byłbyś taki straszny? - wyjaśniła co ją tak tknęło - Nie zakochał byś się we mnie od pierwszego spojrzenia! - zaprzeczyła - Teraz też przecież tak nie było, więc czemu miało by być wtedy inaczej, prawda? - Nie był dla niej odpychajacy. Zdecydowanie nie był. Wręcz przeciwnie. Przyciągał ją do siebie z każdą chwilą coraz bardziej i aż trudno było jej zachować dystans. Zwłaszcza znając smak jego ust. - Mój drogi. - powtórzyła jeszcze melodyjnym głosem, skoro tak się prosił o jeszcze - Do reszty nie mam podstaw, więc nie będę sobie uzurpować tego prawa. - odpowiedziała stwierdzając, że mówienie do niego 'mężu' jest zarezerwowane dla małżonki a nią ona dla niego nie była przecież. Chyba, że coś miało się zmienić, wtedy i zwroty uległyby zmianie.

Rozpłynęła się jednak na dźwięk jego kolejnych słów. Jak on to robił, że samymi wypowiadanymi zdaniami potrafił spowodować, że jej nogi robiły się jak z waty a serce próbowało przypomnieć jej ciału o tym, że powinno przyspieszyć swoje bicie, gdyby tylko jeszcze funkcjonowało. Odnalazła jego usta bardzo szybko wpijajac się w nie łapczywie, zastępując wszelkie ludzkie odruchy jakie powinny się u niej pojawić namiętnym pocałunkiem. - Wcale nie dosadnie. - zaprzeczyła kiedy Roy już opanował swój śmiech.

Zaraz jednak podjęła dalszą część wypowiedzi. - Ale wystarczająco na tyle, by podziałać na wyobraźnię. - stwierdziła - Pełna erotyzmu gra między dwójką kochanków, działających wzajemnie na swoje zmysły aż do niemal obłędu... - mruknęła opisując nieco wątek ich relacji. - Subtelna gra prawie na granicy przegięcia. Taka cieniuteńka linia pomiędzy tym co zmysłowe i przyjemne a tym co zbyt intensywne. - dodała po chwili czerwieniejąc lekko na policzkach. A w zasadzie do srebrząc się na nich, bo z czerwienią niewiele już to miało wspólnego. Zasłoniła dłońmi swoje rumieńce nie chcąc by były aż tak widoczne. - A z resztą czemu ja Ci to mówię? - zapytała retorycznie wywracając oczami. - Mogę zrobić coś więcej niż tylko zdradzić Ci jej tytuł. Mam ją chyba w torebce ze sobą w domku. - powiedziała, gdy poprosił ją o podanie tytułu książki, o której mu opowiadała.

Uśmiechnęła się do niego. - Zbieżne? - zmrużyła powieki przyglądajac mu się z ciekawością. - A co Tobie chodzi po głowie, mój drogi. - mruknęła znów miękko wypowiadając ostatnie dwa słowa. - Bez kubła i bez powstrzymywania się przed czymkolwiek... - mruknęła zastanawiajac się kiedy jej mur obronny całkiem polegnie skruszony na ziemię odkrywając przed chłopakiem wszystko, co do tej pory było dla niego niedostępne. A więc dobrze, że Elizabeth się odsunęła. Balansowali na wąskiej granicy wstrzymywania swoich emocji na wodzy i na prawdę niewiele brakowało, by ją przekroczyli. Przynajmniej ze strony Elizabeth, bo Roy mógł mieć w sobie więcej siły woli i samokontroli niż ona, nigdy nie wiadomo.

- Właśnie dlatego się odsunęłam, bo sobie nie wierzę. - odpowiedziała - A Ty wcale nie ułatwiasz niczego. - odparła. Prowokował. Strasznie prowokował i niech go coś za to ściśnie. Nie był niewinnym aniołem. Czasem w spojrzeniu czy też słowie mieściło się więcej prowokacji niż w jakichkolwiek innych czynach. - Wiem. - zgodziła sie z jego słowami - Ale moje decyzje i przekonania powoli kruszą się w gruzy a nie chcę jeszcze by całkiem poległy. - wyjaśniła - Kocham Cię i jak cholera pragnę, ale to jeszcze nie ta chwila, bym chciała przekroczyć granicę... - dodała - Tak więc... Tam jest tasak kochanie. I tak, wyganiam Cię właśnie do roboty. - zaśmiała się kucając przed nim, by dać mu jeszcze na odchodnym jednego buziaka. Obeszła zaraz wokół pień drzewa, stając po jego drugiej niż się Roy znajdował stronie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:45, 01 Wrz 2010    Temat postu:

- Oczywiście że było! - mógł się o to spierać z Elizabeth aż do samej śmierci czyli w ich przypadku do nieskończoności. A Roy miałby na to siły zapewne i w końcu takie przekonywanie do swoich racji bywało bardzo przyjemne - Nie, nie mógł. Bo jak sama zauważyłaś chodziło o układ społeczny. Ladacznica była niczym, nawet jakby była najlepszą z najlepszych. Kobieta rodzona w książęcej rodzinie wnosiła ze sobą w posagu ziemię, pieniądze, wojska i tak dalej. Przecież taka królowa też nie siedziała w nocy samotnie, więc nie możesz powiedzieć że była odepchnięta przez męża. Oni dla siebie byli... Tylko partnerami biznesowymi. O, tak to można nazwać. Od partnerstwa łóżkowego mieli już kogoś innego. A jeśli z tego związku, króla i królowej, urodziło się dziecko to chyba nie cierpiało. Miało matkę, miało ojca. Pieniądze na jego utrzymanie i rozwój były, dach nad głową też. Dzieciak raczej nie miał wstępu do sypialni rodziców. Tym bardziej w nocy. Więc dla niego świat był idealny póki nie dorósł do momentu aż zaczynał dostrzegać pewne rzeczy. A jak już dorósł to chyba sobie uświadamiał że to jest normalne, bo większość ludzi tak robi... - zakończył Roy i wzruszył ramionami ryjąc w piaski palcami. Musiał znaleźć dla nich zajęcie skoro nie mogły one tykać Elizabeth. Ciepły, wygrzany od słońca piasek nie był choć w połowie tak przyjemny jak skóra wampirzycy - Wcale. Tym bardziej kiedy już okazałoby się ze jesteś czy będziesz moją żoną. Chyba tylko ślepiec by się wahał. I homoseksualista. - dodał po chwili zastanowienia, bo taki też mógł mieć wątpliwości co do tego by pójść z Elizabeth do łóżka - Jasne że nie... Starałbym się rządzić jak najlepiej. I zapewne nie byłbym tyranem. O wiele więcej można osiągnąć uprzejmością niż siłą i terrorem, prawda? No co? Skąd wiesz? Przypominam że rozmawiamy o sytuacji która działaby się kilka wieków wstecz, a kultura i stosunki miedzy ludzkie nie były takie jak teraz. Więc nie widywałbym zbyt wielu kobiet. A przynajmniej nie mógłbym im się z taką swobodą jak teraz przyglądać. Kto wie czy by we mnie piorun nie strzelił. - zażartował sobie spoglądając na Lizzy i dalej ryjąc namiętnie w tym piachu - Jak nie możesz? Oczywiście że możesz. - powiedział Roy śmiejąc się z tego - Ogłaszam wszem i wobec że możesz mnie nazywać swoim mężem. I tylko ty masz do mnie jakiekolwiek prawa, moja miła. - uściślił by nie miała więcej mniejszych czy też większych wątpliwości. Jak znał Elizabeth to pewnie i tak w tym oświadczeniu dostrzeże jakąś lukę, którą wykorzysta, ale powiedział to co chciał powiedzieć. On nie miał w sobie nic specjalnego, tym bardziej jego głos nie był niczym co mogłoby zachwycać. Niemniej jednak dostawał to czego chciał. I chyba faktycznie łamał Elizabeth sekunda po sekundzie. I nie mógł ukryć zadowolenia jakie wynikało z tego faktu. Kiedy opowiadała o ujęciu relacji bohaterki z jej kochankiem Roy zamyślił się na moment. Gdy skończyła miał jeden prosty, ogólny i nie zaskakujący nikogo wniosek - Znam to skądś. nawet bardzo dobrze znam. - powiedział wpatrując się bezczelnie roześmianymi oczami w tęczówki Lizzy - Yhm... Ta cienka linia pomiędzy tym co zmysłowe a nazbyt intensywne. - kiedy mówił jego wzrok prześlizgiwał się po ciele wampirzycy, po tych wszystkich bardzo opływowych, zmysłowych kształtach - Czemu? Bo pytam. - powiedział i dodał krótkie tłumaczenie - Bo ja bardzo często pytam, a pytania wymagają odpowiedzi, udzielasz mi jej właśnie ty, ponieważ ty znasz odpowiedź. Poza tym chyba najchętniej przeniosłabyś kilka pomysłów z tej książki do swego życia. Czym właśnie nieświadomie się ze mną podzieliłaś. To świetnie. Chętnie zobaczę jak na erotyzm patrzą Japończycy. - mruknął puszczając do Lizzy oczko. Chyba naprawdę jego bezczelność przechodziła dziś wszelkie granice - Tak. - przyznał wsłuchując się w jej jakby rozmarzony ton - Bez kubła i bez jakiejkolwiek granicy. - i znów mu nie wyszło. Roy sapnął w duchu ale nie miał się na co skarżyć. Zaczynał uwielbiać podchody w jakie między sobą grali - A kto powiedział że cokolwiek będę ci utrudniał? - zapytał z uprzejmym uśmiechem. Był zadowolony z tego do jakiego stanu doprowadza Elizabeth. Strasznie mu się po podobało, sadysta jeden. Po chwili zajęczał i uniósł lekko klatkę piersiową by wykręcić głowę w tył i spojrzeć na tasak. Przekręcił się na brzuch i popatrzył na dziewczynę która najzwyczajniej mu zwiała - Nigdzie więcej z tobą nie jadę, żadne wakacje. - powiedział wyciągając język - Wybij to sobie z głowy. - powiedział i podniósł się z piasku by sięgnąć po nóż i dokończyć to co zaczął jakiś czas temu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:36, 01 Wrz 2010    Temat postu:

- Ależ oczywiście, że nie! - ona także była gotowa się z nim o to spierać do oporu - Wcale nie było normalniej. Też były absurdy i chore sytuacje, więc jak można mówić, że było lepiej skoro nie było? - powiedziała z przekonaniem. Na prawdę twierdziła, że w średniowiecznej europie sytuacje między ludzkie wcale nie były różane. Europa miała swoje własne schizy i było to niezaprzeczalne. Ale dla samego faktu pospierania się z nim i podebatowania, a tym bardziej wykorzystywania przyjemnych środków negocjacyjnych, na przykład ust, mogła spokojnie dalej drążyć temat zamiast go odpuścić. - O! I zaraz ladacznica! - obruszyła się - To, że kobieta szła z żonatym facetem do łóżka nie oznaczało przecież od razu, że była ladacznicą. Poza tym niejednokrotnie była swoją sytuacją materialną czy społeczną zmuszona do tego, by się oddać takiemu królowi. To nie tylko była sama chemia, że 'się jej zachciało'. Nie można tak osądzać tamtych kobiet! - nie mogła przyjąć spokojnie słów Roya, bo się jej zwyczajnie nie mieściło w głowie to jak można w tak szowinistyczny sposób patrzeć na sprawę, która mogła mieć więcej niż jedno czy dwa oblicza. Elizabeth co prawda za małżonką nie obstawała by tak gorliwie, ale już nad pozycją kochanki tak. Sama nie wiedziała dlaczego. - A królowa, cóż, dla mnie to chore, że było całkowicie normalnym, że miała kochanków. Tak jak i król swoje kochanki. Nigdy nie mogłam zrozumieć związków tylko i wyłącznie dla samych koszyści materialnych czy też wpływów. No a poza tym pozycja mężczyzny w tamtych czasach była zawsze wygraną. Miał kochankę, jak mu się chciało. A jak ona z jakiegoś powodu była dla niego niedostępna, to zawsze mógł pójść do żony i sobie ją po prostu nawet na siłę posiąść. I nikt się w to nie wtryniał. Do tej pory pamiętam taki jeden cytat z traktaku średniowiecznego, który mną rzucił dość mocno. Było właśnie o mężu, któremu dano za żonę bardzo młodą dziewczynę. - wspomniała. Mogła mu w każdej chwili go przytoczyć, bo wyrył się w jej pamięci dość solidnie. Nikt nie powiedział przecież wampirowi, że nie wolno mu jej dotykać. Nie padło o tym nawet jedno słowo. To, że dziewczynie ciężko było mu się oprzeć, to jedno, ale to czy mógł jej dotykać czy też nie, to była całkiem inna sprawa. I zakazu jej dotykania nie było. Nigdy. Uniosła brwi słysząc słowa o wahaniu się ślepca. Przyganiał kocioł garnkowi a o sobie mówi. Jeszcze nie tak dawno temu wahał sie czy chce z nią cokolwiek więcej zrobić niż tylko rozmawiać. Miała mu przypomnieć o zakazie całowania? Albo o tym jak omijał jej ciało w każdy możliwy sposób, gdy istniała tylko jej głowa no i może jeszcze dłonie? To nie było dla niej wahanie się? Było. - Oj, jako król czy tej inny możny kobiet to widywałbyś pod dostatkiem! - zaśmiała się zaprzeczajac jego słowom. - A jak już byś był takim wpływowym mężczyzną wówczas, to nie wierzę, żeby na jedno skinienie palcem każda dziewka Ci nie wyskoczyła z kiecki. - pokazała mu koniuszek języka. Pomimo oświadczenia chłopaka, Elizabeth nadal uważała, że pewne zwroty są przewidziane oraz dozwolone tylko i wyłącznie dla określonych ludzi. - Nie mogę. - zaprzeczyła - Nie jestem Twoją żoną, bym mogła sobie uzurpować prawa do takiego zwracania się do Ciebie, skarbie. - wyjaśniła jeszcze raz, bo najwyraźniej nie zrozumiał. Albo nie chciał zrozumieć. Uśmiechnęła się jednak kiedy tylko podsumował jej opowiadanie o książce. - Taaak? A ciekawe skąd w takim razie to znasz. - powiedziała z przekorą podejrzewając, iż mówił o nich właśnie. I jej kształty wcale nie były nazbyt opływowe. Była wręcz czasami zbyt koścista. Co do zmysłowości za to, to się nie wypowiadała, bo jakoś dziwnym trafem nie była narcyzem i o sobie powiedzieć nic nie potrafiła. - Kilka pomysłów może i owszem. - przytaknęła na jego stwierdzenie - Ale zdecydowanie nie wszystkie. - Oj, chyba nie dobrze by było, gdyby Roy przeczytał tą książkę. Jeszcze by się zaczął zastanawiać które z tych pomysłów chciałaby przenieść do ich życia a które niekoniecznie i jeszcze by wybrał nie te, o których ona myślała. I to, że mu się podobało jak ona się z tym wszystkim co się między nimi działo męczyła, było sadystyczne z jego strony. W sumie jej także sprawiała przyjemność taka gra we wzajemne podchody i podpuszczanie się, ale jednocześnie igrało się przy tym z ogniem i wzmagało apetyt stąpając na cienkiej linii, którą jakże łatwo było przekroczyć. Trzeba było być wyjątkowo uważnym jeśli się nie chciało jej przekroczyć. Chociaż tak na prawdę, to Elizabeth zaczynała u siebie zauważać pewien ciekawy objaw. Igrała nie tylko z Royem, ale i z sobą samą sprawdzajac jak długo jest jeszcze w stanie sie opierać. - Na pewno? - zapytała z łobuzerskim uśmiechem błąkającym sie po jej twarzy, pochylajac się przy tym nad korą drzewa, którą sama chciała spróbować zdjąć. - Nigdzie? Nigdy więcej? - upewniła się i kiedy zbliżył się do pnia, wychyliła się w przód całując go jeszcze raz, dość intensywnie. - A jeśli Cię jakoś do tego przekonam podczas tego wyjazdu? - mruknęła gdy ich usta się rozłączyły. Odsunęła się pozwalając wampirowi dokończyć rozpoczęte wcześniej zajęcie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:09, 01 Wrz 2010    Temat postu:

- Ty się ze mną spierasz? Jak śmiesz! Oczywiście że tak. - powiedział z naciskiem ciągnąć już dalej dyskusję, którą zaczęli z taką pasją i zacietrzewieniem. Każde z nich zamierzało chyba bronić swego stanowiska do upadłego - Było. Bo nie ganiali ze sobą z nożami. I nie trzeba było pokazywać że się nie zdradziło, bo zdrada była na porządku dziennym. I to było tolerowane. A jak jeśli nie ladacznica? Dziwka pospolita. Albo ładniej. Panna lekkich obyczajów. Tak, jasne sytuacja materialna... - zakpił sobie - Wątpię by król brał pierwszą lepszą chłopkę ze wsi. Chyba że naprawdę to za nim chodziło i po prostu musiał. - wtedy panowała też rozwiązłość obyczajów i wampirowi się wydawało że popęd seksualny był jedną z najniższych, najpospolitszych i najbardziej ordynarnych potrzeb które trzeba było zaspokoić - A kogo brał? Wykwalifikowane w tej sztuce kobiety. Mało było burdeli? Ekskluzywnych na tamte czasy burdeli? Gdzie nie było wszy, gdzie dziewczyny były czyste i zadbane a nie utytłane i zalatujące zwierzętami na kilometr? Tym bardziej król musiał mieć to co najlepsze. Nie mogę ich osądzać bo nie muszę. Historia je osądziła. - powiedział ze spokojem w przeciwieństwie do Lizzy, która chyba zamieniała się w obrończynię kobiet które nie zapisały się na kartach podręczników, a nawet jeśli to chyba nie byłyby to zbyt chlubne życiorysy - Bo jesteś romantyczką. A tamci byli materialistami. Mariaże przecież łączyły państwa i tylko temu służyły. Były sojuszami i odgrywały role typowo polityczne. No, masz rację. Nie było czegoś tak zabawnego jak równouprawnienie i feminizm. Nie żebym miał coś przeciwko. - usprawiedliwił się by Elizabeth nie zrozumiała go źle - Po prosty facet jest silniejszy. I lepiej wyglądał na koniu. I miał siły by nosić na sobie zbroję. Kobieta, jak słaba płeć, miała mało do gadania. Chyba że były to kobiety bardzo przebiegłe, a za partnerów miały mężczyzn o słabej osobowości. Wtedy taka mogła sobie porządzić kiedy odpowiednio urobiła faceta. - dobra, nikt mu faktycznie nie powiedział i zakazu nie dał, ale Roy jakoś wolał nie kusić niepotrzebnie losu. Skoro stwierdziła że jeszcze nie teraz, to nie i koniec. On w przeciwieństwie do mężczyzn o których rozmawiali potrafił uszanować wolę niewiasty. Ale, ale, ale... Roy mówił teraz o ich spotkaniu i o z góry zaplanowanym ślubie. Jakby wiedział że ma być jego żoną to miałby mieć jakieś opory? Ba, wtedy to już chyba by była jego żoną, wiec nie byłoby tematu. A w odniesieniu do ich teraźniejszego życia... No cóż, wytłumaczył jej to dlaczego postępował tak a nie inaczej. W ogóle jakby na to spojrzeć z innej perspektywy to ten zakaz obowiązywał w okrojonej formie ale jednak. Tylko teraz nie Roy go nałożył a Elizabeth. O! - No może taaak. - przyznał wampirzycy niechętnie - Ale ze mną jest ten problem że jestem dość stały w uczuciach i nie lubię przebierać w kobietach. I chyba nawet te kilka wieków wstecz a powiedźmy że miałbym jedną z ulubionych... Panienek. Oczywiście gdyby moja żona przypominała Bukę z Muminków a nie ciebie. - zakończył uśmiechając się cwanie. Po chwili spojrzał na Elizabeth sceptycznie kiedy stwierdziła że nie może zwracać się do niego tak a nie inaczej. Nie powiedział jednak nic zajęty skrobaniem pnia. Jej decyzja - Skąd wiem? Widzę po twoich oczach moja droga. Widzę twoje ruchy, te delikatne i zdecydowane zakusy na mnie. Mało? To mi wystarczy by poznać twoje myśli. - powiedział uśmiechając się do wampirzycy kącikiem ust. Zdecydowanie kusząco - Ale dasz mi poczytać tą książkę, hm? - podejrzewał że w nocy i tak nie będą mieli co robić, więc chętnie się zapozna i przedyskutuje z Elizabeth temat tych pomysłów które chciała by przenieść w ich życie. Prawda? Sadysta, okropny facet, tym bardziej że miał z tego niezłą radochę. Niech jednak Elizabeth się przyzna. To bardzo przypadło jej do gustu. A to że ona sprawdzała swoje możliwości, było już zaburzeniem noszącym miano masochizmu. I nie powinna siebie tak doświadczać, bo to chyba nie służyło niczemu. Roy zerknął na nią przelotnie nie odrywając się od pracy - Na pewno. - pokręcił głową w odpowiedzi na kolejne pytania - Lizz... - mruknął niezadowolony, a przynajmniej starając się by to tak zabrzmiało co było ciężkie do osiągnięcia po pocałunku jakim go uraczyła - Podczas tego wyjazdu? - zapytał upewniając się czy dobrze rozumie - Już teraz chcesz mnie przekonywać do następnego?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:30, 01 Wrz 2010    Temat postu:

- Ależ oczywiście, że ja się z Tobą spieram. - zaśmiała się słysząc jego słowa. - A w zasadzie nie spieram, tylko wyrażam własne zdanie. I nadal twierdzę, że wcale nie było normalniej. - wciąż obstawała przy swoim - Z nożami nie, ale z mieczami, to i owszem. Poza tym w Japonii nikt nie ganiał za nikim z nożem, bo i po co? - zapytała - Hej! Zdrada była chyba zawsze. W mniejszym bądź większym stopniu akceptowana. W wiekach średnich za to panowało w europie wielożeństwo. I to też było chore. Przynajmniej w Azji było normalniej. Mówię tu o tej Japonii, żeby nie było niedopowiedzeń. - odrzekła.

- No oczywiście, że nie ladacznica! Ani też dziwka czy inaczej! Ona zwykle miała tego jednego kochanka ale za to on skakał z kwiatka na kwiatek. To jemu bardziej pasowałoby miano męskiej dziwki! - zaśmiała się z takiej odmiany ról. Ale w sumie coś w tym było. - Musiał?! Po prostu król musiał?! O losie! - parsknęła śmiechem - A co on jakimś zwierzęciem był co to swego przyrodzenia w nogawicach nie mógł utrzymać spokojnie? Co mu ciśnienie gałki oczne rozsadzało? No weź, przestań! Bo zacznę wątpić w płeć męską... - pokręciła głową już mniej się śmiejąc. Wciąż jednak było po niej widać rozbawienie.

- Ależ nie prawda, że tylko takie brał król. Do takich to chyba tylko szedł się wyżyć. Nałożnice aż tak nisko nie upadały. To były chyba normalne kobiety, które były kochankami królów a nie byle jakimi szmatami. - uściśliła mu swoje zdanie. Swoją drogą bardzo ciekawa między nimi dyskusja się wywiązała i najwyraźniej potrafili o tym rozmawiać przez bardzo długo. - Aaaaa tu się mylisz mój drogi! - zaśmiała się z tego, że chłopak nie wiedział o średniowieczu jednej ciekawej rzeczy.

- Nie wiem czy wiesz, ale w wiekach średnich w Europie jedną z najbardziej erotycznych i pełnych zmysłowości gier między dwójką kochanków było właśnie wyłapywanie pcheł na łonie wybranka. Potem takie zdobycze zasuszało się i nosiło na szyi schowane w medalikach. Takich otwieranych. - wyjaśniła - I jak czytałam w traktatach było to wielce popularne i stało się jednym z bardziej znanych perwersyjnych fetyszy czy afrodyzjaków. Ohyda. Ale ponoć to ich kiedyś kręciło. - dodała wykręcając swe usta z geście zniesmaczenia.

I wcale Elizabeth nie zamieniała się w niczyją obrończynię. Równie dobrze mogła nagle zmienić front i stanąć po całkiem przeciwnej stronie. Ten temat ją kiedyś tam interesował i przewertowała na jego temat wiele książek szukając zaspokojenia dla swej ciekawości. A z Royem jej się po prostu fajnie o tym debatowało ścierając ze sobą dwa odmienne w tej chwili poglądy. - A ja się cieszę, że jestem romantyczką. I w czasach średniowiecza bym chyba dawno poszła na szubienicę za krzewienie odmienności. - zaśmiała się ponownie - Aleś kobiety w tamtych czasach nie raz pociągały za sznureczki. Były szara eminencją tamtych czasów. Tylko, ze jedynie nie pchały się na afisze woląc w zaciszu sypialni negocjować nowe warunki i kontrakty.

Szkoda czasami, że Roy nie chciał kusić losu. Dziewczyna z przyjemnością dużą chciałaby chociaż raz poczuć bądź też zobaczyć jak mu emocje puszczają i kiedy z trudem się opanowuje. Poczułaby się znacznie lepiej wiedząc, że i on pragnie jej niemal do szaleństwa. Patrząc i gdybając wciąż o czasach zamierzchłych, gdyby Elizabeth miała być jego żoną i gdyby nawet raz z nią legł w alkowie, to pewnie i tak więcej by do niej nie przyszedł. Bo kto wtedy sypiał z własną żoną? A już tym bardziej z żoną, która mu dziecka dać nie mogła? Nawet i gdyby była najpiękniejszą kobietą na ziemi, zostałaby otruta bądź w inny sposób pozbawiona życia po to by zwolnić miejsce małżonki dla takiej, która owe dziecko mu by dać mogła.

Owszem, obecnie to nie Roy nałożył zakaz, lecz Elizabeth. Ale przecież on wciąż miał tez pewne wątpliwości i wcale mu nie było spieszno do tego, by ich związek 'skonsumować'. No chyba, że wampirzyca aż tak nie w temacie już była? Tak się myliła sądząc, iż mimo tego, że on już nie zakazywał jej niczego, to jednak wciąż nie był do końca pewien tego kolejnego kroku tak całkowicie? Spojrzała się na niego z ukosa nie dowierzając jego słowom o tym, że miałaby być jakąś tam 'panienką'. - Panienek? Panienek?! - upewniła się - O rany! Koszmar! Nie chcę nawet tego wiedzieć. Tamte czasy były na prawdę dla mnie chore. Już wolę tą Japonię. - stwierdziła.

Wystarczało mu spojrzenie by poznać jej myśli? Aż taka była przewidywalna? I robiła zakusy na niego? Jakże czytelną z niej księgą dla niego była. - Może Ci dam poczytać. - kiwnęła głową chociaż wcale nie była przekonana, ze będzie na serio mu chciała dać poznać treść książki, którą tak się zainteresowała. Ale przedyskutowanie pewnych rzeczy tak 'na sucho', kiedy nie sypiali ze sobą chyba było bez sensu, nie? Inaczej by się sprawa miała, gdyby... No właśnie, gdyby to ze sobą robili. A tak całkiem retorycznie dopytywać się co by się chciało a czego nie, to chyba tak trochę dziwnie by wyszło, przynajmniej jej zdaniem.

Ależ oczywiście, że przypadło jej do gustu to jak Roy potrafił jednym skinieniem bądź też słowem spowodować u niej natłok myśli i pragnienie znalezienia się jak najbliżej niego. Nie miała pojęcia czy on zdawał sobie z tego sprawę, ale podbił całkowicie jej serce, oznaczył chorągiewkami jego teren a teraz mógł rządzić nim do woli i wedle własnego uznania. - Tak, już teraz. - przytaknęła, że jest gotowa od zaraz go zacząć namawiać na kolejny wspólny urlop. A nie chciał by z nią go spędzić? - Abyś miał czas na to, by za nim zatęsknić. - rzuciła wyciągając do niego rękę i przesuwając palcem od jego barku aż po dłoń powoli po jego skórze. - I byś może urlop zaczął kojarzyć z miłymi rzeczami. - dodała uśmiechając się do niego tak słodko, jak tylko potrafiła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:28, 01 Wrz 2010    Temat postu:

- A nie wiesz że starszy zawsze ma rację i takie szczawiki wcale nie mają prawa się ze starszym spierać? - jakże głupi argument. Taki z najniższej półki. Najpopularniejszy, najbardziej wytarty i najbardziej zużyty. Jednak wiecznie aktualny i prawdziwy - Tak dodaj to tego jeszcze szafoty i narzędzia tortur. To może zaraz przejdziemy do inkwizycji i niszczenia wszelakich herezji. - mruknął spoglądając na korę pod którą była widoczna zdrowa, zielonkawa tkanka drewna. I pachniała niezwykle świeżo i czysto. To drzewo chyba nie od tak dawna leżało przewrócone - Oj ale się czepiasz. W Japonii nie ganiali bo lubili bardziej używać ich przeciwko sobie. To znaczy po to by pokazać swoją niewinność. To tak jakby sądy boże. Wyciągniesz rozżarzoną podkowę z ognia to jesteś czyściutki jak płatek śniegu. Wtedy to dopiero była sprawiedliwość i nikomu się nie śniło o demokracji. - powiedział oddzierając powoli korę - Poligamia chyba panuje do tej pory. Przynajmniej gdzieniegdzie w Afryce. U tych biednych zacofanych ludzi z krajów trzeciego świata. A u muzułmanów nie stosuje się tego jedynie z przyczyn ekonomicznych. Mężczyzny nie stać na utrzymanie większej ilości żon niż jedna. Przynajmniej tak mi się gdzieś o uszy obiło. - zawsze mógł się mylić, ale skoro coś w tym temacie powiedział to jakąś wiedzę mieć musiał - Ona? To znaczy? Ta dziwka czy ta królowa? Bo ponoć kobiety bardziej się przywiązują, a wy w tamtych czasach nie dawałyście na prawo i lewo. - wyjątkiem były ladacznice - Wybacz Lizzy, ale nie mówię tu o tobie. Choć nie możesz mi powiedzieć że stałość w doborze partnera w naszych czasach to powszechnie kultywowany zwyczaj... - mruknął i drapnął się w zamyśleniu po nosie przykucając i odrywając się na moment od pracy. Uderzał lekko ostrzem noża w nagi pień robiąc w nim cienkie rowki - Kobieta i mężczyzna w średniowieczu byli siebie warci. Nie można wskazać tego kto był bardziej winny, czy tego kto bardziej cierpiał. - zasądził wiedząc ze tutaj za chiny ludowe nie dojdą do porozumienia i będą się spierać aż któraś ze stron skapituluje. Roy wybrał rozsądniejsze, remisowe rozwiązanie - A wątp sobie. Ale tak było. - stwierdził i skinął głową - Jak była wojna to trzeba było chędożyć. Poza tym do tego akurat wojny nie trzeba było, ale... Takie czasy. Mężczyzna musiał sobie użyć. Choć faktycznie masz rację... Dziwne to było. - powiedział marszcząc, zniesmaczony takim zachowaniem, nos - Jak nie... Jak miały jakiegoś zwyrodnialca w łóżku to później po spotkaniu z takim przypominały szmaty. Potraktowane przedmiotowo. - powiedział zabierając się do pracy znudzony najwyraźniej wbijaniem noża w drzewo. Spojrzał na Elizabeth ciekaw czego to nie wiedział - Jasne, że wiem. Przy ludziach grzebali sobie we włosach na głowie. I iskali się tylko najbliżsi członkowie rodzin, albo też i osoby najbliższe sercu. Takie małopwate zachowanie. Nie wiem co ich w tym kręciło, ale mieli wybitnie dziwne gry wstępne. Bardziej bym rozumiał branie kobiety do mycia, albo podarowanie jej mydła, bo za czyści nie byli, ale... Nie. Nie miałbym ochoty wybierać wszy. Dzięki bogu mamy teraz inne zboczenia na świecie. I wszy nie ma. - roześmiał się i przysiadł na piasku ponownie by zwinąć w dłoniach nowo oddarty kawałek kory który miał stać się kręglem - Ja również, ciesze się niezmiernie z tego powodu. Nie chciałbym dla ciebie być tylko transakcją biznesową. Chyba byś na mnie wiele nie zarobiła, bo nie jestem chodliwym towarem. - choć kto tam wie co o nim kobiety za jego plecami opowiadały - Nie, nie poszłabyś na szubienicę. Mogłabyś się zająć na przykład poezją, a twoje poematy o wierności i czułości pewnie byłby cenionymi dziełami sztuki. Ano były. Tylko szkoda że zawsze stały w cieniu swych małżonków. - zgodził się z tą szarą eminencją. Tak było. I pewnie ciągle jest. Z jakiegoś powodu musiało postać powiedzenie że owszem facet jest głową rodziny, ale kobieta tą głową kręci jak chce będąc szyją. Oj nie chciałby by tego zobaczyć. Bo pierwszym co by zobaczyła czy też poczuła było by to ze jej mur, już i tak słabiutki i kruchutki się przewraca. A chyba nie lubiła czuć się przegraną? Znając Roy'a zrobiłby to tak zgrabnie że może nie odczułaby tego zbytnio, ale zawsze. No kto? On by sypiał. Skoro twierdziła że wampir jest wyjątkowy,to co by mu szkodziło być wyjątkowym w innych dziedzinach życia? I dlaczego zaraz ona do wszystkiego dzieci plątała? Fakt przedłużenie dynastii Smith pewnie byłoby ważne, ale nie było to priorytetem. Przynajmniej jeśli chodzi o teraźniejszego Roy'a. Roy i Lizzy sprzed wieków być może byli by ludźmi. No... Nie była w temacie, fakt. Aczkolwiek jemu też się nie spieszyło. Podpuszczaniem Elizabeth wszystko sobie rekompensował. I był szalenie rozbawiony zdziwionym spojrzeniem jakie na nim spoczęło. Roześmiał się i pokręcił głową nie widząc powodu do rozwijania tematu jego 'panienki'. Była by. Ulubioną. Jedyną. Nie różniło by się to zbyt wiele od tego co było między nimi teraz. Mowa była o czasach w których Roy miałby za żonę potwora albo ewentualnie byłby sam - A ja Europę. - odpowiedział przekomarzając się z wampirzycą. Podał jej kręgiel zwinięty własnoręcznie i zebrał z piasku tasak. No cóż... Tak, to mu wystarczyło. Poznawał ją przecież co raz lepiej. Nie mógł powiedzieć że zna na wylot, bo pewnie nigdy to nie nastąpi ale teraz to czego pragnęła było dość przewidywalne - Jak to może? - zapytał wbijając ostrze noża i podważając z wyczuciem korę - Co to? Cenzura? Poniżej lat szesnastu? Pfff... - prychnął rozbawiony tym jej 'może'. Nie, tego pojęcia nie miał bo raczej chorągiewki nie były mu ku temu potrzebne. Miał własne pojecie stanu rzeczy. Obwiązał ją nicią swojej osobowości jak kokonem i choćby chciała nigdy by go nie wyrzuciła z pamięci. Kokon może jest mało sympatycznym skojarzeniem ale... Tak wyszło. Zmrużył lekko oczy i wskazał czubkiem noża na jej dłoń - Dziewczyno... Bo nas nos zastanie. - musiała mu przeszkadzać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:07, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Ale znalazł sobie argument. Elizabeth wysłuchała go z politowaniem skrywającym z ogromnym trudem kolejny wybuch jej śmiechu i rozbawienia. - Szczawiki? - zapytała nie dowierzając - Ach, no zapomniałam, Panie Starszy. Ale to pewnie dlatego, ze nigdy nie byłam pokornym uczniem. - przyznała się bez bicia z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.

- W Afryce wcale nie żyją aż tak zacofani ludzie. - stwierdziła z przekorą - I wcale nie wydaje mi się, aby byli tak biedni. Są wolni. I to jest ich największym bogactwem. - wyjaśniła swoje zdanie wampirzyca przyglądając się jak Roy obdziera drzewo z kolejnego kawałka kory. - Ona, to znaczy tutaj, że niezależnie czy mowa o żonie czy o kochance. - powiedziała - Ha! Kobiety nie dawały na prawo i lewo, więc jak można je nazywać dziwkami skoro dziwka z samej definicji jest kobietą, która u wielu mężczyzn zagrzała miejsca. A z jednym, to nie jest rozwiązłość. - zawyrokowała z przekonaniem i dumą z siebie, że złapała chłopaka za kolejne słowo.

- Obecnie stałość w uczuciach nie jest ani popularna ani też niepopularna. Jest zwyczajna, normalna i zdarza się tak samo często jak niestałość. - odpowiedziała - A w średniowieczu i tak uważam, że mężczyzna miał lepiej. Wiele rzeczy jemu było wolno a jej już nie. A co do wątpienia... To czy teraz nie jest podobnie? Coś się zmieniło? - zapytała chcąc usłyszeć jego odpowiedź. - Nie trzeba wcale było! - roześmiała się słysząc słowo o chędożeniu. Zawsze ją rozbawiało. - Bo kto im to nakazał robić? Nie chciał, to nie robił tego. I nie musiał sobie ulżyć. Bo co? Raczek mu chociażby zabrakło? Wyobraźni brakowało? - tak, zdecydowanie Elizabeth miała całkowicie odmienne na ten temat zdanie niż jej towarzysz i bynajmniej nie chciała odpuścić. Jakieś geny feminizmu się w niej odezwały.

- To tak samo jakbym ja zaraz stwierdziła, że kobiety to gadać cały czas musiały i plotkować. Nie musiały, bo bez tego żyć dalej przecież mogły. One chciały tego. a to już całkiem inna bajka. - odrzekła słysząc zaraz jak Roy potwierdza, że znał ten zwyczaj z pchłami. - Ja nie mówię, że na głowie. Ja mówię na łonie. - uściśliła. Ale ogólnie to się zgadzało. Małpowate zachowanie ją znowu rozbawiło. Wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu obserwując chłopaka z uwagą.

Z tą wiernością i czułością w jej poematach to niech nie przesadza. Dziewczyna dopiero uczyła się o tym wszystkim, poznawała to jak coś nowego dla siebie. Bo wcześniej było u niej całkiem odwrotnie. I poematy o tym w jej wydaniu mogłyby być co najwyżej pamiętnikami z nowych odkryć.

I właśnie, że chciałaby tego. Chciała by poczuć bądź też zobaczyć u wampira jego pragnienie i pożądanie. Niemal za każdą cenę. Nie czułaby się taka osamotniona w swoich namiętnościach. Chociaż nie mogła stwierdzić, że Roy nie interesował się nią i że nie sprawiał wrażenia, żeby nie pragnął jej. To czuła, i owszem. Ale takiego kompletnego zatracenia się bez opamiętania albo też z trudem powstrzymywanego pożądania nie widziała jeszcze u niego i kiedyś chciała by tego zaznać. Na prawdę.

Po chwili odebrała od niego kolejny rulonik kory. Zaraz zabrał się za dalsze ograbianie pnia z jego korowego okrycia. - Szesnastu?! - zdziwiła się nieco - To nawet i ja tego czytać bym nie mogła. - roześmiała się - Ale nie, cenzurować Ci nie zamierzam niczego. - obiecała chcąc by nie pomyślał o niej jako o takiej, która najchętniej stworzyłaby wokół niego złotą klatkę. - Tak ci z tym źle? - zapytała widząc oskarżenie jej dłoni nożem. - Sam mówiłeś, ze masz urlop i masz od groma czasu. - wypomniała mu, ale zaraz zrobiła kilka kroków w tył siadając sobie na piasku i już całkiem grzecznie obserwując jak chłopak kolejne kawałki kory szykuje na ich kręgle. Aż do ostatniego kawałka, gdy był już komplet.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:48, 01 Wrz 2010    Temat postu:

- I to jest twój problem, Preston. Brak ci pokory i nie słuchasz uważnie. - stwierdził ironicznie niczym wykładowca na uczelni, który zwracał jej uwagę za jakiś nic nieznaczący błąd. Błąd był błahy a wykładowca wstał widocznie lewą nogą i był dziś nie w sosie - Ale sama stwierdziłaś ze wielożeństwo jest chore. Owszem są wolni ale nie wiele im z tej wolności, przychodzi, prawda? I poligamia jest popularna wśród starych alienujących się plemion a nie u ludzi cywilizowanych, żyjących dajmy na to w miastach czy zorganizowanym normalnie, według nas, społeczeństwie. - dodał od siebie zastanawiając się czy tym ją przekona czy jednak jeszcze jej będzie mało - Achaa... - mruknął kiedy wyjaśniła o co jej chodziło - A udowodnisz że jakaś kobieta kochała się tylko z jednym jedynym facetem? - choćby chciała to nie udowodniłaby mu tego teraz - Owszem, nie można nawet wtedy nazwać jej dziwką, bo mogła być zmuszana, brana siłą. Ale dziwka, była dziwką i przed każdym rozkładała nogi posłusznie. Bez względu czy ma mieć miedzy nimi króla, szlachcica czy pasącego świnie wieśniaka. Liczył się zysk. I ten kto miał pieniądze miał też taką kobietę na zawołanie. W zależności od zawartości mieszka było go stać na lepsze albo na gorsze... A kiedy kobieta się sprzedawała, jak inaczej to nazwiesz? - zapytał raczej retorycznie bo podejrzewał że tutaj w końcu przestanie się spierać. Roy nie wyobrażał sobie by jakakolwiek niewiasta wybrałaby sobie taki zwód świadomie - Powtarzam, bo to my lepiej wyglądamy na koniach. I znamy się na mapach. - wyszczerzył się do Elizabeth tryumfalnie, bo nie słyszał jeszcze o kobiecie która wyróżniłaby się znacznie w taktyce - Nie, chyba nic się nie zmieniło. Oprócz tego że kobiety też potrafią pokazać co potrafią. I nie jeden koleś bez kręgosłupa chlipie w kącie, bo kobieta mu pokazała gdzie raki zimują. - stwierdził nie znając na szczęście tak żałosnego przykładu mężczyzny - Chuć Elizabeth! - powiedział celując ostrzem noża w niebo - Fizjonomia. - dodał śmiejąc się cicho - I charakter. Bo im który był bardziej butny tym bardziej musiał się chwalić liczbą wydupczonych dziewek. I musiał się mieć czym chwalić. - zakończył wybuchając śmiechem. Zawsze kiedy czytał o podobnych przechwałkach wywoływało to u niego reakcję podobną do tej którą teraz miała okazję podziwiać wampirzyca - Wiesz, wtedy oni analfabetami byli. I umysły też nie tęgie... To i wyobraźnia płytka. - stwierdził uspokajając się powoli - Poza tym wiadomo że we dwoje zawsze lepiej, czyż nie? - zapytał spoglądając na Elizabeth z ciekawością. Chciał widocznie poznać jej opinie. Podpuszczał? Pewnie tak - One zazwyczaj bawiły się z kołowrotkiem i wyszywały... No ale to zawsze było okraszone ploteczkami. Poza tym co miały innego do roboty? One miały być. I się godnie prezentować. Ale ja mówię że na głowie. Ze mną byś nie miała zbyt wiele roboty. - stwierdził spoglądając ku górze, ale nie mógł uchwycić krótkich blond włosów porastających jego czaszkę. Oj to by sobie poradziła. Nikt nie rodzi się mądry. Dokształcałaby się, obserwowała ludzi. Nikt nie opisywał tylko i wyłącznie swoich uczuć. Chciała by? To chyba Roy tym razem nie był w temacie. Nie mógł powiedzieć ze pożądanie względem Lizzy jest mu obce, ale na boga nie był zwierzęciem czy też rycerzem rodem ze średniowiecza nie widzącym rok kobiety. Trzeba mu nie powtarzać śpiewki o czasie. Wampir sumienny wziął to sobie do głowy i miała efekty - Kto ciebie tam wie jak i przez kogo te bezeceństwa kupujesz. - powiedział bawiąc się w dalsze oskarżanie jej - I chwała ci za to. Nie lubię być ograniczany. - chyba nikt tego nie lubił. A jakby mu się kazała zamknąć, to by dopiero była tragedia - A ty powiedziałaś przed momentem ze zaganiasz mnie do pracy, więc... Zdecyduj się. - powiedział wpatrując się w Elizabeth z uśmiechem. Czekał na jej decyzję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:14, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Chyba dziewczyna nie za bardzo przepadała za tym, gdy Roy nazywał ją używając przy tym jej nazwiska. Czuła się wtedy jakby była całkiem obca dla niego a z pewnością przynajmniej jakby byli dla siebie ludźmi, których nic nie łączy. A to już było dla niej niezbyt sympatyczne. Niemniej jednak uśmiechnęła się lekko spoglądając się na chłopaka. - Z tym zawsze był u mnie problem, Panie Profesorze. - przyznała się bez bicia nie chcąc swojemu 'wykładowcy' zachodzić za nadto za skórę. - I nadal tak twierdzę, że posiadanie wielu na raz, nie tylko małżonków czy małżonek, ale w ogóle partnerów jest chore. Chociaż nie jestem w stanie stwierdzić czy korzystają tam z tej wolności z satysfakcją czy też nie. - odpowiedziała kiedy się jej towarzysz zapytał. - A tu się mylisz. A Mormoni? Żyją w cywilizowanym społeczeństwie. - podała przykład. - Tak, udowodnię. - rzuciła z przekonaniem. - Mało to miałeś poematów czy innycyh dzieł na temat miłości kobiety do mężczyzny? W większości z nich opisywano, że nałożnica czy też kochanka wyczekiwała 'tego jedynego', co wskazywało wyraźnie, że nie było innych. Natomiast ciężko podać przykłady na wierność jednej kobiecie mężczyzny w tamtych czasach. A jeśli już, to nagle zaczynano szumnie to nazywać 'nieszczęśliwą miłością', 'błędnym rycerzem' czy też po prostu szaleństwem. - Ooo! Właśnie! - ucieszyła się, że Roy w końcu się z nią zgodził. - Więc należy wyraźnie rozdzielić kiedy chłop szedł 'na dziwki' a kiedy do kochanki. Bo jedna to nie druga. Żadnej dziwki nie będę broniła. - przytaknęła mu. Ona też nie wyobrażała sobie tego, by jakakolwiek kobieta mogła wybrać taką profesję całkowicie dobrowolnie, nie bądąc do niej jakoś przymyszoną. - No te mapy, to już cios poniżej pasa. - roześmiała się, bo aluzja była idealnie do niej. A taktyką wyróżniła się na przyklad Joanna D'Arc. Co do dalszej części, to już się nie spierała, bo uważała, że chłopak ma rację. Zwykłe instynkty pociagały takiego króla czy też możnego do tego, by swawolił sobie co i rusz z jakąś dziewką. Nic innego, zaden przymus na nim nie istniał jak tylko chęć pokazania się jako 'ten, który może' dużo i często. Inna całkiem sprawa w jakiej jakości, ale któż by się wtedy tym przejmował. - Owszem. We dwoje zawsze lepiej. - przytaknęła kiedy czekał na jej odpowiedź. Wyszczerzyła się w uśmiechu słysząc jego następne słowa - Kupuję czy wypożyczam... Z ciekawości. - odparła - A ograniczać Cię nie mam zamiaru w niczym. - dodała z łobuzerskim uśmieszkiem. Ciekawe ile potem będzie miał do niej pytań po przeczytaniu lektury. - Ciebie tak. Ale ja chwilowo jestem wolna jak widzisz. - roześmiała się. - I dzięki temu mogę robić dowolną rzecz, na którą mogę mieć ochotę. Może... Powinnam się zająć sama sobą? - zapytała zadziornie wiedząc, ze to można w dwojaki sposób odczytać jej słowa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:04, 02 Wrz 2010    Temat postu:

- Taaak... - przyznał Roy odpuszczając sobie już ten profesorski, sztywny ton - Bo same przeszkody rodzi i problemy. Bo jak wybrać sobą tą najlepszą żonę czy męża? Posiadanie jednej, a najważniejszej, najbardziej kochanej i będącej tą jedną jedyną jest najlepszym rozwiązaniem. - stwierdził pewnie podzielając w pełni zdanie jakie na ten temat miała Elizabeth. Spojrzał na nią i westchnął - Ale u nich to też zależy od finansów i tego czy godzi się pierwsza żona. A to nie zostało zniesione? - zapytał bo jakoś nie spotykał się z przypadkami. Roy się roześmiał i stwierdził - Bo te poematy to były bajki by na angielskim było co przerabiać. Pomyśl kto pisałby o dziwkach? Poza tym takie chwalebne teksty o wiele lepiej się czytało. A po ich lekturze można było marzyć: 'och żeby to mój mąż był mi tak wierny ja ten bohater swojej oblubienicy...' To zakrawało na... - Roy zagryzł wargę patrząc na Elizabeth. Coś wyleciało mu z pamięci i nie potrafił sobie tego przypomnieć - Chodziło o to... O to że mówi się komuś to co ten ktoś chce usłyszeć. Takie jakby kłamanie samemu sobie i otaczanie się iluzjami. Nie, to wcale nie to samo. - zaperzył się - Błędny rycerz nie musiał przeżywać nieszczęśliwej miłości. To znaczy jedno nie wiązało się z drugim. Głównie chodziło o przygody, czy przypodobanie się wybrance. - wywrócił oczami nie mając się z nią ochoty umawiać o rozdział obowiązków dziwki i kochanki. Dla mężczyzny kobieta do której szedł mogła być kochanką, dla żony tego mężczyzny była już dziwką. Skinął głową na wspomnienie map. Coś w tym jednak było i ze strachem wspominał wytyczanie przez Elizabeth trasy swej wędrówki - Z ciekawości...? - łapał ją za słówka śmiejąc się z tego - A co może cię ciekawić w japońskich erotykach, hm? Jakieś wschodnie techniki? Ach... - powiedział i wziął się pod boki co jako że siedział nie dało normalnego efektu - Jesteś wolna, tak? A ja to co? Niewolnik? Jak tak, to żebyś się nie nudziła i nie dostała kosmatych myśli, idź i poszukaj kokosa a ja w tym czasie skończę ostatni kręgiel.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:59, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Wysłuchała co miał do powiedzenia z delikatnym uśmiechem na twarzy. Miał rację. Bezsprzecznie. Nawet nie było się do czego tutaj przyczepić. I choćby solidnie szukała, to co do wyboru jednego partnera zamiast kilku w tym samym czasie sama się przychylała. Nigdy nie była zwolenniczką działania na kilku frontach.

- No właśnie chyba nie zostało zniesione. - odpowiedziała - Co jakiś czas słyszy się o kolejnych ich 'plantacjach miłości'. - wzruszyła ramionami, bo jakoś nigdy nie wnikała dokładniej w ten temat. - Taaaak. - przytaknęła wyolbrzymiając to słowo na tyle, by stało się pewnym, że właśnie kpi sobie z takiej odpowiedzi - Z całą pewnością tych pięć czy sześć wieków temu ludziska siadali sobie do skrobania tymi swoimi piórkami umoczonymi w kałamarzu z zamiarem "dzisiaj napiszę sobie na tym koszmarnie drogim papierze czerpanym coś, czym za kilkaset lat będą nękać w szkołach uczniów". - prychnęła ze śmiechem opierając się na łokciach za swoimi plecami na wpół kładąc się dla większej wygody.

Widziała teraz Roya między swoimi udami, co było całkiem ciekawą perspektywą jej zdaniem. - No na co zakrawało takie czytanie poezji i wyobrażanie sobie tego, by partner był podobny do tego co czytało się w książce? - zapytała widząc jednocześnie, że chłopak na moment spojrzał się na nią. - A tylko to się mówi komuś? - pokręciła głową sięgając ręką do swych ud, do których poprzyklejał jej się piasek, strzepując go dłonią ze swojej skóry. - Chyba zawsze lepiej mówić to, co się na prawdę czuje a nie kłamać komuś czy mydlić oczy wypowiadając takie słowa, jak ktoś chce usłyszeć. Jest okej, kiedy mówi się zgodnie ze sobą, ale kiedy robi się to tylko i wyłącznie dla tej drugiej osoby, wbrew sobie, to już chyba nie jest tak okej. - powiedziała własne zdanie unosząc się na moment pośladkami z piasku, bo i tuż poniżej nich czuła piasek. Strzepała z siebie drobinki i dopiero po tym ponownie się ułożyła wsparta łokciami za sobą wychylając twarz w stronę grzejącego jeszcze słońca.

- Ano z ciekawości. - przytaknęła - A jak myślisz słonce co może kogoś ciekawić w erotykach, co? - jakież to dziwne pytanie było. Elizabeth bynajmniej nie czuła się przyłapana na niczym, tym bardziej na słówkach - Owszem, także i techniki. - pokazała mu koniuszek języka - Może się czegoś ciekawego nauczę. - roześmiała się po chwili. Zaczęła wsuwać palce stóp pod piasek, obserwując z przekrzywioną głową na bok jak przesypuje się między nimi wracając znów na swoje miejsce. - Tak, rozkoszuję się właśnie ciepłem słoneczka. - przytaknęła, bo czasem bardzo jej brakowało tej przyjemności jaką dawała możliwość chodzenia za dnia i czerpania przyjemności z ciepłych promyków padających na twarz.

- Ależ nie jesteś niewolnikiem. - zaprzeczyła gorliwie - Ja wierzę po prostu, że w Twoich męskich, wprawnych dłoniach okorowanie drzewa zdecydowanie lepiej Ci pójdzie niż mnie. - pokadziła mu troszkę, ale zaraz okazało się, że nie wystarczająco, by nie znalazł i dla niej jakiegoś zajęcia. - Kosmate myśli to ja już mam od dłuższego czasu. - prychnęła podnosząc się z leżenia i otrzepując się tym razem cała z piasku. - A i nudzić się nie nudziłam. - stwierdziła. Zwłaszcza do jej bikini się przykleił niemiłosiernie drapiąc. Już nie pamiętała chyba kiedy poprzednim razem była na plaży. Wiedziała, że była wtedy z bratem, ale kiedy to było, to pamięć była zbyt ulotna. - Okej. Niech tam Ci będzie. - zgodziła się odchodząc od niego w stronę drzew. - Skoro nie będziesz czuł się osamotniony kiedy Cię tak zostawię... - mruknęła za siebie przygryzając wargę, by się nie roześmiać przy tym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:04, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Wampir parsknął śmiechem i przyznał - No okej, okej, może tak nie robili. A wiesz dlaczego? Bo oni nie sięgali tak daleko swymi osnutymi w cienie średniowiecza umysłami. Im chodziło o poklask w czasach im teraźniejszych. Jak co zakrawało? - zapytał jakby nie wierzył że zadała takie pytanie - Przecież to oczywiste. Teraz jak się czyta o jakiś przygodach czy intrygach a przy tym ktoś ma wybujałą wyobraźnię to bardzo łatwo utożsamić mu się z bohaterem. Przeżywać wszystkie wzloty i upadki. Żyć jakby jego życiem przez czas czytania tego co tam się ma pod ręką. I te kilka wieków wstecz też było tak samo. - powiedział wykrawając wokół sęka korę uważając by jej nie rozedrzeć niepotrzebnie. Nie chciało mu się już skrobać kolejnego kawałka - Nie. Ale twórczość czasem podpada pod różne mody, prawda? I wtedy pisarz pisał o tym na co był popyt. Piękne historie o bohaterskich czynach. Nie było tam miejsca na dziwki. Tylko na chwałę i zwycięstwo. Na kobietę, oblubienicę czekająca w zamku na swego ukochanego która już wyła w chusteczkę gotowa na przyjęcie wieści o jego śmierci od posłańca... - miał wyobraźnie. I chyba tym też mógłby się zająć zawodowo. Wymyślanie historyjek na poczekaniu, choćby i tak płytkich i przewidywalnych wychodziło mu świetnie. I lubił średniowiecze. Oderwał kawałek kory i zaczął go zwijać patrząc na wiercącą się na piasku Elizabeth - Erotyzm. - odpowiedział prosto i zwięźle. Niedostatki jakieś miała że książkami się zaspokajała? - Tak, zawsze w szkole tłumaczą ze książka to nieoceniona skarbnica wiedzy. Bez różnicy o jakiej wiedzy tutaj mówimy. - powiedział a jego ramiona zadrgały od śmiechu. Poszorował się po karku i przytrzymał obiema dłońmi korę by nie rozwijała się - Czuję się zaszczycony tym komplementem o pani. - zaczął dwornie - Będę się starał wykonywać moją pracę najlepiej jak tylko mogę by zadowolić waszą miłość. - kto ma wehikuł czasu? Roy najwidoczniej chętnie by się przeniósł kilkaset lat wstecz - Nie... Jak możesz? Osamotniony? To cios poniżej pasa Lizz. Uschnę z tęsknoty... - zajęczał i dodał - Ale chcąc się zabawić musimy zebrać potrzebne nam rzeczy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:42, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Owszem. W każdej epoce styl pisania i jego tematy ulegały lokalnym bądź też czasowym modom. Pokiwała głową słuchając jego wypowiedzi spokojnie. I tutaj miał rację, mało kto chciał czytać o dziwkach, bo ich życie wydawało się czymś mało interesującym. Od klienta do klienta, od jednej męskiej zachcianki do drugiej. Co najwyżej technika mogła zaciekawić i chyba między innymi dlatego świat orientu bywał na tyle ciekawy, że potrafili tam opisać owe różne techniki opisać w sposób ciekawy i pozbawiony mechaniczności gestów, nasycony za to czymś duchowym, co przyciągało uwagę czytającego.

Racją było, że Roy rzeczywiście na poczekaniu potrafił znaleźć temat do wysnucia kosmicznych wręcz przygód i historii. - Ano właśnie na przykład erotyzm. - przytaknęła. Wcale jej nie brakowało niczego szczególnego. Nie czuła niedostatku. Czy zawsze trzeba czuć, że czegoś brakuje, sięgając po coś, co unosi nieco emocje? Przecież nie. I książkami to się nie zaspokajała. Bynajmniej. Wampir w zupełności potrafił zaspokoić choćby nieznacznie jej pragnienie erotyzmu. Może nie było to jak do tej pory całkowite zaspokojenie, bo nie dotarli do tego etapu, ale zdecydowanie stawał na wysokości zadania kiedy czuła jego dotyk na swoim ciele a jej zmysły szalały z każdym dotknięciem czy pocałunkiem coraz bardziej.

- Zawsze można w praktyce potem co nieco wypróbować. odrzekła teraz ona dłubiąc palcami w piasku, w który na moment wlepiła swój wzrok. Zaraz jednak przerwała nie chcąc unikać jego spojrzenia. Coraz mniej się go wstydziła i krępowała w niektórych sytuacjach. Co prawda nie oznaczało to, że nie było takich sytuacji, w których nie wiedziała jak się zasłonić przed jego wzrokiem, ale ogólnie pragnęła tych jego zafascynowanych nią oczu wlepionych w jej osobę.

Roześmiała się słysząc jego odpowiedź, niczym wieloletniego poddanego, uniżenie meldującego swojej pani, iż przyłoży się do pracy, by usłyszeć słowa pochwały. Chciałby rzeczywiście przenieść się o kilka wieków w tył? A co, zamarzyło mu się to chędożenie czy też sława i chwała błędnego rycerza? - Ależ mogę. - odparła - Sam mnie stąd wygoniłeś. - dodała z łobuzerskim spojrzeniem rzucanym za siebie, by omieść wzrokiem jego sylwetkę. - Nie uschniesz, nie uschniesz. - zaprzeczyła - O, no właśnie! Jak chcesz się zabawić, to wpierw zabawki trzeba przygotować. - zgodziła się z nim - Poza tym obiecałeś mi dziś tyle rzeczy, że musimy się sprężyć, by starczyło czasu na ich realizację. - dodała niknąc mu po chwili za pierwszą linią drzew.

Wróciła w sumie niedługo później niosąc w dłoniach niczym na wadze dwa dojrzałe kokosy. Pozbawiła je już jakimś cudem wierzchniej, zielonej łupiny, odkrywając brązowe, twarde wnętrze skrywające w sobie smaczny miąższ. - Uświadomiłam sobie skarbie... - zaczęła zbliżając się do chłopaka, który został na plaży - ...że chyba nici będą z wieczornej kąpieli w kokosowym mleku. - rzuciła uśmiechnięta, ale starająca się sprawić wrażenie zawiedzionej - O takie kręgle, to one się za Chiny Ludowe nie będą chciały nam potłuc. - wyjaśniła co jej biegało po myślach, gdy już znalazła się niedaleko niego. - Ale jak uzbieramy ich więcej przez parę dni, to gdyby je jakoś rozłupać, to wtedy się uda... - powiedziała. 'A jak się nie uda, to dwa uda...' jak mawiał czasem jej brat w żartach. Chyba zaczynała załapywać o co mu chodziło, po tej dzisiejszej rozmowie z Royem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:35, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Kurczę to on nieomylny się zaraz stanie. Rację? Znów ją miał? Stał się mistrzem słownych potyczek, czy jak? Nie może być. Tylko niech Elizabeth nie mówi o tym głośno bo narcystyczne zdolności wampira sięgną wyżyn i wtedy drżyjcie narody, bo nieomylny zacznie przemawiać. Mając mikrofon i eter mógłby mieć nawet spory posłuch. Tylko jak tu opanować całą rozgłośnię? Coś by się wymyśliło. I niech go ściśnie, to znów jakaś zakręcona historia. Musi zacząć się ograniczać - Ja jednak byłbym za tym by ta książka najpierw przed tym przetestowaniem dostała się w moje ręce. W końcu zawsze jest warto się dobrze przygotować. - zauważył uśmiechając się blado i patrząc po przez środek korzej rurki na piasek przed stopami. Teraz to pewnie przypominał pirata. Z za krótką lunetą. Tatuaże miał, nie byle jakie przecież. Brakowało mu przepaski na oko i kapelusza. Oczywiście ze sława błędnego rycerza! Jak mogła go posądzić o nadmierne chędożenie? Byłby wierny. Tej księżniczce o zielonych oczach. I do niej należałaby decyzja czy go zechce czy nie. Ewentualnie zadowoliłaby go też rola banity. Uciekała by z nim przed ręką prawa? Ach, jakie oni by mieli życie! - Tak, zwal wszystkie winy na mnie. Mój kark możesz przygiąć do samej ziemi nimi... - powiedział to tak samo pokornie jak poprzednią kwestię - Tak? - zapytał i spojrzał na Lizzy pytająco. Co on jej na dziś takiego obiecał? Czasem miał wybitnie wybiórczą i krótką pamięć. Kiedy Elizabeth poszła zdobyć kokosy Roy pozbierał kręgle które zrobił i odłożył je na bok. Schował noże otrzepując je z pisaku i zeskrobując z nich resztki drewna. Kiedy wampirzyca wróciła zajęty był rozglądaniem się i wyszukiwaniem w miarę twardego kawałka gruntu. Spojrzał na Lizzy wsuwając dłonie w kieszenie spodenek i kiwając się na stopach - Nie? No to lipa Cleo. I co z twoją nieskazitelną skórą? - Czaruś jak Czaruś. Mógł się obejść - Co nie będą? Nie powiesz mi chyba że nie dasz rady kokosowi? Zobaczymy czy nam się będzie chciało je zbierać. Choć to nawet... Jakby urządzić sobie taką kąpiel na koniec urlopu?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:20, 02 Wrz 2010    Temat postu:

A tam nieomylny. Zgadzanie się z czyimiś słowami a uznanie czyjejś nieomylności, to dwie, całkiem różne sprawy. A potyczkę słowną, jeśli nie dostrzegł, to już kilka chwil wcześniej zakończyli. Teraz to zwyczajnie rozmawiali. A bynajmniej nie chodziło o to, by się zaczął ograniczać. Lizzy też potrafiła czasami powymyślać niestworzone bajeczki. Pod tym względem byli siebie warci chyba. Chociaż jedno z nich miało zdecydowanie większe zacięcie do gadania niż drugie. Pewnie łatwo zgadnąć które, prawda?

Roześmiała się słysząc, ze wolałby przeczytać wpierw nim by zaczął testować. - Oj no nie wiem. - pokręciła lekko głową. - Zaraz byś zinterpretował nie ten fragment co potrzeba i by wyszło śmiesznie. - stwierdziła - Ale okej. Dostaniesz książkę do przeczytania. Tylko od razu zastrzegam, że jeśli Ci się w głowie zaroją dziwne myśli, to lepiej byś wpierw zapytał niż zaczął osądzać, okej? - zapytała. Nie chciała by pomyślał sobie, że ją kręci na przykład krępowanie ciała niemal do granic bólu. Bo tam także i takie kawałki chore się zdarzały, jak chociażby owy nóż do rozpłatania sobie brzucha. Chociaż ogólnie większość była po prostu sympatycznie napisanym erotykiem.

On tak bardzo chciał się do czegoś przygotowywać? A do czego niby? Czy wzajemna bliskość nie była na tyle pociągająca, że człowiek sam, bezwiednie i nieco naturalnie wykorzystywał to co było przyjemne, omijając to, co takim nie było. I skąd ten blady uśmiech? Coś mu nie odpowiadało? - Oj tam się przygotowywać... - mruknęła pod nosem. Nie było po co.

Ależ miał wyobraźnię. Pirat bądź banita. A może stróż prawa? Rycerz w lśniącej zbroi? Książę z bajki? No, ale może niekoniecznie taki 'kochający inaczej' jak w Shreku był. Sapnęła słysząc jego pojękiwania. nie marudził aby trochę? Wcale win żadnych nie chciała na niego zwalać. Ot, podroczyć się z nim. A co on jej naobiecywał na dziś? Oj, całkiem sporo. Dla przypomnienia niejakiego, to było coś o owej kąpieli podczas której miał jej mruczeć do ucha. Było też coś o zajęciu się nią odpowiednio dla pocieszenia. No i coś o jakiejś bliskości. No ale skoro on nie pamiętał, to chyba nie było to takie ważne dla niego. I tak. Znowu mogła by się z nim podroczyć nieco, wykorzystując ten temat jako nowy obiekt podpuszczania.

- No cóż. Widać bez tego cudownego płynu ciężko będzie o nieskazitelność. - zaśmiała się. A może właśnie to z tym mleczkiem było by ciężej? Kwestia jak na to spojrzeć. - No jasne, że dam radę. - zadeklarowała. Jak Jagienka w Krzyżakach. Z jej wampirzą siłą mogła by łupać skorupy kokosów zamiast jakichś tam marnych orzeszków włoskich. - No taaaak. - zajęczała niepocieszona. - Aż tak bardzo byś chciał odwlekać. - rzuciła w powietrze - Coś mi się zdaje, że próbujesz się wymigać. No dobrze. Skoro nie podobałoby się wcześniej, to i na to mogę się zgodzić. - dokończyła z westchnięciem na moment obracając się plecami do niego, by nie dojrzał jak jej usta wyginają się w uśmiechu. Teraz to ona z nim pogrywała. Wredna jędza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:01, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Które z nich? On? Na bank nie. Przecież był tak oszczędny w swych wyobrażeniach i słowach, że można było stwierdzić iż pod pewnym względem jest ubogi duchowo. Tu musiało chodzić o Elizabeth. Bezsprzecznie. Ona mówiła mądrzej od niego, a Roy zazwyczaj improwizował a w dodatku połowy był mniej niż pewny. Bo wiedział dużo, ale często nie był pewny podstaw swej wiedzy. Wampir roześmiał się i zapytał - To może być aż tak źle? O Boże! To ja naprawdę muszę mieć tą książkę! Poza tym... Zawsze najpierw warto dobrze przyswoić sobie technikę, by móc przejść do praktyki. - stwierdził szczerząc się do dziewczyny bezczelnie wesoło - Ale okej, powstrzymam się od komentarzy. - nawet nie musiał krzyżować palców. Wiadomym było że nie potrafiłby się powstrzymać od wygłoszenia swego chwilami bardzo skromnego zdania. Musiał je jednak wygłosić i na to nie było mocnych. Blady uśmiech stąd że... Hm czasem i jego mięśnie wokół ust musiały odpocząć? Nie, no nie miał niczego takiego na myśli. Godził się ze zdaniem Elizabeth. Nie było po co. Jednak powiedział co powiedział, a to co powiedział było z jego strony jedynie żartobliwym stwierdzeniem. Heh, jakby był 'kochający inaczej' to było by to stratą dla płci niewieściej, tym bardziej Elizabeth by chyba żałowała. Nie, stróż prawa nie. Jakoś się nie widział w takiej roli. Książęta mieli zazwyczaj nudne życie, więc to też odpadało. Acha... No tak. Mruczenie, jak mógł zapomnieć! Nie, nie, nic z tych rzeczy. Wszystko było nadal aktualne. Ale podroczenia się nigdy dość - Ej! - Roy stanął na jednej nodze i przyłożył dłonie do swej klatki odchylając się, byle dalej, jakby uciekając przed oskarżeniem jakie padło pod jego adresem - Wcale nie! Niczego nie odwlekam! - zawołał w swojej obronie - Oj Elizabeth... - jęknął kiedy obróciła się do niego plecami. Znalazł się przy niej w dwóch susach i zawiesił swoje ramiona na jej barkach. Wychylił się dając całusa w policzek i stwierdził - Niczego nie przekładam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:26, 02 Wrz 2010    Temat postu:

No to tutaj był wybitnie w błędzie. Elizabeth nie wydawało się, aby to ona była tą bardziej rozmowną osobą w ich związku. Chociaż może to jej się tylko wydawało? A co do wyobrażeń, to serio był aż tak oszczędny? Nic sobie nie wyobrażał? Nie miał żadnych marzeń, gdybań czy rozważań? Dziewczyna wcale nie była taka mądra za jaką ją uważał. miała wiele swoich wad a jedną z nich było upieranie się przy własnym zdaniu nawet, jeśli nie była pewna tego czy mówi dobrze czy też źle. Już chyba zauważył ten jej upór wcześniej, prawda? Taki osiołek z niej czasem wychodził i nijak nie chciał się ponownie schować.

Ależ się uparł na ta książkę. Jednak słowo się rzekło, więc miał jej obietnicę i wampirzyca zamierzała jej dotrzymać. - Nie, nie musisz się powstrzymywać od komentarzy. - zastrzegła - Jestem ciekawa Twoich wniosków po prostu. - wyjaśniła krótko. I oj tak. Gdyby Roy interesował się własną płcią a nie tą przeciwną, byłaby to dla niej nieodżałowana strata. I miał całkowitą rację, bo droczenia się nigdy dość. Już sobie to chyba tego dnia udowodnili, że obojgu się to podobało. W każdej formie drażnienie.

Ulala... Ale się uniósł, gdy stwierdziła, że mógłby chcieć coś odwlec. Nadstawiła policzek kiedy ją w niego pocałował, mrużąc przy tym lekko powieki. A jednak tak całkiem nie była mu obojętna. - Więc... - zaczęła obracając się do niego przodem, by moc się spojrzeć na jego twarz - Royu Smith, - kontynuowała zabawnie podnosząc rangę swojej wypowiedzi zdecydowanie wyżej niż normalnie rozmawiali - Czego byś chciał? Czego pragniesz? - zapytała wlepiając swój wzrok w jego błękitne źrenice. Zatopienie się Titanica to było nic przy jego oczach. W nich to by się zanurzyć pod wodą mogły całe kontynenty zdaniem Lizzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 19, 20, 21  Następny
Strona 5 z 21

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin