Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:27, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Tak, strach się bać co z tego wyrośnie Kłębkowi Dylematów. Kiedyś musiało się to stać, to raczej naturalna kolej rzeczy. Znając życie Caren i tak kiedy ich zobaczy najpierw spojrzy na dłonie Elizabeth. To ona ciągle się nie czuła częścią tej rodziny? Roy już nie wiedział jak ma bardziej ją w tym uświadomić. Nie było się w gruncie rzezy czym stresować. Nikt nie kazał się z nikim zaręczać. Pierścionek? Fakt matka dała go synowi, ale nie przykazała że ma to zrobić i już. Największe nadzieje w Elizabeth pokładał leżący obok niej wampir a jego rodzicom mało do tego - Ale kiełbasa? Tłusta jest. Bleh... - wytknął lekko język - Jak ten obraz później wyglądał? I każdy mógł taką pokrajać jeśli nie był wtajemniczony w całą sprawę. I w ostateczności mógł ja sprzątnąć pies. - ileż on złych perypetii potrafił znaleźć dla kawałka kiełbasy w który byłaby kopia jakiegoś cennego obrazu - Dlaczego nie? Dlaczego nie zniosłabyś chowania ludzi pod łóżkiem? - zapytał zaciekawiony. Bała się jakiś koszmarów wypełzających z mrocznych czeluści jak była mała czy co? A może chodziło o coś zupełnie innego? - Yhm... Następny urlop będzie w sam raz. Podbijemy Londyn! zawołał z ochotą słyszalną w głosie a po chwili roześmiał się i zawiercił kiedy zaczęła obcałowywać jego klatkę piersiową - Ej! Jak to było...? - zapytał przypominając Elizabeth jej własne słowa - Bo scałujesz i nic nie zostanie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:49, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Nie. Nie chodziło o to czy ona czuła się częścią rodziny czy też nie. Bo rodziną to po części stała się dla Roya przyjmując jego oświadczyny. To była taka obietnica i 'zaklepanie' sobie rezerwacji na nią. natomiast czy jego rodzice poczują, iż ona jest także i dla nich częścią rodziny to już była całkiem inna sprawa i nie od nich zależna. Chyba. I wcale jej towarzysz, jej narzeczony, nie musiał jej w tym uświadamiać. Wiedziała, że on ją kocha i to wystarczało za wszelkie wyjaśnienia. Nic więcej jej nie było potrzebne do szczęścia.
Uśmiechnęła się szeroko na jego słowa o tłustej kiełbasie. - Ej, ale na pewno obraz był jakoś zabezpieczony! - parsknęła śmiechem. Nie uwierzyłaby, że ktoś by takiej wartościowej dla siebie rzeczy nie osłonił przed zabrudzeniem i zniszczeniem. Co do pokrojenia, to mogła się zgodzić, że trzeba było uważać, by nie wpadła taka kiełbaska w niepowołane ręce. - No racja, racja. - przytaknęła. - Trzeba by mieć na nią oko zawsze. - dodała. Jednak jeśli coś miało się zdarzyć z takim obrazem, to i tak by się zdarzyło pomimo nawet największej ochrony.
- Oj bo jakoś tak. - wzruszyła ramionami - No bo pomyśl, kładziesz się do łóżka a pod nim ktoś leży. I za każdym Twoim przekręceniem się na drugi bok, zgniatasz takiego pilota pod tym łóżkiem. Pomijając już fakt, że mu niewygodnie było na tej podłodze. Poza tym przecież ile by taki mógł wyleżeć? No, jeśli byłby taki jak my, to by mu było łatwiej, ale człowiek? Pomyśl sobie, czy jeszcze powiedzmy dwa lata temu byłbyś w stanie leżeć w miejscu przez wiele godzin nie ruszając się zbytnio? Nawet do toalety? - na by tego nie zniosła. Wierciła by się na tyle, że w końcu pewnie by stwierdziła, iż lepiej samowolnie wydać się w ręce wroga byle tylko nie leżeć w bezruchu przez nie wiedzieć jak długi czas.
- Ejj! - rzuciła z pretensją kiedy zaczął się kręcić. Właśnie o takim kręceniu się mówiła. Nie wyleżałby w bezruchu pod łóżkiem, była tego pewna - No co się tak wiercisz? - zapytała śmiejąc się pod nosem. - Miałeś film oglądać. - przypomniała i ona jemu wskazując palcem gdzieś w swój bok, gdzie mniej więcej był ekran. Sama w tamtym kierunku nie patrzyła, bo miała ciekawszy widok przed sobą, jego skórę tuż przy szyi. - A tam. - ich ulubione mruknięcie wypowiedziane przynajmniej jej melodyjnym głosem - Poczekaj, nie wierć się tak, to oddam, co zabrałam. - zreflektowała się próbując ustami trafić w to samo miejsce, z którego skradła mu całusa przed chwilą. Wampir się jednak jej kręcił jak piskorz i nie było to łatwe. Roześmiała się musząc go przytrzymać sobie ramieniem, by utrafić. W końcu się udało i z głośniejszym cmoknięciem zwróciła, co chwilę wcześniej zabrała.
Zaraz też się położyła spokojnie, przykładając policzek do jego ramienia i wlepiając wzrok w ekran udała świętoszka, który nic a nic przed chwilą innego nie robił jak tylko wpatrywał się w serial. Któż by uwierzył, że jeszcze przed chwilą jej palce i usta prześlizgnęły się po jego skórze kiedy teraz wampirzyca wyglądała niczym niczemu nie winny anioł z aureolką. No dobra, aureolką gwizdniętą jej przez jakiegoś diabełka, który chował się w jej wnętrzu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:18, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Czym? - zapytał - Papierem śniadaniowym? - wypalił bez zastanowienia prychając. Nie, nie wyobrażał sobie czegoś takiego. Konspiracja chyba nie była dla Roy'a, choć kto wie czy niektóre z jego zakręconych i dziwacznych czasem pomysłów nie znalazłby jakiegoś zastosowania w praktyce. Wszystko się mogło stać - Ale oni nie trzymali ich pod łóżkiem. W szafie chyba przeważnie siedzieli. Poza tym, no cóż, wtedy życie wymagało poświeceń, prawda? Jakoś byś przebolała że masz kogoś pod łóżkiem. - w gruncie rzeczy jednak Elizabeth miała rację. Jakby spojrzeć na to logicznie prywatność wtedy nie miała prawa bytu. I Roy nie bałby się o to że go zgniecie, tylko raczej o to ze kiedy będzie się przewracał z lewego na prawy bok sprężyny mogą skrzypieć i przeszkadzać temu już i tak znerwicowanemu nagonką pilotowi - Niebyt długo. Zazwyczaj leżałem jak sypiałem. Ale oni zawsze mieli nadzieję że ich wyratują także to leżenie pod łóżkiem nie wiązało się z wiecznością. I ciągle mieli plany. - powiedział wywracając oczami i biorąc ostatnie słowo w cudzysłów który zaznaczył ruchem palców u dłoni. Mieli, bo one nigdy jakoś wypalić nie mogły. Że by nie wytrzymał? Bo jakby ktoś się tak do kogoś dobierał to i święty by nie wytrzymał - Mucha mnie gryzie. - odszczeknął szczerząc się do wampirzycy - Dzieci miały bajki razem z mną oglądać. - przypomniał Elizabeth solennie, nie dając się zbyt łatwo jej zdominować tym wskazaniem na ekran - Ja ci dam 'a tam'... - mruknął naburmuszając się z lekka. Miał marne pole manewru bo leżak, jeśli już leżały na nim dwie osoby, nie pozostawiał wiele miejsca do ucieczki. Parsknął śmiechem słysząc to cmokniecie - Zostanę taki nagi i monokolorowy. - jęknął, jakby jej buziaki miały takie same właściwości co chemiczne wybielacze. Aureola? Gdzie?! Chyba już dawno zardzewiała i posypała się w proch. Roy nigdzie takiej nie zauważył, a przecież wzrok miał jak na wampira przystało doskonały.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:39, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Na przykład folią, kochany, folią. - parsknęła śmiechem, bo papier śniadaniowy zaraz by przesiąkł i z kiełbasy zrobiłaby się kiszka z rozmokniętego płótna i klejącej się farby. - Ależ różnica. - mruknęła wywracając oczami - W takiej szafie chyba jeszcze mniej wygodnie im było. - odpowiedziała - Nawet przysnąć nie bardzo było jak zapewne. - dodała.
- Ja? Że kogoś miałabym mieć pod łóżkiem? - zapytała udając zaskoczenie, zdziwienie i niedowierzanie - A co by moi rodzice powiedzieli, gdyby odkryli jakiegoś pilota śmigłowca pod moim łóżkiem?! - prychnęła rozbawiona - No wiesz, w sypialni nieletniej... - zaśmiała się żartując ze swojego wyglądu - Już chyba wolałabym się tłumaczyć z zawartości łóżka niż tego co pod nim by mogli znaleźć. - wyjaśniła ze śmiechem w głosie.
Tak, to by powiedziała rodzicom, że no nie wytrzymała, i że te emocje, i że chciała spróbować, no i że tak wyszło. Ale wyciągając jej faceta spod łóżka? To nawet nie miał by odwagi się pokazać jej rodzicom? No ładne rzeczy... Chociaż i tak przecież wiedziała, że to kompletnie nie o taką sytuację chodziło. W czasach wojny nie jednokrotnie różne rzeczy się pewnie robiło, by kogoś uratować. I akurat ukrycie pilota pod łóżkiem w sypialni nieletniej wcale nie było czymś najgorszym.
Oj tam od razu się dobierał do kogoś... Wampirzyca się wcale do niego nie dobierała. Ot, pocałowała go raz czy dwa. Nic strasznego. Dopiero mogła się zacząć dobierać. I dopiero wtedy by mógł czegoś nie wytrzymać. Teraz jednak była niemal jak święta. Nic takiego nie wyczyniała, żeby zaraz miał się zacząć wiercić. - Ależ ja oglądam. - zapewniła gorliwie - No, może trochę mniej uważnie, bo ten odcinek akurat dość dobrze pamiętam, ale oglądam. - wytknęła koniuszek języka pokazując go chłopakowi. - No co mi nie dasz? - prychnęła - Nie dasz? - upewniła się z bezczelnym błyskiem w oczach i uśmiechem na twarzy - Gdzie nagi? Od czego? - zapytała śmiejąc się i rozglądając na boki jakby czegoś szukała - Zimno Ci? O rany, poczekaj, zaraz czegoś poszukam, byś się mógł okryć. - odpowiedziała pokazując mu swoją zatroskaną minę. Uniosła się lekko z leżaka, jakby chciała wstać i na prawdę poszukać jakiejś koszulki dla niego czy też kocyka do przykrycia zmarzlucha.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:08, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Niech ci będzie że tą folią. - powiedział zgadzając się z Elizabeth - Jednak... - jakże by inaczej, zazwyczaj jakieś 'ale' się znalazło - Nie pochwalam chowania do kiełbasy dzieł sztuki. - powiedział śmiejąc się z pomysłu na jaki zapewne wpadł twórca historii właściciela kawiarni - Zawsze jakiś najbardziej niewinny burek może palny pokrzyżować. A pamiętasz ten odcinek w którym jego żona ugotowała pocztowego gołębia? Żywy inwentarz zawsze człowieka zwiedzie w najmniej oczekiwanym momencie. I chyba Gestapo tego gołębia wtedy zabrało, czy karteczkę, nie pamiętam kiedy to oglądałem. - wytłumaczył się wpatrując w ekran na którym to motał się biedny Renee ocierając dłonie w biały fartuch - Rodzice... Co ja bym powiedział gdybyś miała kogoś pod łóżkiem?! - zażartował i skinął głową jakby za same taki myśli miał Elizabeth potępić - I to jeszcze kolesia w pilotce. - trudno było zgadnąć co tak naprawdę miałby do tego nakrycia głowy. Raczej nic, po prostu tak mu się rzekło - Z zawartości? - podpytał zaintrygowany tym co powiedziała - Co masz na myśli mówiąc o zawartości? - straszyła Roy'a tym dobieraniem się do niego? Przecież jej narzeczony miał tyle dobrych uczynków, a to dobieranie się zabrzmiało jak z jakiegoś kryminału w którym ktoś komuś dobierał się do skóry - Taaa, jasne. Jakbym słyszał Angelę. Tak uczę się mamo. - zacytował swoją siostrę a obydwa potwierdzenia, to które usłyszał i przytoczył miały z sobą dużo wspólnego. Głównie to że nawet pewnie w połowie nie były prawdą - Dam, nie dam? Lizzy to semantyka, zależy o czym mówimy. - powiedział jak narazie gładko przemykając się między słowami wampirzycy i wykręcając od odpowiedzi na jej pytania. I skąd ten błysk w zielonych oczach? - Nagi będę jak mi tatuaże scałujesz. Jestem do nich przyzwyczajony i jakby ich tak nagle zabrakło po jednej sesji z tobą czułbym się dziwnie. Właśnie nago. Nie. - powiedział chwytając wampirzycę za ramię kiedy się podniosła - Kiedy się do mnie przytulałaś było mi dostatecznie ciepło. Uwierz. Jak się położysz to... Będzie wszystko w porządku. Zrobisz to dla mnie, prawda? - zapytał mrugając zalotnie. Może mina zbitego psa mu nie wychodziła, ale proszącego kota zawsze.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Śro 23:09, 08 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:35, 08 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Oj no ja też nie.- zgodziła się z nim, że ta kiełbasa to bardzo abstrakcyjny pomysł - Ale widać twórca serialu miał inną wizję. - stwierdziła. - Nie, chyba nie pamiętam. - odrzekła słuchają o gotowanym gołębiu. Coś tam jej się w pamięci obijało, ale jednak wciąż nic konkretnego. Wysłuchała co jej opisywał Roy powoli przywołując ze swojej pamięci jakieś strzępki wspomnień dotyczących tego odcinka.
- A co Ty byś powiedział? - zapytała przekomarzając się z nim, że niby właśnie uświadomiła sobie, iż on także mógłby mieć jakieś 'ale' do chowania po jej łóżkiem jakiegoś gościa. - O tam w pilotce. - wywróciła oczami - Mógłby ją zdjąć przecież. - dodała kontynuując swoją grę w podpuszczanie go skoro tak łatwo jej to wychodziło. - No jak to co? - rzuciła z niedowierzaniem - W zasadzie nie co ale kogo. - zaśmiała się lekko. Oj, chyba nie pooglądają sobie filmu, tak coś czuła. Za dobrze im szło przeszkadzanie sobie w skupieniu się na serialu. - Na przykład Ciebie. - odrzekła puszczając do niego oczko.
Nie, nie straszyła go. Nawet nie miała takiego zamiaru. Ale tak w ogóle, to bałby się tego, gdyby zaczęła się rzeczywiście do niego dobierać? Albo może protestowałby jakoś wybitnie? Wtedy by na pewno przerwała, jeśli by sobie tego nie życzył i nie chciał. I wcale nie chodziło o dobieranie się do skóry jako takie, ale o dotyk, ten zakazany, zabroniony dotyk. Parsknęła śmiechem słysząc jakie odpowiedzi serwuje siostra chłopaka. No cóż, trzeba było przyznać, że szczerością i pomysłami na wytłumaczenie potrafiła rozbroić. Plus dla niej.
- A o dawanie... - zaczęła - Chodziło o to czy mi dasz owe 'oj tam'. - odrzekła wybijając z głowy jakiekolwiek inne interpretacje. A może ich właśnie narobiła i nie tak łatwo było je wykrzewić? - A co ja miałabym Ci dać bądź nie dać? - powiedziała samej już się zaplątując w to o czym mówili bądź też nie mówili. - Co tylko zechcesz. - odparła, bo obojętnie o co by jej nie poprosił, to była gotowa postarać się spełnić jego życzenie. - I oczywiście, że zrobię. - dodała z uśmiechem kładąc się ponownie obok niego. Zgięła lekko nogę w kolanie, kładąc ją na udzie chłopaka, by lepiej się wtulić w niego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:07, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Przynajmniej wątek jest zabawny. - dodał Roy, chyba już kończąc temat rzeźniczych klimatów prosto z wojennej Francji - Ruch oporu chciał nim wysłać wymiary na mundury dla tych dwóch szkopów ale Edith wszystko ugotowała, a oni musieli zostać w przebraniu sprzedawców cebuli. - wytłumaczył jaśniej, o ile sam się w tym nie pomylił, ale chyba właśnie było tak jak Roy opowiadał, choć co działo się dalej było dla niego zagadką - Co ja bym powiedział? - westchnął i zaczął - Po pierwsze... - mruknął wsuwając dłoń pod materiał bluzki Elizabeth, który to najprawdopodobniej mu się znudził. Skora wampirzycy była o wiele przyjemniejsza w dotyku - Czułbym się bardzo niepocieszony gdybyś przekładała jakiegoś Anglika przed moją osobę. - byłby formalnie zazdrosny - Po drugie... - przyszła pora na trochę statystyki - Ponoć mieszkańcy Wysp uplasowali się na drugim miejscu w rankingu na najgorszych kochanków, więc naprawdę nie wiem po co byłby ci tam taki. - pierwsi byli Niemcy. Roy nie wspomniał już o tym że jego naród wylądował na miejscu piątym z etykietką 'niedelikatni', cokolwiek to miało znaczyć. Anglicy byli otagowani jako 'leniwi'. Na tym kończyła się wyliczanka, argumentu mówiącego o tym że jest jego narzeczoną nie wytaczał, bo skoro sobie żartowali, nic nie było formalne. Ach po trzecie mógłby stwierdzić że jego okulary są fajniejsze od wspomnianej pilotki ale to miało bardzo marną siłę przebicia w dyskusji - Że ja miałbym być zawartością twojego łóżka? - zapytał nadal pozwalając sobie na swój wątpliwy koci urok. Zmrużył oczy - Z Anglikiem pod czy bez? - znalazł sobie szczegół którego mógł się czepiać do woli. Faktycznie chyba nie obejrzą. Lepsza była komedia na żywo - Ze mnie nie musiałabyś się tłumaczyć. Moja obecność nie wymaga wytłumaczeń. Ja po prostu jestem i o. Wszyscy się cieszą. - powiedział i strzelił palcami. Coś w tym było bo nawet największe mruki kiedy posiedziały z Roy'em trochę rozweselały się. Nie, jakby mógł się jej bać? I protestu tez by z jego ust nie usłyszała. Zapewne byłby już one zajęte czymś o wiele bardziej przyjemniejszym niż składanie słów protestów w zdania - Eee... - otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć ale to dawanie nie dawania w dawaniu trochę zbiło z pantałyku i jego i Elizabeth - Pomińmy ten wybitnie filozoficzny temat. - poprosił kiedy wampirzyca wróciła na należne jej miejsce, zaraz obok niego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:58, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Aaaa! Już pamiętam ten odcinek. - zaśmiała się Elizabeth kiwając głową z zadowoleniem. Faktycznie, gdy już Roy wspomniał o mundurach i ich próbie zamiany z ciuszków cebularzy, to już wszystko jej się przypomniało. Materiał jej bluzki mu się znudził? Tak w całości czy w akurat tym jednym kawałku? I ach, zazdrosny by był? No to jakoś w łagodne słowa to ujął, że czułby się "niepocieszonym". Uśmiechała się słuchając kolejnych słów chłopaka, gdy jej statystyką próbował obrzydzić branie jakiegoś obcego faceta do łóżka. Bynajmniej nie miała w ogóle ochoty tego robić, ale sama możliwość pośmiania się była już wystarczającą.
- Oj na drugim? Nie dobrze, nie dobrze. - pokręciła przecząco głową - No rzeczywiście nie ma sensu brać tych z drugiego miejsca. - parsknęła śmiechem i machnięciem ręki zaznaczyła swoje dalsze słowa. - Żartuję oczywiście. - wyjaśniła by nie pomyślał sobie o niej bóg wie czego. Niedelikatni bywali? Jakoś tego po Royu kompletnie nie można było póki co wywnioskować. Jego dotyk był tak subtelny, że nie uwierzyłaby za żadne skarby, iż mógłby takim nie być. No, pewnie gdyby poprosiła by nie był, zapewne starałby się spełnić jej życzenie jak jej się zdawało, ale sam z siebie raczej krzywdy by nikomu nie zrobił.
- Ano Ty miałbyś być. - odpowiedziała na jego pytanie czy aby na pewno on miałby być zawartością jej łóżka. Postukała przy tym palcami o jego pierś podkreślając swoje słowa. - No oczywiście, że bez kogokolwiek w szafie, pod łóżkiem czy gdzieś indziej schowanego. - zapewniła parskając cicho ze śmiechu. Musiała zasłonić sobie usta dłonią, bo ją chłopak strasznie rozbawił. Dopiero po jakiejś chwili dała sobie radę, by się uspokoić. Dłoń wróciła na jego klatkę piersiową, powoli palcami gładząc jego skórę. Jego kolejne słowa spowodowały u niej niedowierzanie pomieszane z zaskoczeniem.
Wlepiła swoje spojrzenie w jego oczy i z sapnięciem rzuciła - Że jak? Nic byś się nie musiał tłumaczyć? - zapytała - To znaczy, że pewnie nic byś nie robił z czego musiałbyś się tłumaczyć? - zapytała i postanowiła mu przeszkodzić w oglądaniu trochę filmu. Prośba o pominięcie filozoficznych problemów rzeczywiście była najlepszym rozwiązaniem. Podciągnęła się na moment na zgiętej w łokciu ręce, by pocałować chłopaka w policzek. - Jak tylko chcesz. - mruknęła po czym znów grzecznie wróciła do leżenia przy nim i chociaż udawania, że ogląda.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:43, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Czepiała się o ten materiał. Jej skóra była o wiele bardziej zajmująca niż coś co na dobrą sprawę Roy mógłby nazwać kocykiem w paski narzuconym na plecy i ramiona. Tak, byłby zazdrosny. A po co zaraz rzeczy nazywać tak bardzo dosadnie? Wiadomo że 'zdrada' brzmiała dość brzydko i była bardzo negatywnie napiętnowana. 'Niepocieszenie' natomiast jak sama Lizzy stwierdziła było łagodniejsze - Bardzo niedobrze. A piłkarzy mają genialnych, kto by pomyślał prawda? - zapytał śmiejąc się wraz z Elizabeth - Najmniejszego. - przyznał wampirzycy. Takie były wyniki badań. Trudno zgadnąć na czym niedelikatność się opierała tak dokładnie, bo nie było to wyjaśnione. Byli brutalni? A może nie zachowywali wobec kobiety szacunku traktując ją jako równą sobie a nie jak bóstwo czy objawienie. Aż tak dokładnie nie miał ochoty się w to zagłębiać, a badania mówiły o ogóle. Lizzy pewnie mogłaby zaprowadzić swój własny ranking - I bardzo dobrze. Głupio było by u ciebie być mając świadomość że masz kogoś pod łóżkiem czy w szafie. - powiedział kręcąc głową i wykrzywiając usta. Czekał, wpatrzony w czubek jej głowy, aż wampirzyca przestanie chichotać. Po chwili sam najpierw się roześmiał a później sapnął jak dziewczyna - I może jeszcze przyzwoitka do tego, co? Nie, to nie znaczy że nic bym nie robił. To znaczy że starałbym się przesiadywać u ciebie ile wlezie, a to już stałoby się normą dla twoich rodziców. Poza tym... - zaczął koloryzując troszeczkę - Ten mój wewnętrzny czar i takie tam, nikt się temu nie oprze. - mruknął puszczając oczko do Lizzy. Podejrzewał że dogadałby się z państwem Preston jak z każdym - A to za co? - zapytał kiedy dostał od niej buziaka - Ja nie współpracuję z Ruchem Oporu i nie jestem bohaterem by każda kobieta się na mnie... No nie. - mruknął - Ty jednak nie jesteś każda.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:23, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Zacząć należałoby najprędzej od tego, że Elizabeth wcale nie miała ochoty ani zamiaru dopuszczać się zdrady. Tak więc łagodzenie słów wcale nie było potrzebne. Chociaż nie zmieniało to faktu, że to dobrze, iż chłopak wcale nie chciał się nią z kimś dzielić. - Yhym... - przytaknęła co do tych piłkarzy, chociaż nie znała się na tym kompletnie i musiała chłopakowi zawierzyć na słowo.
Co do niedelikatności, to na prawdę można ją sobie było na wiele sposobów tłumaczyć. No bo niedelikatny mogło oznaczać ową brutalność, ale i bezpośredniość, prostotę w podejściu do kobiety albo też i dziesiątki innych opcji, zależne co autor rankingu miał na myśli. I no może lepiej żeby Elizabeth nie wprowadzała swojego własnego rankingu kochanków z całego świata. Musiałaby przecież na czymś oprzeć na czymś swoją opinię. Owszem, wystawienie jednej, tej dotyczącej mieszkańców Stanów z przyjemnością by oparła na takim jednym obiekcie, w którego ramionach właśnie się znajdowała. Jednak całą resztę mogła by sobie tymczasem odpuścić. Tylko jak wyszedłby ten ranking, kiedy znajdowałaby się w nim tylko jedna ocena? Chyba nie najlepiej.
- Ulala... - odrzekła - A co? Chciałbyś przyzwoitkę mieć na karku? - zapytała porównując sytuację także i do tej, w której się znajdowali. Zaraz usłyszała jeszcze zapewnienie, że owe tajemnicze 'coś' by robił, więc nie powstrzymała się od tego, by zapytać - Nie znaczy, że byś nic nie robił? Hymmm... - zamyśliła się z uśmiechem wpatrując się w jego oczy. Nie była zwolenniczką przesiadywania u kogoś w opór, nawet spotykając się z największą miłością swego życia. Pewnie jeśli by przeginał trochę zasadę gościnności byłaby zmuszona się z nim żegnać. Albo też ukrywać przed rodzicami, by się nie dowiedzieli, iż przesiaduje u niej jeszcze. - No tak... - mruknęła przymykając lekko oczy - Rzeczywiście, jak mu się oprzeć. - przytaknęła.
- A to za nic. - uśmiechnęła się. - Tak po prostu. - wyjaśniła słysząc zaraz o dziękowaniu Ruchowi Oporu. Wyszczerzyła się jeszcze bardziej słysząc, że nie jest jak każda. - Lubię Cię całować i czasem ciężko sobie odmówić. - powiedziała kładąc policzek na jego ramieniu, by nieco wygodniej jej się było wpatrywać w jego twarz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:21, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ach to podbudowane kobiece ego. Przecież że nie chciałby sie nią nikim dzielić. Jak dla Roy'a Elizabeth była niepodzielna i koniec. Ponoć to tkwiło w mężczyźnie od zalania dziejów kiedy to musiał bronić spłachetka własnej ziemi przed obcym. W trochę zmienionej formie a przetrwało do dziś. A mówi się że to tylko krokodyle uległy najmniejszej ilości zmian. Jeśli chodzi o mentalność facet chyba był gorszy - Tak, tak. I kluby i transfery.... - zamknął się bo akurat debatowanie o światku piłkarskim nie było najlepszym z tematów jaki mógł poruszyć z Elizabeth. Tak, ale gdyby wystawiała opinie jedynie na jednym przykładzie nie wypadłoby to zbyt wiarygodnie. W tamtym badaniu brało udział jakieś 15 tysięcy kobiet - Nie... Skądże. Nie wytrzymałbym mogąc z tobą jedynie paradować po ulicach i zabawiać rozmową. I to jeszcze ugrzecznioną bo jakieś stare próchno by za nami snuło się jak mgła. - powiedział wywracając oczami. Może to miało jakiś tam urok w sobie, ale nie dla niego. Nie potrzebował takiej na karku - Dorośli jesteśmy, więc po co nam przyzwoitka? - zapytał i dokończył ciszej - Raczej anty-przyzwoitka. - odchrząknął szybko i pociągnął dalej - Hmmm? Hm. Tak, dobrze wiesz że nie potrafię usiedzieć długo w jednym miejscu. Coś by się znalazło do roboty zawsze. - nie przeginałby. Opór byłby miarowy. Wampir zazwyczaj wiedział gdzie leży każda granica a jeśli miałby z tym problem to najprościej byłoby się zapytać 'czy ja chciałbym by ktoś siedział tyle u mnie?', to zazwyczaj rozwiązywało wszystkie dylematy. Wszystko w gruncie rzeczy zależało by od Elizabeth i od tego czy chciałaby go wypuścić czy przemycać - Więc...? - zapytał rozkładając po bokach dłonie - Ktoś kazał ci przestać? - zastanowił się przekręcając głowę najpierw w jedną a później w drugą stronę - A może rozkładasz na raty? Albo nie! Dawkujesz jak lekarstwo. Przebiegła bestia z ciebie, wiesz?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Czw 15:57, 09 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:12, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ułaskawienie jakie jej Roy zafundował nie męcząc dziewczyny za bardzo słuchaniem wypowiedzi o piłce nożnej, spowodowało w Elizabeth ulgę. Nie przepadała za nim, więc pewnie po paru chwilach zaczęłaby się męczyć okropnie, gdyby nie przestał.
Wizja spacerków pod bacznym okiem starszej kobieciny sprawującej nad nimi nadzór rozbawiła wampirzycę. - Anty-przyzwoitka? - zdziwiła się dziewczyna. Do czego była mu w tej chwili potrzebna anty-przyzwoitka? Czy jej się aby poprawnie zdawało, że chłopak właśnie ją prowokował? Kolejne wypowiedziane przez niego słowa jeszcze bardziej ją w tym przekonaniu upewniły.
- Więc co? - zapytała, doczekując się po ułamku chwili rozwinięcia wypowiedzi na tyle, że była dla niej zrozumiała - Nie, nikt mi nie kazał. - odpowiedziała uśmiechając się szeroko. Dopominał się o nią? No to ładnie. Nie dawkowała wcale i nie dzieliła na raty. Po prostu nie zmuszała go do niczego i nie przyspieszała żadnego gestu skoro nie wiedziała czy chłopak tego chce. Jednak najwyraźniej chciał, skoro się upomniał. Podciągnęła się jeszcze raz na łokciu wspartym w pobliżu jego głowy, zawisając twarzą nad jego twarzą. Objęła delikatnie przy tym jego policzek, głaszcząc jego żuchwę palcami.Powoli zbliżyła się ustami do jego ust, zamierając na moment w bezruchu, spojrzeniem upewniając się, że Roy rzeczywiście pragnie ciepła jej warg a nie tego, by w spokoju oglądać wybrany przez nich serial na wyświetlaczu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:26, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- No. Anty. Całkiem fajne etat by miała, nie uważasz? - oczywiście miał swoje spojrzenie i wyobrażenie tego do czego by była anty-przyzwoitka. Czy Elizabeth zechciałaby o tym posłuchać? Cóż, chce czy nie to i tak posłucha - Wyobraź sobie parę... - nie miał na myśli ich - Dwójkę klasycznych kujonów. Którzy owszem studiują biologię, ba mają z niej najwyższe oceny, ale nie przekładają tej nauki na praktykę. A wiadomo że kiedy coś przerabia się w praktyce wszystko łatwiej wchodzi do głowy. Taka przyzwoitka przyczyniłaby się do... Wzrostu... Ogólnej średniej w szkole. - roześmiał się i jęknął pod nosem coś co brzmiało jak 'głupoty', 'bezeceństwa' i 'zamknij mi dziób'. Tak, chyba jej domyślność jak zwykle stanęła na odpowiednim poziomie. Roy uśmiechnął się szerzej i rzekł - Myślałem że ktoś ci zakazał. - nie, no serial nie był tak zajmujący jak plamki na tęczówkach Elizabeth. I jej rzęsy, długie i zakręcone, też miały to coś co bardziej przyciągało wzrok ku nim niż ku żonie Renee śpiewającej przy akompaniamencie fortepianu. Już o ustach nie wspominając. Wampirzycę na pewno całowało się lepiej niż tego kulejącego Gestapo który był chyba zawsze wydawał się niemożliwie oschły z tymi jego żądaniami i rozkazami. Roy uniósł lekko głowę i dorwał to co jego, przynajmniej to co jemu narzeczone. Serial miał te cudowne właściwości że można go było odtworzyć ponownie, a każdy pocałunek wampirzycy był jedyny w swoim rodzaju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:53, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Roześmiała się słuchając o funkcji i zadaniach powierzanych anty-przyzwoitce. Niby nie miał ich samym na myśli, że potrzebowaliby takiej opieki, ale z drugiej strony dopiero co wspominał, że wolałby taką osobę od tradycyjnej przyzwoitki. Wyjęczane przez chłopaka słowa tylko jeszcze bardziej ją rozbawiły. - A gadaj co tam chcesz. - odparła ze śmiechem - Bezeceństwa to by były gdybyś zaczął mówić o czymś bardziej bezpośrednim a nie o podnoszeniu średniej uczelnianej z przedmiotów ścisłych. - parsknęła śmiechem, bo wcale nie miała nawet najmniejszego zamiaru, by go powstrzymywać.
- Nie, z tego co wiem, to nikt mi niczego nie zakazywał. - stwierdziła wesoła, po chwili dodając jeszcze - Przynajmniej póki co... - powiedziała dość cicho pozwalając się przyciągnąć do niego. Moment później zgodnie z jego wcześniejszą prośbą 'zamknęła mu dziób' intensywnym pocałunkiem, obejmując go przy tym ramieniem, by się znalazł jak najbliżej niej. Faktycznie serial dało się w razie potrzeby przewinąć a jego fabuła, nawet najbardziej pasjonująca, nie byłaby w stanie stanąć w konkury z jego miękkimi ustami i ciepłem ramion ją obejmujących.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:11, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
- Co chcę? - zapytał - Nie dawaj mi broni do ręki, bo cię zagadam! - był w stanie. Musiałby być ciężko chory gdyby nie był, albo zdarzyło by się tak że nie miałby o czym powiedzieć. Jedno i drugie następowało stety lub niestety bardzo rzadko, to pierwsze już nigdy - A mówisz że praktyczna nauka biologi na żywym organizmie nie jest czymś bezpośrednim? No okej, to może nie jest bezeceństwo, ale pomijając wszystko mamy już do czynienia z czymś bardzo bezpośrednim. - Roy popatrzył na Elizabeth zagryzając wargę - Póki co... To na zakazywanie czegokolwiek się nie zanosi. - kurczę, jakby się uparł to 'póki co' też by mogło trafić do zbioru powiedzonek rozbijających związek. Kiedy oderwał się na moment od Elizabeth i otwarł oczy można w nich było dostrzec żartobliwy błysk. To czy wróżyłby on coś dobrego czy nie mogła już zinterpretować sama wampirzyca - Powiedź mi moja droga... - mruknął Roy pociągając za kawałek czegoś co okrywało górną część jej ciała tak by uchwyciła materiał choć kątem oka - Dlaczego ty nosisz na sobie kocyk, hm? - niech mu wybaczy, ale ciężko to było nazwać bluzką, a najbardziej właśnie przypominało koc, ewentualnie ręcznik.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:28, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Kto by pomyślał, że Roy nie chciałby dostać berła gadulstwa, by móc go wykorzystać w dowolnej dla siebie wygodnej sytuacji zagadując wybraną przez siebie ofiarę. I to jeszcze sam się o to dopominał, aby nikt mu na to nie pozwalał. Co on chory był? Obłożnie? To było zaraźliwe albo też już oby nie, ale śmiertelne?
- Rozmowa o tym to tak średnio. - odpowiedziała chichocząc cicho. - Ale już samo działanie i odtwarzanie, to prędzej. - odparła śmiejąc się ze słów chłopaka. Ach, a więc 'póki co'. To oznaczało, że zakaz wcale nie musiał się pojawić jak też mógł, dosłownie w każdej chwili.
Uniosła brwi czekając na to, co jej Roy powie. Nie wiedziała jeszcze jak odczytać ten jego błysk w oczach, bo na razie nie wiele jej mówił. Moment później się jednak doczekała odpowiedzi na swoje nieme pytanie. Jej usta wygięły się w szerokim uśmiechu. - To nie jest kocyk, tylko sweterek. I jest miękki, dlatego go założyłam. - odrzekła śmiejąc się cicho pod nosem. Swoją drogą to przy sposobie wiązania sweterka, Roy miał cały rząd kokardek blokujących mu dostęp do dziewczyny.
A co? Nie podobał się jemu jej sweterek? Zawsze mógł się go pozbyć. Miał już niejaką wprawę w pozbywaniu się jej górnych części ubioru, prawda? Elizabeth znów się pochyliła nad jego ustami i tym razem ona go pocałowała z przyjemnością czując smak jego warg.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:50, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Tu nie chodziło o byle kogo. Tu chodziło o Elizabeth, a akurat teraz jakoś nie wyobrażał sobie jej zagadywać. Skłonny był bardziej ku współpracy a nie zalewaniu wampirzycy własnym słowotokiem. Mogła sobie lubić kiedy mówił, mogła z chęcią go słuchać, ale teraz w tym momencie chyba bardziej lubiła jego usta będące narzędziem do sprawiania przyjemności niewerbalnej, a nie werbalnej. Nie był chory, był rozsądny? Wiedział co lepsze? Nie, to na pewno nie była choroba. Ależ ona czepliwa. Drugą część zdania powinna uznać za świętą, a nie czepiać się o tą pierwszą. 'Póki co' było głębokie i szerokie. W tym momencie nie miało jednak najmniejszego znaczenia - Kocyki też są raczej miękkie. - odparował bawiąc się jej słowami jak chciał - Więc to nie zwalnia tego kawałka materiału z bycia nim. I ma sznureczki. - zauważył jeden z nich ułożony teraz luźno na jego klatce - No dobra... - rzucił zrezygnowanym tonem - Sznureczki to ślepy trop i żaden dowód wskazujący na to że to jednak jest kocyk, ale... Może to być koc poddany przeróbkom krawieckim. - sweter czy w jego mniemaniu koc był bardzo fajny, nic do niego nie miał. Pozbyć się go zawsze mógł, to prawda - Ale wiesz co ci powiem... - wtrącił nim jeszcze Elizabeth zaczęła go całować. To był chyba jedyny sposób na to by go uciszyć przez dłuższą chwilę. Dłonie wampira przesunęły się po bokach Elizabeth zapewne ją łaskocząc, aż znalazły się wysoko, na jej łopatkach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:44, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawe dlaczego wcale mu się teraz nie spieszyło do tego, by z nią rozmawiać. A współpraca była zawsze dobra. I to z zyskiem dla obu stron. Elizabeth nie mogła więc na ten fakt narzekać. Rzeczywiście dla niej w tej chwili najprzyjemniejszym zajęciem był smak i miękkość jego ust przylegających do jej warg z błogą namiętnością a nie przedyskutowywanie nowego składu reprezentacji piłki nożnej czy też żadnego innego, równie ją pasjonującego w tej chwili tematu.
Miał rację co do porównania jej bluzki do kocyka. Zarówno wzór jak i splot tkaniny były bardzo podobne do czegoś kocykowatego, więc ciężko było cały czas zaprzeczać. Bluzka miała owszem troczki. Ale kocyki też miewały czasem na brzegach. Wampirzyca wiedziała, że nie wybroni tego swojego materiału na sobie. - Ale ja lubię tą bluzkę. - powiedziała w końcu - Jest miękka, przyjemna, wygodna i nie drapie. - wytłumaczyła skąd jej słabość do elementu ubrania.
Jego dłonie rzeczywiście łaskotały. Pod wpływem jego palców wampirzyca opadła nieco na leżak u jego boku, wyginając się niczym w łuk całym ciałem. Pewnie dlatego Roy tak łatwo prześlizgnął się po jej skórze na łopatki dziewczyny. Westchnęła cicho całując go z przyjemnością. Dopiero kiedy ich usta na moment się od siebie oderwały, zapytała - Co takiego mi powiesz? - rzuciła bardzo cicho zaczepiając wciąż wargami jego usta jakby wcale nie chciała jeszcze kończyć ich pocałunku. A było to z resztą prawdą, bo jakoś chęć oglądania filmu zeszła na dalszy plan.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:11, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Dlaczego i dlaczego... Czy to takie ważne dlaczego nie chciał? Chyba nie było to niczym złym skoro ciągle był obok niej i cały dla niej. Milcząca, prawie milcząca, wersja Roy'a też potrafiła być sympatyczna o czym wampirzyca się przekonywała z każdą chwilą - Ale, ale, ale... - przerwał jej z zacięciem - Jednym słowem koc w wersji okrojonej. - zazwyczaj to o czym wspomniał miało większe rozmiary tak że można się było nim okryć, a nie narzucić jedynie na ramiona. Roy przygryzł dolną wargę wampirzycy nie dając się jej za daleko odsuwać, nawet niech sobie nie myśli tym razem. Jego zapobiegawczość jednak nie była teraz aż tak potrzebna bo nie zanosiło się na nic podobnego - Powiem ci to że twoja skóra jest bardziej miękka, bardziej przyjemna, cieplejsza no i... Oczywiście też nie drapie. - dodał by zbić ostatni argument wampirzycy który miał wybronić kocyk jaki miała na sobie - Więc z tej okazji stwierdzam iż aktualnie on mnie strasznie drapie, jest niemiły w dotyku i... Dawaj te troczki. - poprosił machając lekko dłonią. Poza tym było dostatecznie ciepło by stwierdzić że koce są zbyteczne, chyba że Elizabeth miała wybitnie silną potrzebę do noszenia takiego, to Roy nie będzie jej go zabierał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:52, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Każde uzasadnienie jego wyboru czy też decyzji było dla Elizabeth ważne. Po prostu w ten sposób poznawała go coraz lepiej i zapamiętywała co mu odpowiadało a co też nie. Chociaż faktycznie, tym razem było na prawdę niepotrzebnym, aby wampirzyca zadawała tyle pytań, całkowicie zbędnych w takiej chwili. Tym bardziej, że racją było to, iż bardziej milcząca wersja jej narzeczonego też była bardzo przyjemna.
Kiwnęła potakująco na jego słowa o kocu w wersji okrojonej. Coś w tym było rzeczywiście. Bo sweterek spokojnie mógł robić za drobny kocyk, gdyby było trzeba. Przygryzienie jej wargi tylko po to, by mu nie uciekła zbyt daleko, spodobało się jej. Mruknęła cicho z zadowoleniem czując jak Roy przytrzymuje ją przy sobie zarówno pewnymi objęciami jak i próbą pochwycenia jej ust.
Ciężko było się bronić i zapierać kiedy usłyszała argumenty dlaczego jej skóra miałaby być lepsza od tego, co ją zakrywało. 'Dawaj te troczki' było koronnym argumentem przy którym dziewczyna z uśmiechem odchyliła się nieco od niego tak, by mógł dosięgnąć sznureczków. Miał teraz przed sobą do rozwiązania nie jedną ani nawet dwie kokardki a trzy. Czy trzykrotne rozwiązanie jej kokardek coś znaczyło? Ułożyła się wygodniej tak, by leżeć teraz bardziej na plecach niż na boku, aby łatwiej się było mu dobrać do wiązania bluzki. Wersją dla leniwych było po prostu ściągnięcie owego kocyka z niej przez głowę, ale najwyraźniej Roy nie chciał sobie aż tak ułatwiać.
I wcale jej nie zależało na tym, by pozostać w tym sweterku. Jakoś tak w jego ramionach nie widziała takiej potrzeby. A do tego jego usta... Rozgrzewały wystarczająco, by dziewczyna nie marzła. I tak przeziębić się przecież nie mogła, prawda?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:20, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
No dobrze, w takim razie uzasadnieniem tego iż przestał nadawać była chęć całowania Elizabeth. Trudno było robić dwie rzeczy jednocześnie, w tym wypadku jedna kłóciła się z drugą. Owszem, coś tam mogło się wymsknąć jakieś półsłówko, czy imię partnera, ale nie było teraz wcale, a wcale potrzebne. Roy potrafił się dostosować, z resztą wiedział co w danym momencie ceni bardziej. I milczenie zdecydowanie było złotem. Elizabeth też się jakoś małomówna zrobiła. Czyżby traciła wątek podobnie jak wampir pod wpływem pewnych bodźców? A może również wybierała ascezę słowną, by oddać się z przyjemnością czemuś innemu? I mruczeć mu już zaczynała. A miało być odwrotnie. Jednakże nikt nie zaczął narzekać z tego powodu. Roy chyba nie znalazłby kobiety która nie ugięłaby się przed takimi argumentami, tym bardziej że w przypadku Elizabeth były one szczerą prawdą. Nie, raczej nic nie znaczyło. Najważniejszą kokardkę 'rozwiązał' znajdując kokosa i jego zawartość. Trzy kokardki mogły wróżyć jedynie więcej zabawy. Tak, Roy zdecydowanie w niektórych wypadkach nie lubił mieć gładko jak po maśle. Chwycił brzeg sznureczka pierwszej z kokardek i pociągnął unosząc powoli w górę ramię. Podał przy tym dość trudny do obejścia argument - W końcu jesteś w tropikach. A tutaj koce nie są potrzebne. - na poparcie tego obdarzył wampirzycę krótkim, ale treściwym pocałunkiem. Skoro rozgrzewał...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:55, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Tak, zdecydowanie Elizabeth traciła nie tylko wątek, ale i cały swój rezon pod wpływem pewnych bodźców. I zdecydowanie te bodźce pochodziły z jednego źródła. Jak łatwo się było domyśleć miały swoje korzenie w tym co robił Roy. I tak, asceza słowna czasami jakoś tak naturalnie wychodziła. Sama się rodziła i samoczynnie była utrzymywana w chwilach, gdy jakiekolwiek słowa nie były potrzebne. I zdecydowanie z ogromną przyjemnością wolała się poddać jego ustom niż mielić swoim językiem niepotrzebnie i na próżno.
Poza tym jak tu mielić kiedy słowa jakoś uciekały na boki same, nie proszone o to? To chyba było normalne w takich chwilach, gdy czuło się ciepło pocałunku i miękkość dotyku ukochanej sobie osoby na własnej skórze. A co do mruczenia, to chyba ona mruczeć mogła kiedy chciała, czyż nie? To on miał jej co prawda mruczeć, ale miał to robić w wannie pełnej wody, przy świecach i innych takich. Jakoś tego wokół nich nie było więc mruczeć chyba każde z nich mogło. A jeśli nawet, to przecież ciche mruknięcie oznaczające to, że się coś podoba było zawsze dozwolone. Przynajmniej Lizzy tak uważała.
Z ostatnim argumentem ciężko było dyskutować, bo miał rację. Rzeczywiście w tropikach jakoś nikt raczej kocyków nie używał a jeśli już podpasowali jej bluzkę do tej kategorii, to i na nią nie było raczej miejsca. Uśmiechnęła się tylko widząc ten powolny gest rozwiązania pierwszej z trzech kokardek. Dla zajęcia sobie czymś dłoni zaczęła wodzić dotykiem po jego ramionach i barkach. Z jej strony było całkiem wygodnie ze względu na to, że Roy przez ostatnie dni nie nosił na wyspie koszulki i dzięki temu można było rzec, że wampirzyca miała do niego łatwiejszy dostęp. Podsunęła nogę, obejmując go nią na wysokości biodra, jakby chciała by jej nie uciekł zbyt prędko. - Możesz mieć rację. - odpowiedziała cicho co do tego, że koc jej niepotrzebny. Wychyliła się przy tym całując przelotnie szyję chłopaka. Jego usta dość szybko odnalazły jej wargi stapiając się na dłuższą chwilę razem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:17, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Wychodziło na to ze był bardzo wpływowym mężczyzną jeśli potrafił sprawić że kobieta przy nim zamykała buzię. Ilu by dało prawie wszystko by ich żony pozamykały jadaczki. Proszę, wystarczy się do tego tylko odpowiednio przyłożyć i wszystko staje się proste. Przy okazji bardzo przyjemne. Wystarczy chcieć. Nie żeby jemu przeszkadzała mówiąca Elizabeth, zawsze mówiła z rozsądkiem, bardzo często zabawnie i miała wspaniały głos, jednakże teraz co innego przekładał nad czysty, dźwięczny ton swej narzeczonej. Faktycznie mruczeć mógł każdy, nie było regulaminu odnośnie kto i kiedy. Roy po tym pierwszym gardłowym pomruku wampirzycy zacznie się przykładać by słyszeć go częściej. Roy zatrzymał swoją dłoń w górze i zapytał - Mogę? Tylko mogę? - mało chyba - Elizabeth.... - powiedział cicho zaczepiając palcem o supełek - W tym wypadku mam świętą... - zaczął wymieniać powoli - Absolutną i niezaprzeczalną rację. Proszę cię, powiedz że nie chcesz tego kocyka, on mnie naprawdę drapie. - wyznał z żalem a nos powinien mu się chyba wydłużyć jak drewnianemu bohaterowi pewnej bajki. Przesunął opuszkami palców po obojczykach dziewczyny czekając za jej odpowiedzią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:49, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
No jakby na to pod tym względem spojrzeć, to był bardzo wpływowym. Kilka drobnych gestów wystarczyło, by dziewczynie na prawdę odechciało się o czymkolwiek rozmawiać. A już na pewno czymś, co się nie wiązało z jego dotykiem czy pocałunkami. No, żonaci pewnie by byli w stanie złote góry obiecać, byle ich małżonki nie mówiły zbyt dużo. Jednak czy to działanie Roya było skuteczne także na małżonki a nie tylko narzeczone? Tego jeszcze chyba wiedzieć nie mógł. No, chyba, że wcześniej w jakiś sposób miał okazję sprawdzić, ale w to akurat wampirzyca wolała nie wnikać.
Spojrzała się na jego twarz słysząc od niego słowa utyskiwania na jego biedną dolę podrapanego przez jej bluzkę nieszczęśnika. Uśmiechnęła się szeroko kiedy zaczął tłumaczyć swoją niezaprzeczalną rację co do tego, że wręcz musiała a nie tylko mogła czy powinna się go z siebie pozbyć. Jego nos się jakoś nie wydłużył jak u drewnianego pajacyka z bajki. - możesz. - przytaknęła - A to mało? - zapytała drocząc się z nim z uśmiechem. Poza tym jego narzeczona chyba kupiła takie wyjaśnienie, bo sama sięgnęła swymi dłońmi do wiązania bluzki i powoli, przed jego oczami pociągnęła za dwa sznureczki, rozwiązując jedną z kokardek. - Oczywiście, że nie chcę, byś się czuł źle... - mruknęła cicho spoglądając się na niego badawczo kiedy po rozwiązaniu kokardki, wsunęła palce pod supełek, by go rozwiązać.
Po chwili zsunęła się ręką do jego dłoni, naprowadzając jego palce na ostatnią kokardkę. Z łobuzerskim, nieco przewrotnym uśmiechem szarpnęła za ostatnie troczki, rozplątując ostatnie wiązanie. Jego dłoń została na wysokości jej obojczyka kiedy dziewczyna ujęła w opuszki swoich palców bluzkę, zsuwając ją sobie powoli z ramion. Jakoś tak dziwnie było rozbierać się na jego oczach, ale skoro chciał, aby się tego sweterka pozbyła, to wcale nie zamierzała protestować a nawet sama się tym zajęła. Chwilę później tego nielubianego przez niego kocyka nie było już na jej ciele. - Tak lepiej? - zapytała cicho znów zatrzymując wzrok na jego błękitnych oczach. Wyciągnęła rękę obejmując nią jego szyję i przyciągając go do siebie bliżej szukając ustami jego ust.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:21, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Chyba faktycznie kryptonim 'Czarka' mu odpowiadał. Cezar też miał wpływy. Roy nosa nie miał tylko tak krzywego, ale to raczej nie było czymś czego można by było żałować. Choćby wniknęła i zinfiltrowała dokładnie jego kontakty nie doszukałby się niczego o czym wolałaby nie wiedzieć. Można powiedzieć że Elizabeth była pierwszą na której zaczął sprawdzać wszystkie swe uroki jakie posiadał. Przedtem były to błahe eksperymenty, a teraz poważne badania swych wpływów i tego co można uzyskać za piękne oczy i słówka - Czepiasz się, wiesz? Mnie tu skóra świerzbi od tego pasiaka, a ty się czepiasz. - powiedział mrużąc przy tym oczy jakby oskarżał Elizabeth o co najmniej działanie na szkodę jego zdrowia. Oczy Roy'a jednak zaczęły śledzić coś innego. Bardzo zainteresował się losami sznureczków które żyły sobie spokojnie zawiązane w kokardkę a teraz wzięła się za nie sama właścicielka burząc im umyślnie tą idyllę - Ja również tego nie chce... Kto by ci wiecznie gitarę zawracał...? - mruknął parskając śmiechem. I tak zburzyła związek dwóch sznureczków skoro rozwiązała supełek. Skąd u niej ten łobuzerski uśmiech? Czyżby aż tak dobrze się bawiła, a może lubiła niszczyć komuś spokój ducha jak tym kokardkom? - O wiele. - mruknął zadowolony wprost do ucha wampirzycy. Coś gdzieś chyba właśnie wybuchło i Roy mógłby przysiąc że to koniec chyba pierwszego odcinka, kiedy to wyciągają z więzienia fałszerza dokumentów. A może to było wcześniej? Nie ważne, miał bardziej zajmujące zadania przed sobą. Wpił się w usta Lizzy by należycie podziękować za poratowanie go od otarć na ciele.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:42, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Na pewno Elizabeth by nie żałowała tego, iż Roya nos był całkiem w porządku i do tego prostym elementem jego twarzy. Czyżby on na niej eksperymentował? Rzeczywiście chyba sprawdzał co może osiągnąć uśmiechem czy słowem a owe testy wychodziły mu chyba dosyć gładko, skoro wampirzyca ulegała mu w każdym najmniejszym nawet drobiazgu.
- Ja się czepiam? - zdziwiła się śmiejąc się po chwili, gdy usłyszała jak od jej sweterka, całkiem miękkiego i przyjemnego w dotyku sweterka, chłopak zaczyna się zmagać ze świerzbem. Chyba tym, że sama pozbyła się swojej bluzki wykupiła u niego swoje grzechy, prawda? Miała przynajmniej taką nadzieję. Oj, tak chyba bardzo nie zburzyła spokoju życia nikomu rozwiązaniem tych kokardek. Troczki bluzki istniały sobie nadal przy tym jej sweterku czekając na ponowne go założenie i kolejny raz zawiązanie. Nic się nie stało niby.
To już skończył się pierwszy odcinek? A ile ich w ogóle było na tej płycie? Chyba nie więcej niż pięć, jak się Elizabeth wydawało. Jednak mało ważnym dla niej teraz było który z odcinków właśnie leciał. Pocałunek Roya był o wiele bardziej absorbującym i przyjemnym niż jakakolwiek projekcja filmu. Przylgnęła do chłopaka ciałem, chcąc się znaleźć jak najbliżej w jego ramionach. Rezonu już kompletnie zaczęła tracić, przesuwając dłońmi po jego plecach i coraz łapczywiej wpijając się w jego wargi. Tak, musiała przyznać zarazem, że raczej bez tego sweterka zimno jej w tej chwili nie było. A wręcz przeciwnie robiło się coraz cieplej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:04, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Tak, eksperymentował z mniejszą czy większa premedytacją ale eksperymentował sobie. Tak, wszystko szło gładko i byłoby dobrze, gdyby Roy trzeźwo myślał nad swoimi badaniami, a działo się tak ze zapominał się jak Elizabeth i to co miało się opierać jedynie na błękitnych oczach i miłym dla ucha głosie, było szerzej zakrojoną akcją w której główne zadania dywersyjne spełniały jego usta i dłonie. Pokiwał głową odpowiadając na jej pytanie. Jasne ze wykupiła, w ramach dobrego nastroju wampira nie dostała nawet pokuty. Zburzyła, rozerwała ściśle związany związek pary tych troczków. Sznureczki jednak nie były najważniejsze. Chyba coś koło tego. Pięć czy sześć co to za różnica. Żadna. Zamruczał przesuwając dłonią po jej ciele, aż nie napotkał spodenek. Wtedy w pomruku można było wychwycić gniewną nutę. I już mogła zgadywać co teraz usłyszy. Roy zaczepił palec o jedną szlufkę przesuwając usta na szyję narzeczonej. Zaczął gderać cicho - Jeans jest zabójczy. Chcesz mnie zesłać do piekła? - w tym momencie święty Piotr nawet nie pofatygowałby się by spojrzeć w jego niebieskie akta by stwierdzić czy otworzyć przed nim niebo czy nie - Może nie wywołuje swędzenia, ale wysypkę. Naprawdę Lizzy... - jęknął cicho spuszczając wzrok na jej nieszczęsne spodenki jednocześnie ujmując dłoń wampirzycy by ucałować wewnętrzną stronę nadgarstka gdzie pod skórą przebijały się niebieskawe żyły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:35, 09 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Tak to się działo czasem, że eksperymenty wychodziły poza granice kontroli. Jakiejkolwiek kontroli. I zdarzało się to wtedy, gdy człowiek stawał się mniej uważny niż zwykle. Chociażby tak jak i teraz. A te błękitne oczy i miły głos miały być chyba tylko zmyłką dla nieuważnego obserwatora, bo skutecznie osłoniły działania na tyłach przegrupowujące główne siły dla chwilę późniejszego szturmu jego gorących pocałunków i niepokornych dłoni.
A skąd ta gniewna nuta w przyjemnym dla ucha, nieco gardłowym mruknięciu się znalazła? Czyżby nie odpowiadało dłoniom, że napotkały resztki bariery blokującej im dostęp do całości ciała dziewczyny? Tego już mu ułatwiać nie zamierzała, skoro pomogła mu w pozbyciu się swojej bluzki. Poprawnie wydedukowała, że zaraz usłyszy jakieś narzekania na swoje spodenki. - Do piekła? Przez spodenki? - zapytała uśmiechając się lekko do niego - Na pewno nie. - zamruczała przesuwając się już całkiem na plecy, by chłopak znalazł się nad nią.
Wychyliła się w stronę jego szyi, powoli całując jego skórę. Wyprostowała przy tym nieco nogę, by chłopakowi było łatwiej się dobrać do zapięcia jej spodenek. Nie były to co prawda troczki, ale guzik i suwak musiał pokonać. Aż ją ciekawiło co potem powie na ostatni element jej garderoby i jakiego tłumaczenia chłopak użyje, jeśli w ogóle do tego sięgnie, by się pozbyć jej fig. Kiedy jej usta zsunęły się po jego szyi w stronę jego lewego barku, wolna dłoń prześlizgnęła się po jego plecach wzdłuż kręgosłupa aż do tasiemki jego spodenek.
Skoro ona miała być swoich pozbawiona, to on nie mógł być lepszy. - Ale wiesz, - zaczęła wsuwając swe palce ledwie na parę centymetrów pod materiał - Z bawełną nie jest lepiej. - mruknęła cicho - Uczulać potrafi. - zaśmiała się sprawdzając jak on zareaguje na taki układ. - Tak więc... Jeśli mamy się pozbyć jeansu, to i zbędnej bawełny także. - stwierdziła pewnym głosem odchylając się nieco od jego ramienia, by kątem oka spojrzeć się na jego twarz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:01, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Dokładnie, to wszystko przez te bogu ducha winne spodenki. Gdyby wiedziały że narażają się na gniew wampira same by uciekły byle dalej od niego - Do piekła, przez spodenki. - powtórzył za Elizabeth choć nie były to już pytania - Na pewno tak. - stwierdził z przekonaniem - Chyba nie chcesz by zwisały na tobie w strzępkach, hm? - zapytał całkiem niewinnie wodząc po brzegu rzeczonych spodenek palcem. Do tego ostatniego elementu jeszcze chwila moment, ale na pewno coś wymyśli, przecież uważał się za zdolnego gościa - Taak? - zapytał niedowierzając Elizabeth - Ja byłem przekonany że bawełna jako naturalny surowiec jest przyjazna... Wszystkiemu wokół. Mówisz że nie? Czuję się zaszczycony tym że aż tak dbasz o moje zdrowie, ale... - znów jakieś się znalazło - Gdy mamy już tak... Poważnie zająć się wszystkimi alergenami i medycyną stosowaną proponowałbym... - zaczął powoli patrząc na Lizzy z uwagą, by wyczytać aprobatę lub jej brak z zielonych oczu - Przenieść główne obiekty doświadczalne... - którymi były oni - Gdzieś gdzie będą ku temu lepsze warunki. - nie zobaczył zaprzeczenia, stwierdziłby że nawet się zgodziła. Roy zszedł z leżaka i pochylił się nad Elizabeth. Ujął ją pod plecami i pod kolanami podrywając z materaca. Serialu nikt nie zatrzymał, kto by się tam przejmował Francuzami skoro mieli na głowie bardzo poważny problem, uczulających ubrań, prawda? - Nie masz wysypki na dekolcie? - zapytał chyba dziwiąc się temu niepomiernie idąc z Elizabeth na ramionach kawałkiem piaszczystej plaży.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:31, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Miała ochotę się roześmiać słysząc, że te jej króciutkie spodenki mogłyby go wciągnąć do piekła, jednak bliskość jego skóry przy jej ustach skutecznie stłumiła parsknięcie. Ciekawe czym by spowodowały jego znalezienie się w piekle. Swoją krótkością? - Ulala... - odrzekła słysząc o rozrywaniu w strzępki jej ubrania. - No... Raczej niekoniecznie. - odpowiedziała wesoło.
- Ależ tak kochanie. - potwierdziła jego niedowierzające spojrzenie - A wiesz w czym były barwione, żeby uzyskać taki intensywny kolor? - zapytała starając się udać zatroskaną minę. Szeroki uśmiech uniemożliwiał jednak wykonanie tego w odpowiedni sposób. Zaprzeczenia nie mógł zobaczyć w jej obliczu, bo była mu całkowicie zgodna. Pokiwała aprobująco głową, po chwili spokojnym dość, melodyjnym głosem mówiąc. - Jak najbardziej jestem za. - rzuciła uśmiechnięta. - Mniej więcej to samo chciałam zaproponować. - dodała dając mu krótkiego buziaka w ramię kiedy zaczął się zsuwać z leżaka, by się podnieść z niego i wstać.
Sama po chwili się zsunęła, sięgając jeszcze z ziemi po swój sweterek, który tak chłopakowi nie podpasował. Po chwili znalazła się w jego ramionach, niesiona w stronę domku. Bluzkę położyła sobie na brzuchu, by mieć wolne ręce i móc nimi objąć Roya za szyję. Spojrzała się zaraz opuszczając głowę, na swój dekolt, szukając na nim owych objawów uczulenia. - Raczej nie... - mruknęła z błyskiem w oczach, gdy wnosił ją werandę. - Ale chyba będziesz mi musiał pomóc obejrzeć czy aby na pewno nie... - dodała łapiąc w dłoń sweter i odrzucając go na fotel mijany po drodze na ganku.
- Postawisz mnie na ziemię? - zapytała cicho zaczynając mu się wiercić w ramionach. Przysunęła głowę do jego twarzy zaczynając delikatnie całować jego policzek, zsuwając się powoli niżej, po jego żuchwie w stronę szyi. Uwielbiała smak jego skóry. Mogłaby go całymi godzinami całować. - Pooostaw mnie na ziemi. - powtórzyła znajdując się z nim w wejściu z werandy do sypialni. - Nie daj się prosić. - zamruczała starając się, aby jej głos stał się wyjątkowo miękki i melodyjny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 8:32, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Właśnie tym. Tą krótkością. W połączeniu z jej nogami dawało to oszałamiający efekt, przez który biedny, grzeszny i mało odporny mężczyzna trafiał wprost do piekła - Też tak uważam. Szkoda fajnego ciucha. - choć rzekomo uczulający i szkodliwy dla organizmu to na Elizabeth wyglądały całkiem, całkiem - Eeee, nie wiem. Używa się do tego enzymów, tak? Ale już jakich konkretnie to ci nie powiem ponieważ nie masz przed sobą chemika. - rozłożył błonie na boki w przepraszającym geście, nie mogąc udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie jakie zadała Lizzy. Roy spojrzał na nią zaskoczony i wyszczerzył się szeroko - Ha! Coraz lepiej mi idzie. Za jakiś czas będę znał na wylot twoje myśli. - zażartował sobie może nie w każdej z sytuacji tego chcąc. Przedreptał z wampirzycą na ramionach do domku. Dostrzegł ten błysk w zielonych tęczówkach i gotów był iść w zaparte - Ale... Okej, nie ma problemu, sprawdzę dokładnie, w końcu... Ludzie i wampiry muszą sobie pomagać. - nie bez powodu chyba czasem nazywała go cudotwórcą. Miał obowiązek jej pomóc i nawet nie pomyślał by odmówić. Weszli do środka, Roy nawiercił się wtedy by Elizabeth nie zaliczyła żadnego spotkania z futryną. Kiepski był z niego stolarz - Ej no nie wierć się... Źle ci u mnie? - zapytał, ale był zmuszony przestać drążyć ten temat. Wygrała. I tymi pocałunkami i tym przemiłym dla ucha głosem. Odstawił narzeczoną bezpiecznie i ostrożnie na ziemię, co wcale nie przypominało upadku z drzewa - Wedle pani życzenia. - powiedział rozglądając się ukradkiem po pomieszczeniu w którym był po raz pierwszy. Chyba wilczą część urlopu przesiedział na powietrzu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:44, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
A ponoć to Roy był podczas tej swojej zabawy w średniowiecze alchemikiem czy jak? Chyba powinien się nieco więcej znać na tych specyfikach, ale cóż, widać postęp tak daleko zabrnął, że specjalista od średniowiecza nie był oblatany w czasach współczesnych i pewnie na odwrót było podobnie. Uśmiechnęła się do niego słysząc o czytaniu w jej myślach. - No nie wiem czy byś tego chciał tak zawsze. - mruknęła kręcąc z rozbawieniem głową. Wcale by pewnie nie chciał znać jej wszystkich myśli. Z resztą sam to kiedyś mówił. Znać jej myśli, to i owszem, ale wybiórczo i selektywnie wtedy, gdy było by to mu potrzebne. W pozostałych wypadkach, to już nie tak bardzo.
- Ludzie i wampiry? - zapytała i parsknęła śmiechem wprost w jego szyję. Odchyliła się lekko, by dojrzeć jego twarz. - A wampir wampirowi pomoże? - upewniła się muskając palcami jego skórę na karku. Niewiele jeszcze mogła zrobić będąc niesiona przez chłopaka w jego objęciach. Niemniej wcale nie zamierzała narzekać. Było jej tak całkiem dobrze o czym po chwili upewniła swego narzeczonego. - Nie. Dobrze. Nawet bardzo dobrze. - odparła na jego pytanie - Ale i tak Cię proszę, byś mnie postawił. - dodała całując jego szyję.
Chwilę później jej życzenie zostało spełnione i jej stopy dotknęły ponownie ziemi. Widząc wzrok chłopaka zeszła mu na moment na bok, pozwalając swobodnie się spojrzeć po [link widoczny dla zalogowanych]. Zaraz jednak ponownie stanęła przed nim, obejmując go dłońmi za szyję i całując ustami jego usta namiętnie. Mieli chyba coś wcześniej rozpoczęte i dziewczyna chyba się dopominała o tego kontynuację. Albo przynajmniej utrzymanie tego samego poziomu. Jej dłonie zsunęły się na jego barki, przyciągając Roya do siebie jeszcze mocniej. Ciepło nagiej skóry stykającej się z drugą dawało bardzo przyjemne dla dziewczyny uczucie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:20, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ale gdzie oni w średniowieczu wiedzieli co to jest enzym. Oni wiedzieli jak wygląda cykuta, dziwowstręt, grzybki halucynogenne i inne takie. Niestety, postęp zabił wszystkie zabawne praktyki i uczynił z alchemii czystą naukę opartą jedynie na cyfrach, wzorach i symbolach, a nie na magii, pisaniu tajemnych ksiąg z miksturami za których posiadanie później torturowano - Zawsze nie, oczywiście że nie. Prywatność, znam to pojęcie. Po prostu przydało by się wiedzieć co myślisz w niektórych momentach. - teraz to mu się fuksło, albo ktoś był lepiej poinformowany od niego w tym czego chce Elizabeth i mu podpowiedział. Jedno z dwojga - Oj bo tak mi się powiedziało. - był teraz tylko i wyłączne z Elizabeth więc mógł sobie pozwolić na nazywanie rzeczy po imieniu, ale zapominał się. Przebywając większą część dnia z ludźmi w rozgłośni uznał ze żadne z powiedzeń nie traci sensu jeśli się jest wampirem. Bo skoro nadal mógł zajmować się z praca, mógł rozmawiać z człowiekiem, choć stronił do Susan na przykład gdy przychodziła do pracy z oklejonym plastrem palcem, to wszystko pozostawało takie jak zawsze, przynajmniej w znacznym stopniu więc czasem zapominał albo mieszał w sobie te dwie natury. Teraz pomieszał. Bo przecież będąc i człowiekiem i wampirem udzielał pomocy a po przemianie niewiele się na tej płaszczyźnie zmieniło - Wampir wampirowi również. - oświadczył uśmiechając się do Elizabeth. Nie podlegało to żadnej dyskusji. Rozejrzał się po sypialni zatrzymując wzrok na poszczególnych jej elementach nie dłużej niż sekundę. Tak, racja. Mieli coś rozpoczęte. Roy kontynuując swe odczulanie Elizabeth sięgnął go guzika jej spodenek, wyczuwając pod palcami metalowy krążek. Poradzenie obie z nim i zamkiem było pestką - Czy stanik też jest poddany jakimś chemicznym procesom, jak reszta? - to zdanie było raczej składanką pojedyńczych wyrazów wyrzuconych z siebie co jakiś czas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:36, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
To, że Roy akurat trafił fartem na zbieżność z myślami Elizabeth, to dobrze było tylko dla nich. Gdyby chłopak chciał częściej znać jej myśli, wystarczyło przecież poprosić ją o zdradzenie mu ich. Przecież by się jakoś wybitnie nie wykręcała od tego, by mu je zdradzić. No, byłyby zapewne sporadycznie sytuacje, w których by się nie chciała z kimkolwiek dzielić swoimi przemyśleniami, ale chyba te pojedyncze sytuacje Roy byłby w stanie znieść nie wiedząc o czym jego partnerka myśli, prawda?
Całując go, poczuła jak dłonie chłopaka zsuwają się do jej bioder i po chwili faktycznie zarówno guziczek jak i suwak jej spodenek były rozpięte. - Stanik? - zapytała odrywając się na moment od jego ust, powoli przenosząc się na jego szyję i barki drobnymi pocałunkami - Obawiam się, że mógł, dlatego go tym razem nie zakładałam. - odrzekła, bo przecież pod owym kocykowatym sweterkiem nie miała na sobie biustonosza.
Po rozpięciu guziczka i suwaka, spodenki nie miały za bardzo na czym się trzymać i zaczęły się powoli zsuwać z jej bioder. Pomogła im jedną dłonią całkowicie opaść na ziemię po czym zaraz sięgnęła palcami do jego bioder. Jedna z dłoni do tej pory błądząca po jego ramieniu prześlizgnęła się po piersi chłopaka gnając by dołączyć do drugiej. Ni mogła przecież pozwolić, by go ta bawełna uczulała, prawda? Równie troskliwie jak on zajęła się zsuwaniem z niego spodenek obdarzając przy tym jego usta kolejnym pełnym pasji pocałunkiem.
Kiedy oboje zostali już tylko w dolnej części bielizny, Elizabeth złapała Roya w pasie i nie przerywając pocałunków pociągnęła go za sobą w stronę szerokiego i wielkiego łóżka. Idąc tyłem i nie wypuszczając wampira ze swych objęć nie zajęło to jakoś strasznie długo. Po krótkim momencie poczuła brzeg mebla pod swymi kolanami i w myślach przeklęła kufer, który ktoś postawił w nogach łózka. Podgięła nogi klękając na niewysokim meblu wciąż się cofając, by dotrzeć z Royem do miękkiego materaca. Dopiero przejście z kufra na łóżko wymagało od niej spojrzenia się pod nogi. Dziewczyna na ułamek chwili oderwała się od ust swego narzeczonego spoglądając pod nogi i po momencie przeskoczyła na materac wielkiego łóżka, teraz na nim klękając i zachęcająco kiwając jednym palcem w stronę swego towarzysza, by dołączył do niej. Wsparła się dłońmi przed sobą, wychylając się w kierunku wampira, by bliskością swych ust skusić, go do szybszego wdrapania się na miejsce obok niej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:57, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Właśnie nie wiadomo czy by zniósł. Bo akurat w takich sytuacjach być może najbardziej by mu zależało na tym by jej myśli wtedy poznać. Wspomniał jednak przed momentem ze zna znaczenie słowa 'prywatność', więc nie upominałby się jakoś szczególnie o to by powiedziała mu wtedy co myśli. Umiał kontrolować swą ciekawość a przynajmniej miał taką nadzieję - Mądra dziewczyna. - sapnął cicho w ramach dziwnie istniejącej czy tez nie istniejącej natury biustonosza. Jak ze sobą można było doskonale współpracować w takich sytuacjach. Nie do opisania. Dłonie miały zajęcie, usta miały zajęcie, stopa, bynajmniej jedna należąca do Roy'a też tak owe miała ob próbowała się uwolnić z nogawki spodenek swego właściciela. Udało jej się jakoś i materiał szurnął po podłodze. Wampir zerknął w dół by dopatrzeć się tego co spowodowało chwilowe zatrzymanie się Elizabeth. Cmoknął niezadowolony widząc drewniany, solidny kufer. Widać wybieranie najprostszej drogi nie oznaczało że będzie taka ona do końca. I do czego jeszcze zmuszał? Do wypuszczenia Elizabeth z rąk i odsunięcia się od jej ust. Naprawdę, chyba sam Roy się nim bardzo troskliwie zajmie by więcej nie miał mu okazji przeszkadzać w takich sytuacjach. Przesunie go gdzieś pod ścianę na przykład. Blondyn uśmiechnął się szerzej widząc jak Lizzy kiwa na niego palcem. Stąpnął na kufer a zaraz drugą stopą balansując przy tym lekko dłońmi znalazł się na materacu przed Elizabeth lądując na kolanach. Kusiła i łapał go na te usta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:33, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Wielu rzeczy dawało się po prostu domyśleć czasami. Zwłaszcza kiedy się miało jakieś podstawy. Zniósł by to zapewne, bo znosił całe swoje życie taką niewiedzę, więc nie było to dla niego niczym nowym. Uśmiechnęła się słysząc komentarz na temat tego, iż jest mądra nie posiadając na sobie stanika. Ciekawe, czy każda kobieta dostała by takie miano nie zakładając go na siebie? Nie sposób było pozostać poważnym w tej chwili i Elizabeth nie była wyjątkiem, szczerząc się do niego w szerokim uśmiechu spowodowanym tym, co powiedział.
Generalnie chyba całe ciało miało jakieś zajęcie w takiej chwili. Chociażby i pilnowaniem tego, by przylegać do ciała partnera i nie dawać mu się odsunąć za daleko. Niestety faktycznie kufer zablokował im płynną drogę z wejścia pokoju aż do samego łóżka. Niemniej wampirzyca jakoś sobie poradziła a i jej towarzysz po chwili także. Uniosła się i wyprostowała, by móc także na klęczkach zbliżyć się do niego, nie chcąc pozwolić, by byli przez zbyt długo od siebie oddaleni.
Bardzo szybko odszukała jego usta ponownie w nie się wtapiając, dłońmi zaczynając wodzić po jego ciele z niejaką zachłannością. Pragnęła go i każdy nawet najdrobniejszy dotyk jego skóry gasił choć trochę to pragnienie. Objęła go pod ramionami błądząc palcami wzdłuż jego pleców. To chyba nie było źle, że go kusiła i że skutecznie udawało się jej go złapać na te swoje pocałunki. Przynajmniej nie dostrzegała gestów ani słów protestu. Jak to było z tym uczuleniem? Zsunęła się ręką na jeden z jego pośladków sprawdzając palcami czy tuż poniżej linii bielizny chłopak nie ma wysypki. Najwidoczniej nie miał, ale upewnienie się czy na jego bokach, wędrując w stronę żeber, było wręcz koniecznością, którą dziewczyna gorliwie wypełniła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:01, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Całe życie znosił niewiedzę? Miała na myśli to że obok rasy ludzi rozwijało się jeszcze kilka innych? Jakby umarł z tą niewiedzą to nie było by jakieś tragedii chyba. Poza tym Roy drążący a nie mający odpowiedzi chyba nie wytrzymałby z irytacji. A to byłaby już tragedia. Nie, nie każda kobieta by została tak pochwalona. Jeśli to on miałby takie miano nadawać to poprzestałby na tym jednym wyróżnieniu. Kiedy kufer został pokonany i bardzo szybko odszedł w niepamięć Roy mógł w końcu zająć się tym czym naprawdę pragnął się zająć w gruncie rzeczy od dawna. Nawet ta anty-przyzwoitka nie miała szans u niego na etat, sam sobie radził. Jakże by śmiał protestować. Nazwałby siebie głupcem, a przynajmniej dziwakiem gdyby nagle poczuł że jednak nie, bo coś tam. Nic z tych rzeczy. Góra lodowa by im teraz chyba nie pomogła. Tym bardziej kiedy wampir wziął się za sprawdzanie czy Elizabeth nie ma wspomnianego przez niego uczulenia na piersiach. Nie miała ani krosteczki. Usta mogły wodzić po delikatnej skórze bez czegoś co by mu w tym przeszkodziło. Przyciągnął Elizabeth z cichym pomrukiem zadowolenia do siebie, a po chwili oboje wylądowali na kwiecistej narzucie. Przesunął dłonią po płaskim brzuchu dziewczyny zaczepiając o kolczyk w pępku. Uśmiechnął się przy tym. Widocznie podobała mu się ta ozdoba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:59, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Nie. Miała na myśli raczej to, że Roy nie potrafił czytać w czyjejś głowie tego, co ktoś myśli. Ale raczej i fakt, że nie wiedział o istnieniu wilkołaków i wampirów też było dobrym. Miał przynajmniej mniej stresów za życia. Przynajmniej na każdym kroku nie oglądał się za siebie wypatrując ewentualnego niebezpieczeństwa czy też po prostu spotkania z innym, odmiennym od niego gatunkiem.
Robiło się coraz bardziej gorąco. Roy rzeczywiście miał rację mówiąc jej, że na pewno nie będzie jej potrzebne okrycie zrobione z jakiegokolwiek kocyka. A czym takim tak bardzo chłopak pragnął się zająć od dawna? Coraz większym rozgrzewaniem emocji w wampirzycy? To przecież robił z maleńkimi przerwami już od dłuższego czasu. I rzeczywiście anty-przyzwoitka była mu kompletnie nie potrzebna w tej chwili. Całkiem sprawnie i pozytywnie sobie radził, co zresztą było widać po reakcjach dziewczyny. Jego dotyk i pocałunki rozpalały zmysły do czerwoności a gdyby Elizabeth była jeszcze człowiekiem, to i przyspieszone bicie jej serca i przyspieszający z każdą chwilą oddech także by były tego chyba dobrym znacznikiem.
Jednak dziewczyna była tym, kim była i jedynie po lekkim rumieńcu na jej policzkach i uśmiechu na twarzy widać było jak sprawnie sobie z nią wampir radzi powodując szaleństwo emocji. Odchyliła się nieco głowa w tył, gdy jego usta zsunęły się po jej klatce piersiowej przemierzając centymetry jej skóry. Westchnęła cicho czując jego ciepłe wargi prześlizgujące się po jej piersiach.
Kiedy wylądowali w pozycji horyzontalnej na łóżku, dziewczyna sięgnęła za siebie rozrzucając na boki niepotrzebne im w tej chwili poduszki, które aż w nadmiarze zajmowały im miejsce powodując, że mogło być niezbyt wygodnie. pospadały jedna za drugą na ziemię a jedynie ostatnią Lizzy złapała w dłonie pacając nią chłopaka po głowie. Widząc jego zdziwienie zaśmiała się cicho całując go przy tym czule w usta, przewracając zaraz Roya na plecy, by zsuwając się powoli po jego podbródku do szyi, zabrnąć w końcu na wysokość torsu i tam odszukać językiem parę najwrażliwszych centymetrów, by je z premedytacją podrażnić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roy Smith
Vampire
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:26, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Taaa, to prawda. Póki był człowiekiem nie miał pojęcia że wilk tak śmierdzi a krew może być taka dobra. I plus i minus, zależy jak na to patrzeć. I Elizabeth naturalniej się przy nim zachowywać mogła, a to ogromy plus, bo gdyby był jeszcze człowiekiem to pewnie od siły jakiej teraz używała byłby już woreczkiem połamanych kości. Roy często miał rację, tylko nie dopominał się o pogratulowanie mu właściwej drogi dedukcji. Oczywiście że tym właśnie chciał się zająć. Chciał to doprowadzić do końca i wszystko wskazywało na to ze tym razem pójdzie w zaparte, choć może nie będzie to koniecznie skoro oboje tak dobrze współpracowali. A jak murek Elizabeth? Stał on w ogóle jeszcze? Ten rumieniec był wystarczająco satysfakcjonującym i wynagradzającym wampirowi wszystkie starania. Roy otwarł oburzony oczy kiedy dostał poduszką po głowie i wciągnął powietrze w płuca - Takaś ty?! - zawołał z oburzeniem i roześmiał czując się sponiewieranym przez Elizabeth. Nie będzie nim tak bezkarnie obracać choćby obiecała za to największe przyjemności. Sięgając pod pachy wampirzycy spróbował się jednocześnie od niej odegnać i odgryźć. Zaczął łaskotać Elizabeth widząc w tym swój cel na najbliższe kilkanaście sekund. Kiedy mu się udało, raczej miał łut szczęścia, złapał jej nadgarstek i zawisł nad jej twarzą - Będziesz mnie biła jeszcze poduszkami czy nie? - zapytał unosząc lekko brew - Lizzy? - ponaglił narzeczoną do odpowiedzi co raczej nie przyniosło żadnego efektu, bo chwilowo odebrał jej możliwość głosu kolejnym pocałunkiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elizabeth
Vampire
Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:49, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Wcale nie używała na nim swojej siły. Była delikatna i subtelna, nie mógł więc narzekać, że przy najmniejszym ruchu zaraz by mu coś połamała. Owszem, mogła by, gdyby się postarała i gdyby tego chciała, ale przy chłopaku kompletnie nie było jej to potrzebne. Bo po co? I owszem, współpracowali. Elizabeth jakoś na razie nie broniła się przed niczym a wręcz przeciwnie, była gotowa się upominać o więcej pieszczot i tych drobnych pocałunków, które chwiały jej całym światem wraz z oddechem, który można było zgubić, gdyby normalnie zaczerpując powietrza zabrakłoby z pewnością przy pocałunku zwykłym ludziom.
Co do murku Elizabeth to cóż... Chyba już nie spełniał swojej roli jeśli w ogóle jeszcze istniał. Poza tym Roy przecież dostał już od niej przepustkę upoważniającą do bezproblemowego pokonania jakichkolwiek jej barier ich od siebie oddzielających. Tak więc nawet jeśli jakaś przegroda istniała, to z pewnością nie mogła już zatrzymać Roya przed sforsowaniem jej.
Wcale go nie sponiewierała! Ot, pacnęła go jedynie lekko poduszką. Chciał rzeczywiście dostać od niej poduchą? mieli ich na podorędziu na prawdę sporo, więc w każdej chwili, gdyby tylko sobie tego zażyczył mogli rozpętać całą wojnę na poduszki. I ciekawe kto by wygrał a kto poległ. No chyba, że byłby remis bądź też obopólna kapitulacja. - A taka. - mruknęła roześmiana. na prawdę chciał się bronić przed tym co zrobiła tylko po to, by móc go swobodniej zacząć pieścić?
Przez to jego łaskotanie role się odwróciły i teraz Elizabeth wylądowała na plecach. - Aaaj! Przestań! O rany, przestań, nie! - rzuciła śmiejąc się i unikając jego dłoni, które doprowadzały jej ciało do dreszczy, gdy ją łaskotał. Słysząc pytanie narzeczonego wyszczerzyła się w bezczelnym uśmiechu, chcąc mu zaraz odpowiedzieć. - Bę... - udało jej się tylko powiedzieć nim zabrał jej możliwość powiedzenia do końca tego, co chciała odpowiedzieć. Oni chyba jakoś niczego nie mogli zrobić na poważnie i w spokoju nie mieszając do tego śmiechu i wygłupiania się.
Zamruczała cicho wpijając się w jego usta czując się chwilowo kompletnie ubezwłasnowolniona tym, kiedy Roy przycisnął ją swoim ciałem do materaca przytrzymując jej rękę w bezruchu i odbierając możliwość mówienia ustami od których nie miała jakoś nawet najmniejszej ochoty się odrywać. Drugą, jedyną z wolnych dłoni, prześlizgnęła po jego boku, zmierzając ponownie po jego brzuchu w górę, starając się go chociaż trochę podrażnić. Zgięła przy tym nogę w kolanie, obejmując go na wysokości biodra i przyciągając go do siebie przyciśnięciem łydki do jego pośladka. Dziwnym było dla niej to, że pomimo chwilowego przerywnika w postaci śmiechu jeszcze bardziej nabrała ochoty na to, by tym razem kontynuować o wiele dalej niż kiedykolwiek razem zabrnęli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|