Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Benjamin
Pół-wampir
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:08, 16 Lis 2009 Temat postu: Kilka faktów z życia Benjamina Dutton'a |
|
|
29 listopad 1985
Był środek nocy, kiedy w jednym z opuszczonych i ponurych domów rozległ się krzyk. Został natychmiast stłumiony przez silną, lodowatą dłoń wampira, który klęczał nad wijącą się z bólu kobietą. Przyciskał kolanami jej ręce by nie sięgała do brzucha. Wiedział, że zrobił źle. Widział jak czerwień zaczyna rozkwitać pod warstwą jej skóry. Widział jak krwawe wybroczyny zaczęły pojawiać się znikąd. Wiedział, co się zaraz wydostanie. Kochał tą kobietę a nie mógł jej pomóc. Zawsze kategorycznie zabraniała przemiany siebie w wampira. Zamierzał dotrzymać jej obietnicy. Umierała, by dać mu to, co chciała by otrzymał. – Ma mieć na imię Benjamin. – powiedziała nim to wszystko się zaczęło. Wiedziała, co ją czeka. I godziła się na to.
Niemowlę siedziało w rozprutym brzuchu i spoglądało na mężczyznę z uśmiechem. Czknęło lekko i wyciągnęło ku niemu okrwawione rączki. Dorosły wampir odtrącił je i wyszedł ze słowami – To twoja wina.
Tak zaczęło się życie Benjamina Dutton’a. Urósł w zastraszającym tempie. Ojciec przyłożył do tego wszelkich starań. W ciągu kilku dni wypił więcej ludzkiej krwi niż przez całe swoje przyszłe życie. Po tygodniu był już całkiem wyrośniętym, szczupłym nastolatkiem. Jego ojciec wtłaczał w niego, co dzień ogrom wiedzy. Uczył go tego, co było najważniejsze nie wdając się w szczegóły. Chciał jak najszybciej go usamodzielnić. Codziennie wieczorem również słyszał przypomnienie, że to tylko i wyłącznie jego winą jest, że kobieta, którą kochał jego ojciec nie żyje.
Uczył się w domu. Do szkoły nie został posłany. Książek było multum. Nigdy nie pytał skąd tu się wzięły. Były wszędzie. Na półkach, regałach, na podłodze, ma małych stolikach. Kopalnia wiedzy. Benjamin zgłębiał ją całymi dniami. Wszystko było lepsze od słuchania powtarzanego ciągle jak mantra „To twoja wina”.
Po roku takich męczarni jego ojciec zaczął znikać. Kilka dni, tydzień, trzy tygodnie, miesiąc… Zawsze wracał. Na dłużej, na krócej. Przez piętnaście lat pojawiał się i znikał według uznania. W końcu przestał to robić.
Benjamin korzystając ze swojego daru nie miał problemów ze zdobywaniem ludzkiego jedzenia. Krew czy ludzka czy zwierzęca już go nie pociągała. Niewidzialnym wszystko uchodziło płazem. Nie raz przemierzał miasto niewidoczny dla ludzkich oczu ucząc się pożytecznych rzeczy. Zaczynał żyć. Pociągała go medycyna. Całe dnie spędzał w szpitalach, włócząc się za lekarzami jak cień. Z obserwacji nauczył się wszystkiego. W domu książki o pediatrii i chirurgii walały się wszędzie.
Po roku uznał, że wypadało by wyjść do ludzi. Odezwać się, pokazać. Potrzebował jakiegoś stałego zarobku. Nie chciał wiecznie ‘pożyczać’ jedzenia i ubrań ze sklepów. Zaczął obserwować prace inwestorów i szefów mniejszych czy większych firm. Otwarł coś swojego. Dał pracę kilku mężczyznom. Każdy z nich specjalizował się w innej gałęzi prawa. Benjamin jako laik w tej dziedzinie tylko postarał się to jakoś połączyć. Wspólnymi siłami otwarli małą poradnię prawną. Więcej nie potrzebował. Chciał tylko im i sobie pomóc. Dawał we wszystkim wolną rękę. Sam widniał w papierach jedynie w miejscu na dane właściciela. Zjednywał sobie ludzi przez szeroki uśmiech widniejący zawsze na jego twarzy.
Minęło kolejnych kilka lat. Benjamin prowadził swój interes i nie pragnął więcej od życia. Lubił je. Miał mieszkanie, z którego nie wychylał nosa bez potrzeby. Był typowym domatorem. Jeden dzień podobny do drugiego. Cisza, spokój, co wieczór książka razem z gorącą herbatą w ulubionym fotelu.
Raz spotkał ojca. Towarzyszyła mu wtedy młoda, piękna wampirzyca. I tak się zaczęło. Jego życie stanęło na głowie. Cały świat skupił się w miodowych tęczówkach Kate. Życie było sielanką. Oboje nieśmiertelni, oboje zapatrzeni w siebie. Po kilku miesiącach na palcu Benjamina błysnęła złota obrączka. Symbol ich miłości i oddania. Ich wspólnej drogi. Drogi, która skończyła się niebywale szybko.
Kate ciągle, chciała czegoś nowego. Zwiedzili całe Stany i kawałek Europy. Benjamina to męczyło. Wiecznie tęsknił do swego cichego mieszkania, do zapachu książek, do miękkiego fotela. Do zwykłego monotonnego życia.
Obudził się pewnego dnia a zamiast żony siedzącej, jak co rano przy stole przywitał go pozew o rozwód. „Niezgodność charakterów”.
Załamał się. Okazało się, że nie jest akceptowany taki, jakim był. Nie umiał się uśmiechnąć. Poszedł, jak co dzień do budynku, w którym znajdowało się małe biuro, którego był współtwórcą. Nie jako pracownik. Tym razem jako petent.
Powierzył wszystko swym współpracownikom. Nie miał siły się tym zajmować. Obrączka straciła blask i służyła tylko do zabawy. Miasto, w którym mieszkał straciło urok. Postanowił odciąć się i zacząć od nowa. Nie stracił resztek optymizmu. Musiał coś ze sobą zrobić. Poszukać czegoś, co da mu siły by żyć znów pełnią życia. Padło na małe, wiecznie deszczowe i zamglone Forks.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|