Klify

Sara

- Nie marudzę. - zerknęła na niego - Embry ja się naprawdę nie nadaję ani do małżęństwa ani do założenia rodziny. - upierała się przy swoim. Prawda była taka, ze Sara już jakiś czas temu doszła do wniosku, ze zostanie sama. Pogodziła się z tym i już. Jakoś żaden facet nie umiał z nią wytrzymać dłużej XD

Embry

Zerknął w dół, na plażę i zobaczył Cassie. Ulżyło mu,że nic jej nie jest. Wpadł na pewien pomysł. Wyjał telefon i wybrał numer Dei.
- Sama zobaczysz, że za chwilę Cię odwiedzę a Ty powiesz: '' Patrz Embry, jestem zaręczona'' - świetnie mu wychodziło udawanie jej głosu Razz

. Rozmawiał z Sarą w czasie kiedy czekał na połączenie z Deą. Chwila prawdy....odbierze albo nie. xd W końcu w trakcie rozmowy z Deą pożeganł się z Sarą i poprosil żeby zajęła się na chwilę Cass.
- Będę za jakiś czas. Wpadnę po nią - pocałował Sarę w policzek i pobiegł po auto. potem pojechał do seattle.

// gdiześ w S./

Andrew

//?

Deszcz, śnieg, słońce, czy co by to tam nie było i tak zawsze wiąże się z jednym miejscem. Morze. Jak zimno by nie było, jak pochmurno i ciemno, i tak przebywał w jego okolicach. Trudno było powiedzieć dlaczego. Po prostu lubił szum morza. Uspakajało go to. Siedział w czarnym, długim płaszczu, obracając nóż w ręce. Drewno zamokło. Nie było jak w nim rzeźbić. Do kamieni nie miał noża. A tu? Mimo, że miejsce nudne to i tak je lubił. Mógł godzinami patrzeć na morze. Uśmiechał się lekko, pod nosem. Nucił cicho ulubioną, krótką melodyjkę. Niewiele potrzeba człowiekowi do szczęścia.

Kim

/????

Kim szła powoli przed siebie. Chwilowo nie było tu nawet żywej duszy. Lubiła to miejsce. Uśmiechała się cały czas lekko. Po jakimś dopiero czasie zauważyła jakiegoś chłopaka. Szła powoli w jego stronę, zastanawiając się czy przypadkiem nie zmienić kursu by mu nie przeszkadzać. Jednak jakoś tego nie robiła.

Andrew

Nie odwrócił wzroku od morza, mimo, że słyszał kroki. Nadal nucił sobie coś cicho, pod nosem. Kapnęło z nieba. Jedna kropelka, potem druga. Nie przejął się. W takich chwilach, morze stawało się jeszcze piękniejsze i ciekawsze. Uśmiechnął się odrobinę szerzej, ukazując ząbki.

Kim

Szła powoli dalej. Zaczynało kropić, lecz to jej nie przeszkadzało. Przeszła koło chłopaka uśmiechając się lekko do niego. Usiadła na jakimś kamieniu jakieś dwa metry dalej. Czuła że nie jest zwykłym człowiekiem. Przymknęła lekko oczy, wsłuchując się i w szum morza i w melodię nuconą przez chłopaka.

Andrew

Spojrzał na nią kątem oka, nadal nucąc cicho. Melodia była łagodna i zdawała się uzupełniać szum morza. Ot tak, po prostu. Przeczesał kłaki. Zimny, nieprzyjemny deszcz i morze. No prawie ideał. Dmuchnęło gwałtownie. Parszywa pogoda, ot co. Błoto wszędzie. Morze zaczynało szaleć. Tak....fale rozbijały się z donośnym hukiem o klif.

Kim

Zaważyła że chłopak patrzy na nią. Uśmiechnęła się do niego. Wstała i podeszła trochę bliżej. Przykucnęła koło chłopaka. Chwilę milczała. Powiał zimny wiatr.
- Zmienna ta pogoda, nieprawdaż? - spytała spokojnie uśmiechając się delikatnie i wesoło.

Andrew

- Zmienna? Czy ja wiem...
Uśmiechnął się do niej lekko.
- Nie zmieniła się tu od kilku dni.
Obrócił w jej stronę głowę, uśmiechając się szerzej. Teraz już patrzył na nią, nie na morze, które szumiało i grzmiało.

Kim

Też się uśmiechnęła.
- Jestem Kim - odpowiedziała spokojnie wyciągając do niego dłoń. Lubiła poznawać nowych ludzi.

Andrew

- Andrew.
Skinął jej lekko głową.
- Do panienki usług, pochylił się jeszcze. Taka dziwna kurtuazja. Taki po prostu już był.
- Co tu panienka robi o tak późnej porze, w tak chłodny wieczór?

Kim

Uśmiechnęła się widząc jego zachowanie. Rzadko spotykała tak dobrze ułożonych mężczyzn. Pomyślała chwilę nad odpowiedzią.
- W sumie to wybrałam się na spacer...- odpowiedziała spokojnie obserwując go. Tak, to była najlepsza odpowiedź. Co miała sama siedzieć w domu...

Andrew

Uśmiechnął się promieniście. Ktoś kto go rozumiał. Toć taka pogoda na spacery najlepsza. Wszystko takie piękne.
- Całkiem rozsądnie, choć zimno. Ale w takie chwile wszystko jest piękne.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Kim

- Tutaj muszę się zgodzić - powiedziała wesoło. Przeniosła wzrok na fale. Morze było takie piękne i tajemnicze zarazem. Lubiła to.
Nie przeszkadzało jej zimno ani wiatr.

Andrew

Uśmiechnął się, wstał. Stanął na skraju klifu, patrząc na wodę. Piękna, ciemno granatowa. Fale, spienione, uderzały o klify. Zbliżał się sztorm. Czuł to. Czuł, że jest co raz zimniej, wiatr dmie co raz mocniej.

Kim

Przymknęła oczy wsłuchana w szum fal.
- Tylko nie spadnij - mruknęła cicho i wesoło. Takie chwile uwielbiała. Ten dźwięk, gdy fale rozbijają się o skały..

Andrew

- Nic mi nie będzie...
Uśmiechnął się lekko, patrząc na fale. Zanucił znowu cicho, przymykając oczy. Fale, te cudowne fale. Usiadł, spuszczając nogi z klifu, odchylił się trochę do tyłu.

Kim

Wstała i cichutko podeszła do chłopaka. Usiadła w podobny sposób tylko jakieś półtora metra dalej. Milczała nie chcąc mu przeszkadzać. Wpatrywała się w fale i melodię.

Andrew

Nucił cicho, patrząc na wodę.
- Co robisz w La Push? Nie widziałem Cię tu wcześniej.
Uśmiechnął się lekko, nadal patrząc na morze, na dzikie fale.

Kim

Wzruszyła ramionami.
- Normalnie to mieszkam w Forks. Ale bardziej lubię La Push. Czasem tu przyjeżdżam... - powiedziała lekko zamyśłona. Przeniosła wzrok na chłopaka. Wiatr zawiał i zaprosił do tańca jej ciemne włosy. Nadal patrzyła na chłopaka.

Andrew

Kiwnął głową, założył kosmyk za ucho. Spojrzał teraz na nią. Jego twarz jaśniała w uśmiechu. Jego oczy się śmiały. Był szczęśliwy. Tak naprawdę, niewiadomo dlaczego. Ale się cieszył. Cieszył sie tak bardzo.
- Cóż...są i tacy. Większość jeździ do Seattle.

Kim

Uśmiech nie znikał jej z twarzy. Pokręciła lekko głową.
- Nie...Seattle jest dobre do zakupów. Ale tak do mieszkania to nie dla mnie. Zanim tu przyjechałam mieszkałąm w Hiszpanii. Więc do moża jestem bardzo przyzwyczajona - powiedziała wesoło wspominając dobre wydarzenia. Co prawda było kilka nie miłych lecz o nich nie myślałą.

Andrew

- W Hiszpanii jest ciepło, prawda?
Uśmiechał się nadal szeroko.
- To ładne miejsce? Czy morze tam jest równie piękne?
Był jak dziecko, chciał wiedzieć wszystko.

Kim

Uśmiechnęła się do wspomnień.
- Można powiedzieć że jest tam prawie ciągle lato. Jest tam pięknie. Plaże i woda czyste. Woda ma piękną lazurową barwę. To jest coś nie do opisania - powiedziała z szerokim uśmiechem. Tak, tamte plaże to było coś! I ta woda. Wiedziała że nigdy nie zapomni tego koloru...

Sara

Andrew

Kim

Spojrzała na niego lekko przekrzywiając głowę.
- Czemu? - spytała niezbyt wiedząc o co chodzi.
Większość lubiła lato. On, najwidoczniej był wyjątkowy. Uśmiechnęła się do niego ładnie. Żałowała teraz że nie ma ze sobą gitary... To miejsce było dla niej odpowiednie do gry. Westchnęła cichutko.

Andrew

- Nie lubię jak mi za gorąco.
Stwierdził, patrząc na morze.
- Lubię jesień czy zimę, albo wczesną wiosnę.
Tak, ta szara pogoda, albo słoneczne poranki w zimie. To lubił. Naprawdę. Wszystko wtedy z jednej strony było szare i brzydkie, ale z drugiej emanowało subtelnym pięknem. Dusza artysty, ot co.

Kim

Uśmiechnęła się wesoło do chłopaka.
- Rozumiem. - odpowiedziała spokojnie.
- Jesteś stąd? - spytała nadal na niego patrząc. Gdy usłyszała odpowiedź zadała kolejne pytanie:
- Umiesz może grać na gitarze? - spytała mając nadzieję że umie i może na jakąś przy sobie czy coś (xD)

Andrew

- Jestem stąd.
Potwierdził, spojrzał na nią.
- Nie nie umiem...nie mam smykałki do instrumentów.
Uśmiechnął się wesoło.
- Niestety.

Kim

Uśmiechnęła się wesoło.
- Szkoda...Miałam nadzieję że masz jakąś w kieszeni czy coś - powiedziała żartem. Słysząc kolejną jego wypowiedź zamyśliła się.
- Jakbyś chciał mogłabym Cię nauczyć. Tylko przy sobie żadnej gitary nie mam - dodała spokojnie patrząc na niego cały czas. Cóż, ta już miała i tyle.

Andrew

- Może kiedyś.
Nadal się uśmiechał.
- Dziękuję za propozycję
Spojrzał na nią, jego uśmiech się poszerzył, pokazał w nim wszystkie ząbki.

Kim

- Nie ma za co - powiedziała wesoło. Widać było w niej lekki entuzjazm.
Gdy tak się uśmiechnął patrzyła mu w oczy. Cały czas, milcząc. Nie chciała zakłócać takiej ciszy...

Andrew

Patrzył jej w oczy z tym ciepłym, zaraźliwym uśmiechem.
- Jesteś...dobra.
Stwierdził cicho, nadal się uśmiechając.

Kim

Uniosła lekko lewą brew do góry.
- Tak? -spytała spokojnie. Nie wiedziała na jakiej podstawie to stwierdził. Lecz nie obchodziło je to zbytnio.
Nadal patrzyła mu w oczy mimowolnie też się uśmiechając.

Andrew

Kiwnął głową, uśmiechnął się ciepło.
- Jesteś bardzo miła...Dlatego tak sądzę.
Szczerze, prosto, bez żadnych wykrętów. Po prostu taki już był.

Kim

Milczała jeszcze chwilę.
- NIe wszyscy tacy są... Lecz mnie nie musisz się obawiać - powiedziała wesoło z szerokim uśmiechem. Lubiła tak żartować. Obserwowała go spokojnie. Dawno się nie przemieniała więc ADHD zaczynało jej się włączać [xD] Spojrzała w dół klifu. No cóż, było kilka(naście) metrów w dół. Zaczęła zastanawiać się ile by się spadało.
- Skaczesz może czasami z klifów? - spytała z zaciekawieniem wracając wzrokiem do jego oczu.

Andrew

- Czasami...
Uśmiechnął się trochę nieobecnie.
- Czasem się zdarza, dlaczego pytasz?
Spojrzał na nią, przekrzywiając lekko głowę.

Kim

Wzruszyła ramionami. Jej też się zdarzało.
- to fajna zabawa - odpowiedziała lekko zamyślona. Zastanawiała się czy by nie skoczyć teraz. Zaczęła oceniać wszystkie ważne czynniki.

Alan

// plaża

Poszedł za nią na klify. Ulżyło mu, że trochę załagodził sytuację.Patrzył jak idzie przed nim z szerokim uśmiechem. Wziął głęboki wdech bo wiatr właśnie rozwiewał jej piękny zapach. Podszedł do niej i objął ją od tyłu.
- Postaram się pohamować ale na jedną rzecz nic nie poradzę - powiedział jej do ucha